12 czerwca 2021

186. Aldo Carpi „Dziennik z Gusen”

186. Aldo Carpi „Dziennik z Gusen”

 Autor: Aldo Carpi
 Tytuł: „Dziennik z Gusen”
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 14.04.2021 r
Moja ocena: 6/10 

Opis: „Aldo Carpi (1886-1973) w chwili aresztowania w 1944 roku był profesorem w katedrze malarstwa Akademii Sztuk Pięknych Brera w Mediolanie, a oprócz tego znanym i cenionym artystą. Oskarżony o antyfaszyzm, został zesłany na półtora roku najpierw do obozu koncentracyjnego w Mauthausen, a później do obozu w Gusen. Dziennik z Gusen stanowi dokument tworzony wyłącznie podczas pobytu w niewoli, pisany z dnia na dzień, w obliczu nieustającego zagrożenia i terroru. Każde zatem słowo, zapisane na kartach dziennika, jest słowem wyrwanym śmierci.” (Źródło: Wydawnictwo Replika)


Opinia: Lubię sięgać po pozycje historyczne z okresu II wojny światowej, które są oparte na faktach. „Dziennik z Gusen” to pamiętnik, uwięzionego w obozie koncentracyjnym,  Aldo Carpi. W tej książce znajdziecie masę rozważań naszego bohatera w trakcie pobytu w niewoli oraz po opuszczeniu obozu. Nie ukrywam, że w tej książce zabrakło mi opisów życia obozowego. Za dużo było tutaj przemyśleń o sztuce, miłości i tęsknocie. Rozumiem zamysł, ale nie tego się spodziewałam. Wszystko to było strasznie monotonne. Zapiski Aldo Carpi są oszczędne, pisane na skrawkach znalezionego papieru, a ich uzupełnieniem są ilustracje. 

„Dziennik z Gusen” to nie jest lektura, która należy do prostych. Momentami męcząca, bo i mocno filozoficzna. Po przeczytaniu mam mieszane uczucia, nie jest to książka do której wrócę, ale nie żałuję, że poświęciłam jej czas. 









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika! 

6 maja 2021

185. José Ortega y Gasset „Bunt mas”

185. José Ortega y Gasset „Bunt mas”

 Autor: José Ortega y Gasset
 Tytuł: „Bunt mas”
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 23.03.2021 r
Moja ocena: 3/10 

Opis: „ „Bunt mas” to książka ceniona przez psychologów i socjologów na całym świecie. Stanowi swoistą biblię na temat zachowań różnych ludzkich zbiorowości, a w szczególności ukazuje wizję autora na temat buntu, który ma oddzielić naszą epokę od całej wcześniejszej historii. Pozycja ta, której twórcą jest wybitny hiszpański filozof i pisarz, José Ortega y Gasset, nieustannie pozostaje jednym z najbardziej wpływowych dzieł XX wieku.” (Źródło: Wydawnictwo Replika)


Opinia: Dawno nie byłam, aż tak rozczarowana i znudzona przeczytaną książką. Dawno nie czytałam pozycji, która ma w sobie tyle uogólnień oraz powierzchowności. Dawno nie miałam w ręku książki, której wzbudziłby we mnie tyle irytacji. Chciałoby się napisać, że ocena José Ortega y Gasset jest niesprawiedliwa, ale tak naprawdę nie rozumiem, co nim kierowało. Nie potrafię zrozumieć jego toku myślenia i nie potrafię odnaleźć się w tym ciągłym narzekaniu, które przelewa się przez strony „Buntu mas”. Od autora bije pycha oraz wyższość. Nie wiem, gdzie tu mowa o aktualności? Może ta pozycja była aktualna, gdy autor przedstawił ją światu. Jednak patrząc na nią z perspektywy XXI wieku, zestarzała się i to w bardzo zły sposób.

Próbowałam w tym zbiorze esejów znaleźć jakieś pozytywne aspekty, ale po prostu ich nie widzę. Może źle ją odebrałam? Nie wiem. Decyzję o tym, czy po nią sięgnąć zostawiam Wam.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika! 

4 maja 2021

184. Mendal W.Johnson „Zabawmy się u Adamsów”

184. Mendal W.Johnson „Zabawmy się u Adamsów”

 Autor: Mendal W. Johnson
 Tytuł: „Zabawmy się u Adamsów”
Liczba stron: 317
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 30.04.2021 r
Moja ocena: 8/10 

Opis: „Dwudziestoletnia studentka Barbara podejmuje pracę jako opiekunka dwojga dzieci, których rodzice wyjechali na tygodniowe wakacje do Europy. Trzynastoletni Bobby i dziesięcioletnia Cindy Adams, to urocze, inteligentne, dobrze wychowane rodzeństwo, które czas wolny spędza najchętniej w towarzystwie nieco starszych przyjaciół mieszkających w sąsiedztwie: Dianne, Johna i Paula McVeightów. Znudzeni brakiem rozrywek i złaknieni ekscytujących doznań postanawiają zabawić się kosztem Barbary. Dziewczyna zostaje uwięziona, a dzieci zaczynają prowadzić z nią grę. Coś, co z początku wydaje się niewinnym psikusem, szybko wymyka się spod kontroli. Pozbawiona nadzoru i upojna poczuciem wolności młodzież zaczyna z socjopatyczną przyjemnością ulegać najbardziej prymitywnym instynktom.” (Źródło: Wydawnictwo Vesper)


„Kontakt człowieka z życiem, z przyrodą opiera się na nieustającej czujności, zadumie i działaniu. Zatrzymani i skrępowani bezradnie patrzymy, jak chwasty i dżungle rozrastają się na całe krainy, jak gniją i zapadają się zaniedbane domu, niepodlewane ogrody wysychają na wiór. Zniewoleni, odizolowani i unieruchomieni tracimy prawo do naszego miejsca w życiu i zaczynamy się zapadać.




Opinia:  „Zabawmy się u Adamsów” to książka, której fabuła z pozoru jest prosta i niczym niezaskakująca. W końcu motyw okrucieństwa dzieci wobec dorosłych już nie raz był w kulturze wykorzystywany. Jednak jestem w stanie zagwarantować Wam, że to jedna z tych pozycji, która zostaje z człowiekiem na długi czas. Ogrom bestialstwa, brutalności i zła, jaki został ukazany w tej historii, jest przerażający. Jej czytanie nie należy do prostych, masa negatywnych emocji, które wzbudza ta powieść, jest momentami przytłaczająca.

To historia o tym, jak z pozoru niewinna zabawa grupki dzieci przeobraża się w coś tak złego, że normalny ludzki umysł nie jest w stanie tego pojąć. Pokazuje również, jak ważna jest kontrola rodziców oraz kształtowanie dobrych cech u dzieci. Czytając „Zabawmy się u Adamsów” miałam masę refleksji typu: „Gdzie jest granica między zabawą a czystym okrucieństwem?”, „Czy człowiek jest z natury zły?”, „Czy umysł dziecka da się kontrolować?”.

Nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Nie każdy będzie na nią gotowy, ale zapewniam Was, że warto po nią sięgnąć!









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper! 

26 kwietnia 2021

183. Elizabeth Briggs „Król Demonów”

183. Elizabeth Briggs „Król Demonów”
„Jest nam pisane być ze sobą przez całą wieczność. To nasz los. Nasze przeznaczenie. I nasze przekleństwo.”


 Autor: Elizabeth Briggs
 Tytuł: „Król Demonów”
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki
Data wydania: 14.04.2021 r
Moja ocena: 6/10 

Opis: „Zawarłam pakt z diabłem. Teraz ON uważa, że należę do niego. Kiedy moja najlepsza przyjaciółka zaginęła w Las Vegas, wiedziałam, że tylko jedna osoba będzie w stanie mi pomóc. Lucas Yfer, playboy milioner, król Miasta Grzechu i… diabeł we własnej osobie. Jest mroczny, niebezpieczny i zabójczo przystojny. Ach, no i jest złem wcielonym. Muszę przystać na jego warunki. Jestem zdesperowana. Ale kiedy zawierasz pakt z diabłem, nie ma odwrotu. Od teraz jest właścicielem mojego ciała przez siedem nocy pełnych grzechu. Co gorsza, posiada również moją duszę – na całą wieczność. Jestem Persefoną wezwaną przez Hadesa i nie mam innego wyboru, jak tylko zejść do podziemi i zostać jego mroczną królową. Czy tli się jeszcze jakieś światło w tym czarnym sercu? A może pochłonie mnie jego ciemność?” (Źródło: Niegrzeczne Książki)

Opinia: Jak jesteście tutaj ze mną trochę dłużej, to wiecie, że „niegrzeczne” romanse nie znajdują swojego miejsca u mnie na półce. Sięgnięcie po „Król Demonów” było dla mnie wyjściem ze swojej strefy komfortu czytelniczego, tego nie ukrywam. Dlaczego więc sięgnęłam po tę pozycję? Ponieważ opis przywiódł mi na myśl uwielbianego przeze mnie serialowego Lucyfera. Jak się okazało, książka z serialem ma niewiele wspólnego, ale i tak bawiłam się świetnie, bo to naprawdę dobra historia! 

Romans jak romans był bardzo przewidywalny tak samo, jak motyw zawarcia paktu z diabłem, ale wątek fantastyczny, który został tutaj wpleciony, jest naprawdę intrygujący. Odniesienie historii bohaterów i powiązanie fabuły z mitologicznym Hadesem i Persefoną oraz innymi wierzeniami to był strzał w dziesiątkę. Chociaż nie ukrywam, że potrzebowałam kilkunastu dobrych stron, żeby na dobre wciągnąć się w tę historię. Trochę ubolewam nad tym, że autorka tak słabo pogłębiła świat fantastyczny, bo tak jak już wspomniałam, to najmocniejsza strona tej książki. Podobnie jest w przypadku kreacji głównych bohaterów, Elizabeth Briggs w ogóle nie skupiła się na tym, by nakreślić ich sylwetki, przez co wypadają dość płasko. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach tło i charaktery Lucyfera i Hannah zostaną rozwinięte.

Książka jest napisana lekkim stylem, więc będzie idealną odskocznią od codziennych obowiązków. Polecam podejść do niej całkowicie bez oczekiwań, jak do czystej rozrywki, a na pewno się nie zawiedziecie.










Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki! 




182. Caroline Bernard „Frida Khalo i kolory życia”

182. Caroline Bernard „Frida Khalo i kolory życia”
„Dlaczego cały świat wymagał od niej, by schodziła po schodach jak dama i nigdy nie traciła tchu? Bo była kobietą? Oczywiście, że była kobietą, i swojej żywiołowości ograniczać nie zamierzała!”


Autor: Caroline Bernard
 Tytuł: „Frida Khalo i kolory życia”
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 14.04.2021 r
Moja ocena: 6/10 

Opis: „Meksyk, 1925 rok. Frida marzy o karierze lekarza, jednak straszny wypadek niweczy jej plany. Przykuta do łóżka przegląda kolorowe albumy i uczy się malować, tworząc pierwsze autoportrety. Traci pełną sprawność, ale odnajduje prawdziwą pasję – sztukę. Zachęcona przez ojca pokazuje swoje obrazy słynnemu malarzowi Diego Riverze. Dziewczyna zakochuje się w nim do szaleństwa, nie bacząc na dzielącą ich różnicę wieku, ani jego reputację kobieciarza. Diego nie tylko pokazuje jej niezwykły świat artystycznej bohemy, ale również przynosi jej cierpienie. Motywuje ją i popycha do działania, a jednocześnie rani licznymi zdradami. Malarka nie potrafi żyć z nim, nie potrafi żyć bez niego. Wie, że nic nie jest wieczne, dlatego rzuca się w wir życia i sztuki. Oczarowuje paryskich surrealistów i słynnego Picassa, rozkochuje w sobie Trockiego. Frida żyje na własnych zasadach, wbrew oczekiwaniom społecznym i stereotypom. Idzie swoją drogą. Jednak dojdzie nią do miejsca, w którym będzie musiała zakwestionować wszystko, w co dotychczas wierzyła.” (Źródło: Wydawnictwo Znak Horyzont)


„Co podarowało mi dzisiaj życie?(...) Dostałam dziś coś bardzo wyjątkowego. Przyszłość pełną obietnic. Bo ktoś poruszył moje serce.”


Opinia: Czy jest tu ktoś, kto nie słyszał o odważnej, pełnej pasji kobiecie, jaką była Frida Kahlo? Jeżeli nie mieliście okazji poznać tej postaci, to myślę, że pierwszy tom nowej serii od Wydawnictwa Znak Horyzont- Wyjątkowe Kobiety, będzie strzałem w dziesiątkę!

Tak jak już wspomniałam, bohaterką pierwszego tomu jest Frida Kahlo- kontrowersyjna, meksykańska malarka. Autorka ukazuje nam jej pełne bólu, ale i koloru życie, skupiając się głównie na jej toksycznej relacji z Diego Riverą i to jest główna oś tej powieści. Caroline Bernard świetnie oddała klimat Meksyku-jego kulturę, kuchnię i historię. Autorka przedstawiła nam w przystępny i przyjemny sposób historię Fridy oraz jej pełne rozterek i przemyśleń życie. Niestety były też takie momenty, gdy czułam się, jakbym czytała artykuł biograficzny, a nie powieść. Fakt, że zabrakło tutaj podstawowych elementów tego gatunku, sprawiło, że chwilami książkę czytało się naprawdę źle, a już, zwłaszcza gdy dochodziłam do dialogów, które były mało naturalne. Co się stało z bohaterami, którzy mieli duży wpływ na dalsze życie Fridy? Tego się nie dowiemy, bo autorka całkowicie o nich zapomina w dalszej fabule.

„Frida Kahlo i kolory życia” to pozycja z potencjałem. Zwłaszcza dla osób, które nie lubią klasycznych biografii lub dopiero stawiają pierwsze kroki w tym gatunku, a chcą poznać życie naszej głównej bohaterki.













Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont! 

17 kwietnia 2021

181. Alexis Hall „Materiał na chłopaka”

181. Alexis Hall „Materiał na chłopaka”

 Autor: Alexis Hall
 Tytuł: „Materiał na chłopaka”
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 24.03.2021 r
Moja ocena: 8/10

Profil: Luc O’Donnell jest znany, bo… nie ma innego wyjścia. Syn gwiazdy rocka i popularnej piosenkarki traktowany jest jak celebryta, choć wolałby święty spokój.

Problem: Życie Luca to jeden wielki bałagan, na dodatek stale jest dokumentowane przez rubryki plotkarskie. Gdy podczas imprezy przebrany za królika Luc potyka się i ląduje na chodniku, brukowce natychmiast wykorzystują ten fakt, by zrujnować jego wizerunek. Fundacja ekologiczna, w której chłopak pracuje, może stracić darczyńców.

Wyjście z sytuacji: Żeby uratować nadszarpniętą reputację, Luc postanawia związać się z odpowiednim, statecznym partnerem.
Poszukiwany: Chłopak na pokaz.

Materiał na chłopaka: Oliver Blackwood – wegetarianin, wzięty prawnik z opinią czystą jak świeżo uprana koszula.

Komplikacje: Luc i Oliver są singlami, gejami i każdy z nich potrzebuje partnera na pokaz, ale poza tym różnią się jak ogień i woda. Zawierają więc umowę, że będą udawać parę, dopóki zła passa się nie odwróci.

Efekt: Sęk w tym, że czasem fałszywe randkowanie może przerodzić się w prawdziwe, a gra pozorów zmienić w głębokie uczucie. (Źródło: Wydawnictwo Otwarte)




„Bo ludzie, którzy naprawdę się liczą, i tak będą cię kochali.”



Moja opinia: „Materiał na chłopaka” to jedna z tych książek, od których nie oczekuję zbyt wiele, prócz dobrej zabawy. Trzeba to przyznać, że fabuła tej powieści niczym nie zaskakuje i nie jest to coś, czego bym już wcześniej nie poznała. Jednak kreacja bohaterów i pozytywny wydźwięk tej historii, nadrabiają wszystkie niedociągnięcia tej książki. Luc i Oliver oraz ich bliscy to ten typ postaci, których nie da się nie lubić, a chce się im kibicować. Humor, dialogi i relacja między nimi idealnie się tutaj ze sobą komponują.

ALE, żebyście nie myśleli, że „Materiał na chłopaka” od Alexis Hall, to kolejna, prosta młodzieżówka! Według mnie to tylko z pozoru lekki i zabawny romans, a autorka porusza tutaj wiele problemów, które dotyczą młodych ludzi-strach przed akceptacją, presja ze strony społeczeństwa oraz niekiedy ciężkie relacje z rodzicami. Dodatkowo cieszy mnie fakt, że w literaturze młodzieżowej coraz częściej pojawia się motyw reprezentacji osób LGBT+ i jest to taki sposób przedstawienia, który lubię, czyli naturalny i niewymuszony.

Moja ocena byłaby wyższa, ale niestety zakończenie tej historii, nie wyszło autorce zbyt dobrze. Rozumiem, co miała na celu, jednak to wszystko było ukazane w niezgrabny sposób, a w dodatku wszystko potoczyło się zbyt szybko. Mam nadzieję, że w drugim tomie dostaniemy więcej wyjaśnień i rozwiązań niektórych z wątków.

Czy polecam? Bardzo! Uważam, że to naprawdę wartościowa historia, która nie tylko dostarczy Wam masę brytyjskiego humoru, ale i ogrom, przeróżnych emocji.









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!


12 kwietnia 2021

180. Kazuo Ishiguro „Klara i słońce”

180. Kazuo Ishiguro „Klara i słońce”

Autor: Kazuo Ishiguro
 Tytuł: „Klara i słońce”
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 24.03.2021 r
Moja ocena: 5/10

Opis: Klara, sztuczna przyjaciółka o wybitnych zdolnościach obserwacyjnych, ze swojego miejsca w sklepie bacznie śledzi zachowanie tych, którzy mijają jego witrynę, i tych, którzy decydują się wejść do środka. Ma nadzieję, że któryś z klientów wkrótce wybierze właśnie ją. Ale kiedy wydaje się, że jej los nareszcie się odmieni, Klara otrzymuje ostrzeżenie, by nie ufać zbytnio ludzkim obietnicom…” (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


„Czy wierzysz w coś takiego jak ludzkie serce?... Coś, co czyni każdego z nas jedynym i niepowtarzalnym?”


Opinia: Po zapoznaniu się z książką „Klara i słońce” stwierdzam, że albo nie był to na nią odpowiedni czas, albo ja najzwyczajniej w świecie nie zrozumiałam przekazu tej historii. Pewnie będę należeć do znikomego grona osób, których niestety, najnowsza powieść noblisty- Kazuo Ishiguro, nie zachwyciła oraz niczym nie zaskoczyła. Ba, pokusiłabym się o stwierdzenie, że w swym gatunku jest dosyć przeciętna, ale to może ja jestem za mało wrażliwa na tę powieść?

Naprawdę z dużym entuzjazmem podeszłam do tej pozycji. Sztuczna inteligencja, roboty i wizja świata w przyszłości, to elementy, które mogły składać się na naprawdę znakomitą powieść! Niestety pierwsze zgrzyty między mną a „Klarą i słońcem” zaczęły się już po kilku stronach i narastały z każdą kolejną. Kazuo Ishiguro chwycił się dobrze już znanych motywów z powieści Sci-Fi i niestety nie wprowadził do nich nic nowego. Zabrakło mi tutaj świeżości i wyznaczenia konkretnego kierunku fabuły. Nie polubiłam się z narracją, prowadzoną przez naszego androida-Klarę. Nie polubiłam się też z zakończeniem, które nic nie wniosło do ogółu.

Cóż, moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora nie należy do udanych. Jednak nie zamykam się całkiem na jego książki. Mam w planach jeszcze „Okruchy dnia” i liczę na to, że ta lektura przypadnie mi do gustu!












 




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawcnitwu Albatros! 

10 kwietnia 2021

179. Ira Levin „Dziecko Rosemary”

179. Ira Levin „Dziecko Rosemary”

Autor: Ira Levin
 Tytuł: „Dziecko Rosemary”
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 17.03.2021 r
Moja ocena: 9/10

Opis: Lata sześćdziesiąte XX wieku, Nowy Jork. Świeżo upieczone małżeństwo, Rosemary i Guy Woodhouse’owie, decydują się na wynajem apartamentu w Bramford, jednej ze starych, luksusowych kamienic, i to mimo złej sławy, z jakiej słynie ten budynek. Szybko zaprzyjaźniają się z sąsiadami, Castevetami, którzy wykazują niezwykłe zainteresowanie młodą parą. Po pewnym czasie Guy, początkujący aktor, dostaje wymarzoną rolę, a zaraz potem para decyduje się na dziecko. Rosemary zachodzi w ciążę podczas suto zakrapianego przyjęcia u Castevetów. Niemal od samego początku dręczą ją koszmary i halucynacje, dokucza jej uporczywy ból brzucha, a wokół niej zaczynają się dziać niewytłumaczalne zjawiska. Rosemary podejrzewa, że jej sąsiedzi nie są tym, za kogo się podają...” (Źródło: Wydawnictwo Vesper) 


Opinia: Prosta i posępna-tymi dwoma słowami opisałabym „Dziecko Rosemary”, której autorem jest Ira Levin. Ten tytuł to najlepszy przykład klasyki grozy, takiej, która budzi w czytelniku niepokój, dyskomfort i narastające napięcie. Sama historia większości z Was jest zapewne znana, jeżeli nie z książkowego pierwowzoru, to z kultowej ekranizacji autorstwa Romana Polańskiego. Ja nie miałam okazji poznać tej publikacji wcześniej, choć wiele o niej słyszałam i nie byłam świadoma, ile dobrego mnie ominęło!

W powieści „Dziecko Rosemary” czuć duszny klimat Nowego Jorku, starej kamienicy i lat 60. XX wieku. Jednak przede wszystkim temu swoistemu klimatowi towarzyszy nuta grozy i oczekiwanie na to, aż w końcu wydarzy się coś złowieszczego. Cała książka przesiąknięta jest mrokiem i tajemnicą-bohaterowie, tło, aż po wydarzenia z pozoru zwyczajne. Wszystkie te elementy łączą się w znakomitą, przerażającą historię.

„Dziecko Rosemary” to książka, którą polecam Wam z czystym sumieniem. Jestem pewna, że przypadnie do gustu nie tylko osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, ale i tym, którzy już przeczytali niejedną powieść grozy.






 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper! 

5 kwietnia 2021

178. Stephen King „Później”

178. Stephen King „Później”

Autor: Stephen King
 Tytuł: „Później”
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 10.03.2021 r
Moja ocena: 6/10

Opis: Tylko umarli nie mają sekretów. Jamie od najmłodszych lat widuje zmarłych. I nie przypomina to tego, co znamy ze słynnego filmu z Bruce’em Willisem. Jamie może zobaczyć to, czego nikt inny nie widzi, i poznać sekrety, których nikt inny nie zna. Ale cena, jaką musi płacić za swoje nadnaturalne zdolności, jest bardzo wysoka. O czym doskonale wie matka Jamiego, która namawiała go, aby nikomu nie mówił, co potrafi. Taki dar nie może długo jednak pozostać niezauważony. I Jamie wkrótce będzie musiał pomagać nowojorskiej policji w śledztwie w sprawie, w której pewien morderca groził uderzeniem zza grobu.” (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


Opinia: „Później” to już moje kolejne spotkanie z kultowym mistrzem grozy. Czy i tym razem Stephen King zaserwował mi strach? Niestety nie, jestem troszeczkę rozczarowana tą historią i czuję w niej niewykorzystany potencjał.

King tym razem przestawia nam losy Jamiego, który od najmłodszych lat widzi zmarłych, a także może z nimi rozmawiać. Nasz bohater uczy się żyć ze swoim wyjątkowym „darem”, ale niestety nie jest on zawsze dobrze przez niego wykorzystywany, zwłaszcza gdy trafia na swojej drodze na nieodpowiednie osoby. Przez wszystkie złe decyzje, które podejmuje nasz młody bohater, będzie on musiał zmierzyć się nie tylko ze złem nadprzyrodzonym, ale i tym namacalnym, ludzkim. Brzmi całkiem dobrze, prawda?

I muszę to przyznać, że początek tej historii był naprawdę obiecujący. Pomysł na fabułę jest naprawdę świetny, niestety realizacja, zwłaszcza specyficzna narracja niekoniecznie przypadła mi do gustu. Choć styl Kinga w tej książce jest zwięzły i pełen humoru, to jednak wolę, go chyba w bardziej klasycznym wydaniu. Nie jest to książka zła, co to, to nie, bo czytało mi się ją naprawdę dobrze, a historia sama w sobie była dość wciągająca, choć brakło mi w niej dreszczyku emocji i przerażenia. Nastawiałam się jednak na mocny horror, a otrzymałam thriller z elementami fantastyki i nie jest to, aż taki duży minus, ale moje oczekiwania były za duże, do tego, co otrzymałam.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!

177. Laura Kneidl „Someone to stay”

177. Laura Kneidl „Someone to stay”

 Autor: Laura Kneidl
 Tytuł: „Someone to stay”
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 17.03.2021 r
Moja ocena: 7/10

Opis: Aliza Malik studiuje prawo na MFC, studia jednak niespecjalnie ją interesują, jej prawdziwą pasją – którą wyniosła z rodzinnego domu – jest gotowanie. Jest autorką bloga poświęconego kuchni, gdzie umieszcza swoje wegańskie przepisy, prowadzi konto na Instagramie, pracuje również nad książką kucharską, która wkrótce ma się ukazać w jednym z wydawnictw. Nauka i praca pochłaniają ją całkowicie, nie ma czasu na przyjemności, spotkania z przyjaciółmi, nie mówiąc już o posiadaniu chłopaka czy umawianiu się na randki. Coraz bardziej odczuwa też skutki permanentnego stresu, w którym żyje. Pewnego dnia spotyka jednak na swojej drodze Luciena, przyjaciela Cassie. Chłopak zapada jej w pamięć i przy następnym przypadkowym spotkaniu Aliza postanawia lepiej go poznać. W efekcie oboje zaprzyjaźniają się. Lucien studiuje ekonomię, po godzinach pracuje jednak jako makijażysta i charakteryzator. W zasadzie to jest jego pasja, ale zdecydował się na studia biznesowe, żeby być w stanie odpowiednio zaopiekować się młodszą siostrą, Amicią. Od śmierci ich rodziców w wypadku samochodowym trzy lata temu, Lucien jest jej jedynym opiekunem. Obowiązki domowe i ciągłe konflikty z dorastającą nastolatką przytłaczają go, ale dzielnie stawia im czoła, przedkładając zawsze dobro siostry nad własne marzenia i potrzeby.” (Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 


Opinia: „Someone to stay” to nasze trzecie i zarazem ostatnie spotkanie z bohaterami cyklu Someone, autorstwa Laury Kneidl. Tym razem autorka przedstawia nam losy Alizy oraz Luciena, których historii byłam bardzo ciekawa od samego początku. W trzecim tomie znajdziecie dużo pasji do gotowania, do wizażu, a także mnóstwo relacji rodzinnych i oczywiście przyjaźni, bo na tym cały cykl się opiera.

Laura Kneidl i tym razem nie zawiodła, jeżeli chodzi o kreację bohaterów oraz samą formę tej powieści. Aliza oraz Lucien są pełni wyrazu, a relacja między nimi jest naturalna i rozwija się powoli i współgra z fabułą. Bardzo podoba mi się, że autorka w każdej ze swojej książek porusza jakieś problemy, dzięki czemu nie jest to tylko kolejna, bezwartościowa historia, ale niesie za sobą coś więcej. Laura Kneidl tym razem skupiła się na pokazaniu poświęcenia dla rodziny, ale nie tylko, bo i poświęcenia dla pasji, pracy i pogodzenia tego wszystkiego razem ze sobą. Poruszyła też problem hejtu w social mediach oraz tego, że nie każdy musi sobie z tym radzić. 

Poznawanie historii Luciena i Alizy dostarczyło mi mnóstwo emocji oraz przyjemności. Chociaż niestety muszę przyznać, że jestem trochę rozczarowana zakończeniem, które było bardzo przewidywalne i zabrakło w nim „tego czegoś”. Czuję się, jakby zabrakło tutaj pomysłu, jak to dalej pociągnąć, dlatego autorka wolała to szybko zakończyć. Jednak w ogólnym rozrachunku, to kolejna dobra powieść w dorobku tej autorki, którą Wam mogę polecić!














Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 

23 marca 2021

176. Holly Black „Serce trolla”

176. Holly Black „Serce trolla”

Autor: Holly Black
 Tytuł: „Serce trolla”
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 24.02.2021 r
Moja ocena: 5/10

Opis: Świat siedemnastoletniej Val wali się w gruzy, gdy dziewczyna zastaje w niedwuznacznej sytuacji swojego chłopaka z własną matką. Schronienia szuka w wielkomiejskiej dżungli, gdzie wpada w towarzystwo zdecydowanie nieodpowiednie dla grzecznej panienki...Tyle, że Val nie jest zwyczajną dziewczyną z prowincji zagubioną w Nowym Jorku: jest uparta i nieposkromiona. Gdy na jej drodze pojawia się troll-alchemik, Val zostaje dilerką przedziwnego narkotyku ratującego Mały Ludek od zgubnego działania żelaza. Wplątana w rozgrywającą się na styku świata elfów i ludzi perfidną intrygę, dzielnie staje do walki, by odegrać decydującą rolę w dramatycznym starciu dwojga władców nie z tego świata.” (Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 


Opinia: „Serce trolla” to drugi tom debiutanckiej trylogii Holly Black. Podobnie w jak pierwszej części Holly Black prowadzi swoją historię na skraju świata ludzkiego i świata elfów. Poznajemy nową bohaterkę-Val, która tak samo, jak bohaterka pierwszego tomu, zostaje zaangażowana w elficką intrygę. Niestety Holly Black w „Sercu trolla” popełnia te same błędy, co w „Złej królowej”. Tak, ja wiem, że to początki naszej autorki, ale nie mogę wybaczyć jej tego chaosu, braku konsekwencji oraz nieumiejętnego budowania postaci.

Mocną stroną wszystkich powieści Holly Black jest umiejętność zgrabnego połączenia świata skrzatów i ludzi, tworzenia intryg i czarnych charaktery oraz mroczny, magiczny klimat, który kreuje. I te elementy troszkę ratują tę książkę w moich oczach.

Moim zdaniem to niestety jedna z tych historii, która się zestarzała w ten „zły” sposób. Piętnaście lat temu, to byłaby jedna z moich ulubionych serii, ale teraz niestety nią nie zostanie i ciągle zastanawiam się, czy sięgać po zakończenie tego cyklu.









Dziękuję Wydawnictwu Jaguar za egzemplarz do recenzji! 

175. Diane Setterfield „Trzynasta opowieść”

175. Diane Setterfield „Trzynasta opowieść”

Autor: Diane Setterfield
Tytuł: „Trzynasta opowieść”
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 10.02.2021 r
Moja ocena: 5/10

Opis: „Był sobie kiedyś dom zwany Angelfield. Mieszkały w nim siostry bliźniaczki. Czy wierzycie w duchy? No to posłuchajcie…Posiadłość Angelfield to dziś jedynie zgliszcza, ruina, o której mało kto pamięta. Ale dawniej ta podupadła dziś rezydencja była okazałym domem zamożnej i ekscentrycznej rodziny – przebiegłej manipulatorki Isabelle, jej porywczego brata Charliego i dzikich, nieokiełznanych bliźniaczek, Emmeline i Adeline. Do dziś Angelfield, choć niewiele już z niego zostało, skrywa przerażający sekret…Czy młoda biografka Margaret Lea zdoła odkryć tajemnicę tej wspaniałej niegdyś posiadłości i zamieszkających ją pokoleń jednego rodu oraz mroczny związek łączący domostwo ze sławną autorką bestsellerów Vidą Winter?” (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


Opinia: Minęło już sporo czasu od przeczytania „Trzynastej opowieści” autorstwa Diane Setterfield, a ja do tej pory bije się z myślami. Mam mieszane uczucia i chyba jestem lekko rozczarowana, tym co dostałam.

Zakurzony antykwariat, niespodziewana wiadomość i tajemnica, to elementy, które zwiastowałyby naprawdę znakomitą i ciekawą lekturę! Pomysł na fabułę był naprawdę bardzo dobry, a styl autorki i klimat, jaki początkowo, zaserwowała nam Diane Setterfield, zachwycał. Niestety im dalej w las tym historia robi się bardziej zawiła oraz pełna niedorzeczności. Za dużo w niej było monologów, za dużo opisów, a bohaterzy są nijacy. Muszę przyznać, że ciężko było mi przez nią przebrnąć. Bardzo chciałam, żeby ta książka stała się moją ulubioną, nie tylko ze względu na cudowną oprawę, ale i treść. Niestety tak się nie stało.

Do mnie nie trafiła, natomiast widzę w niej dużo podobieństw do „Wichrowych Wzgórz” (których fanką nie jestem!) - kazirodztwo, miłość, która doprowadza do obłędu i melancholijność, więc myślę, że „Trzynasta opowieść” może przypaść do gustu sympatykom powieści autorstwa Emily Brontë.









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

23 lutego 2021

174. Colleen Hoover „Layla”

174. Colleen Hoover „Layla”
 
Colleen Hoover Layla

Autor: Colleen Hoover
Tytuł: „Layla”
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 24.02.2021 r
Moja ocena: 6/10

Opis: „Layla oczarowała Leedsa swoją szczerością i bezpośredniością. Znany muzyk już od pierwszej chwili czuł, że łączy ich wyjątkowa więź. Po pierwszej wspólnie spędzonej nocy oboje byli pewni, że są bratnimi duszami, że będą razem już do końca życia…Jednak ktoś ma inne plany i próbuje zabić Laylę. Dziewczyna przez wiele tygodni dochodzi do siebie po brutalnym ataku. Niestety jej psychiczne rany nie goją się równie szybko jak fizyczne. Leeds ma wrażenie, że to zupełnie inna kobieta niż ta, w której się zakochał. Aby ratować ich związek, zabiera ukochaną do pensjonatu, w którym wszystko się zaczęło. Tam Layla zaczyna czuć się jeszcze gorzej, a jej dziwne zachowania coraz bardziej się nasilają. A to tylko niektóre z wielu niewytłumaczalnych zdarzeń w pensjonacie…Leeds musi podjąć trudną decyzję. Wie, że jeśli dokona złego wyboru, może zaszkodzić nie tylko Layli.” (Źródło: Wydawnictwo Otwarte) 


Opinia: Gdy tylko zobaczyłam tę pozycję w zapowiedziach wydawniczych, to wiedziałam, że to mój „must read” na 2021 rok. Sięgając po „Laylę”, liczyłam na pozycję, tak dobrą, jaką była książka „Coraz większy mrok”, która również była czymś nowym, jeżeli chodzi o Colleen Hoover, bo łączyła w sobie romans z thrillerem psychologicznym i wyszło to autorce świetnie! Czy tak było i w tym przypadku?

„Layla” łączy w sobie romans z elementami paranormalnymi. Historia Layli i Leedsa podzielona jest na dwie części- na to, co działo się „przed” i na „przesłuchanie”, co dodaje tej powieści klimatu tajemnicy. Czytelnikowi dodatkowo towarzyszy uczucie mroku i przeczucia, że dzieje się tam coś złego. I tak właśnie opisałabym tę książkę, a gdybym musiała opisać spotkanie z nową książką Colleen Hoover jednym słowem, to użyłabym słowa „dziwna”.

Choć minęło już kilka dni od lektury tej pozycji, to ja nadal mam mieszane uczucia i ciężko mi zebrać myśli, gdy o niej myślę. Z jednej strony, to było naprawdę ciekawe doświadczenie, które zapewniło mi rozrywkę na jeden, długi, zimowy wieczór. Super jest to, że autorka eksperymentuje z nowymi gatunkami i próbuje stworzyć coś oryginalnego, świeżego. Colleen Hoover jak zwykle serwuje nam wachlarz emocji, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę dobrze! Z drugiej jednak strony nie było to, to czego oczekiwałam. Problemem jest to, że nie polubiłam się z głównym bohaterem tej książki. Nie potrafiłam zrozumieć jego motywów i zachowań, w efekcie strasznie mnie irytował. Kolejnym zgryzem jest to, że już po połowie lektury zaczęłam domyślać się zakończenia tej historii, które swoją drogą również mnie mocno rozczarowało. Liczyłam, że pójdzie to jednak w innym kierunku, a autorka czymś mnie jeszcze zaskoczy. Niestety nie ...

W ogólnym rozrachunku „Layla” to książka dobra i spełniła część moich oczekiwań. Wiem jednak, że autorkę stać na więcej. No cóż, może kolejna z powieści będzie w stanie konkurować z „Wszystkimi naszymi obietnicami” ;), wierzę w to!











Dziękuję Wydawnictwu Otwartemu za egzemplarz do recenzji! 


15 lutego 2021

173. Laura Kneidl, Bianca Iosivoni „Moc Amuletu”

173. Laura Kneidl, Bianca Iosivoni „Moc Amuletu”

Autor: Laura Kneidl, Bianca Iosivoni
Tytuł: „Moc Amuletu”
Cykl: Midnight Chronicles (tom 1)
Liczba stron: 362
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 10.02.2021 r
Moja ocena: 7/10

Opis: „449 zbiegłych dusz. 449 dni, żeby posłać je z powrotem do krainy umarłych. Łowczyni duchów Roxy wie, że to misja praktycznie niewykonalna. Jej dni zdają się więc policzone. Dlatego nie jest jej na rękę, że musi mieć na oku tajemniczego Shawa, który był opętany i od tamtej pory nic nie pamięta. Szczególnie że z każdą chwilą, którą ze sobą spędzają, iskrzy między nimi coraz wyraźniej. A przez to Roxy może stracić nie tylko serce, lecz także życie…” (Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 


Opinia: „Moc Amuletu” to jedna z tych książek, do której nie było trzeba mnie długo przekonywać. Byłam bardzo ciekawa, jak spodoba mi się ten duet, dodatkowo w nowej odsłonie fantastyki młodzieżowej. Czy Laura Kneidl i Bianca Iosivoni spełniły moje oczekiwania? Jak najbardziej, bo bawiłam się świetnie, czytając ją, ale nie jest to niestety książka pozbawiona wad.

Fabuła już od samego początku wciąga nas w mroczny świat, łowców duchów, wampirów i innych przeróżnych istnień. Walka z czasem, wrogami oraz poszukiwanie samego siebie, to główne motywy tej książki i zdecydowanie nie ma tutaj miejsca na nudę! Akcja pędzi od pierwszej do ostatniej strony i dodatkowo zakończenie sprawia, że od razu chciałoby się sięgnąć po kolejny tom. Autorki sprawnie wprowadzają czytelnika w wykreowany świat i od razu angażują go w misję naszych głównych postaci.

Niestety ta książka ma też swoje słabe strony. Pierwsza z nich to bohaterowie, którzy niczym mnie nie zaskoczyli i nie porwali, a przede wszystkim zabrakło w nich charakteru, ale może to się zmieni w następnych tomach tej serii. Natomiast bardzo podobało mi się, że wątek romantyczny, który się pojawia tej książce, jest nienachalny, taki jaki lubię. Relacja między głównymi postaciami rozwija się powoli i jest naturalna.

Druga słaba strona to tłumaczenie. Nie rozumiem, dlaczego niektóre ze słów nie zostały przełożone na język polski, pomimo tego, że mają w naszym słowniku idealne odpowiedniki. Momentami brzmiało to naprawdę kulawo. Dla przykładu słowo „hunter”, które najmocniej mnie raziło, czy nie lepiej było w tym przypadku przetłumaczyć to jako „łowca”? Myślę, że tak.

W ogólnym rozrachunku „Moc amuletu” to książka, która przypadła mi do gustu i widzę w tej serii duży potencjał. Zwłaszcza że ma mieć sporo części, więc liczę na to, że będzie się w niej dużo działo! Uważam, że ta seria przypadnie do gustu wszystkim zwolennikom fantastyki, głównie tej młodzieżowej oraz książek Cassandry Clare i serialu „Supernatural”! 










Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 

31 stycznia 2021

172. Nicholas Sparks „Powrót”

172. Nicholas Sparks „Powrót”
 

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: „Powrót”
Liczba stron: 589
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 27.01.2021 r
Moja ocena: 6/10

Opis: „Ukrywający się przed światem lekarz i dwie kobiety, których sekrety zmienią jego życie… Trevor Benson nie zamierzał wracać do miasteczka New Bern w Karolinie Północnej. Głównie dlatego, że nie przewidywał, że podczas misji wojskowej, gdzie był lekarzem, dojdzie do tak strasznego wypadku jak ten, w którym został ranny. A wtedy stara, odziedziczona po dziadku chata, wydała mu się idealnym schronieniem. Trevor zdecydowanie nie przewidywał też, że w New Bern znajdzie kogoś, kto poruszy jego serce. Kiedy jednak spotyka Natalie, zastępczynię miejscowego szeryfa, nie może przejść obok niej obojętnie. Ale nawet gdy wydaje się, że Natalie odwzajemnia jego uczucia, nadal pozostaje zadziwiająco odległa… A Trevor zastanawia się, co kobieta ukrywa. Jego pobyt w New Bern dodatkowo komplikuje obecność ponurej nastolatki, Callie, która mieszka w przyczepie kempingowej przy drodze. Trevor ma nadzieję, że Callie wie coś o tajemniczej śmierci jego dziadka i za wszelką cenę próbuje wyciągnąć od niej wskazówki, które mogłyby rzucić na nią nowe światło. Nieustępliwa chęć poznania prawdy pozwoli Trevorowi zrozumieć prawdziwe znaczenie miłości i przebaczenia.” (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


Życie ciągle daje nam możliwość obrania nowej drogi, na której będziemy się rozwijać i zmieniać. Kiedy patrzymy wstecz, ledwie poznajemy samych siebie.




Opinia: Gdy myślę o Nicholasie Sparksie, od razu na myśl przychodzą mi wspomnienia z nastoletnich lat, gdy biegłam do biblioteki, by wypożyczyć kolejną jego nową książkę. To od tego autora zaczęło się moje zamiłowanie do romansów, bo w końcu nikt, w tamtych czasach, nie pisał tak o miłości, jak właśnie on...

„Pamiętnik”, „Ostatnia piosenka”, „Bezpieczna przystań” czy „Jesienna miłość”, to tylko niektóre z tytułów, które łamały moje młodociane serce. W późniejszym czasie odkryłam ekranizacje jego książek i moja miłość do tego autora tylko urosła. Jednak czy „Powrót”, to faktycznie powrót do „starego, dobrego” Sparksa?

Niestety nie. Może miałam zbyt duże oczekiwania, może to nie był odpowiedni czas na tę książkę, albo może po prostu, to jednak nie jest Sparks w swojej szczytowej formie. Autor chciał przedstawić ważne i trudne tematy, takie jak PTSD i radzenie sobie ze stratą bliskiej osoby, niestety nie wyszło mu to tak dobrze, jak w poprzednich jego powieściach. Zabrakło mi tutaj gry na emocjach, które zazwyczaj serwuje nam Nicholas Sparks.

Dodatkowo duża część fabuły to opisy i monologi wewnętrzne naszego głównego bohatera. Nie byłoby w nich nic złego, gdyby nie ich powtarzalność. Przez moment miałam wrażenie, że czytam ciągle o tym samym, fabuła nie ruszyła naprzód, a za mną była już połowa książki. Podobnie jest z bohaterami i ich relacją, która jest mocno naciągana i sztuczna. Między Natalie i Trevorem brakowało uczuć i chemii, co było bardzo wyczuwalne, podczas poznawania ich historii i niestety działało tylko na jej niekorzyść.

„Powrót” jest to książka według mnie dobra, ale nie na tyle bym chciała wracać do tej historii. Jest to historia bardzo bezpieczna pod względem prowadzenia fabuły, kreacji bohaterów i zwrotów akcji, dlatego pewnie znajdzie swoje grono zwolenników. Mnie niczym nie zaskoczyła, ale Wam być może umili jeden wieczór.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!

17 stycznia 2021

171. PRZEDPREMIEROWO Charlotte Link „Niespokojne niebo”

171. PRZEDPREMIEROWO Charlotte Link „Niespokojne niebo”

 Autor: Charlotte Link
Tytuł: „Niespokojne niebo”
Liczba stron: 589
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 27.01.2021 r
Moja ocena: 7/10

Opis: „Niemcy, lata 70. Felicja dożyła sędziwego wieku, ale nadal jest twardą kobietą biznesu, zarządczynią majątku i głową rodziny. Jej relacje z córkami pozostawiają jednak wiele do życzenia, szczególnie z Belle, która cierpi z powodu nieszczęśliwego małżeństwa i coraz bardziej zatraca się w nałogu. Nadzieją Felicji pozostaje córka Belle Alexandra. Ta młoda, uparta, niezależna kobieta odziedziczyła po babce zdrowy rozsądek i umiejętność pragmatycznego działania. Jednak wyzwanie, przed którym Felicja postawi wnuczkę, może okazać się za trudne. Co gorsza, Felicja nie może się uwolnić od przeszłości pod postacią Maksyma Marakowa… Czy kobieta darzy go jeszcze uczuciem? Ile dla niego znaczy? Czy tych dwoje się odnajdzie?” (Źródło: Wydawnictwo Znak Horyzont)





Opinia: „Niespokojne niebo” to trzeci i zarazem ostatni tom wielopokoleniowej sagi rodzinnej, której fabuła osadzona jest na terytorium współczesnych Niemiec. Tym razem Charlotte Link przenosi czytelnika w równie ciężkie, jak wojenne, czasy po jej zakończeniu.

Akcja „Niespokojnego nieba” rusza z mocnego kopyta i trzyma te szybkie tempo od początku do samego końca. Autorka utrzymuje wielowątkowość i mnogość wydarzeń, tym samym tak jak w poprzednich tomach i tutaj nie można narzekać na nudę. Kreacja głównych postaci tej sagi rodzinnej, to mocna strona Charlotte Link. Bohaterowie są prowadzeni konsekwentnie oraz nadane są im cechy prawdziwych ludzi „z krwi i kości”, dzięki czemu tak łatwo się z nimi utożsamić.

Dodatkowo fakt, że poznaliśmy już większość bohaterów w pierwszym i drugim tomie, sprawia, że czytelnik nie jest już zagubiony w całej historii, jak na początku tej serii. Łatwo połączyć tutaj wszystkie wątki, a ich mnogość i bogactwo przeróżnych postaci już tak nie przeraża i nie utrudnia ogólnego odbioru tej powieści. Niestety muszę stwierdzić, że fabuła nadal jest prowadzona tak samo chaotycznie, jak w pierwszym oraz w drugim tomie. Stwierdzam, że autorka chyba lubi ten bałagan i trzeba w tym cyklu do tego przywyknąć, więc jeśli nie lubicie skakać z jednej perspektywy na drugą, z jednego miejsca w drugie, to ta seria nie jest dla Was.

Mimo wszystko uważam, że to bardzo dobre zakończenie całej serii. Podtrzymuję nadal, że ta saga rodzinna jest godna polecenia i daję gwarancję, że trafi w gusta wielu czytelników.









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont! 

170. PRZEDPREMIEROWO Ana Johns „Kobieta w białym kimonie”

170. PRZEDPREMIEROWO Ana Johns „Kobieta w białym kimonie”
„Nie można obarczyć odpowiedzialnością jednego kraju czy jednej kultury, tylko jeden gatunek. Ludzki. A głębokie rany powstałe w czasie wojny nie zagoją się w ciągu życia jednego pokolenia.”


 Autor: Ana Johns
Tytuł: „Kobieta w białym kimonie”
Liczba stron: 369
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 20.01.2021 r
Moja ocena: 7/10

Opis: „Zapierająca dech w piersiach powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Historia żyjących po dwóch stronach Pacyfiku dwóch kobiet i jednej łączącej je tajemnicy. Japonia, 1957 rok. Zaaranżowane małżeństwo siedemnastoletniej Naoko Nakamury zapewniłoby jej odpowiedni status rodzinny w tradycyjnej społeczności japońskiej. Ona jednak zakochuje się w przypadkowo napotkanym marynarzu, którego poślubienie oznaczałoby dla niej hańbę i odcięcie od rodziny. Nagle dziewczyna staje wobec niewyobrażalnie trudnych wyborów, które niosą ze sobą konsekwencje na całe życie. Stany Zjednoczone, czasy współczesne. Dziennikarka Tori Kovač natrafia na list, który kwestionuje wszystko, co dotąd wiedziała o swojej najbliższej rodzinie. Strzępki informacji, jakie przekazuje jej umierający ojciec, nieoczekiwanie wywracają jej życie do góry nogami. Kobieta rozpoczyna prywatne śledztwo i wyrusza w daleką podróż, aby stawić czoła prawdzie.” (Źródło: Wydawnictwo Kobiece)



„Nie mamy kontroli nad tym ile dostajemy czasu, ale panujemy nad tym, co z tym czasem robimy.”




Opinia:  Historia fikcyjna, ale inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Japonia i Stany Zjednoczone. Rok 1957 i czasy współczesne. Dwie wyjątkowe kobiety, które łączy przeszłość. Jesteście zaintrygowani? Gwarantuję, że ta propozycja od Wydawnictwa Kobiecego, poruszy wiele serc! O czym jest „Kobieta w białym kimonie”? To przede wszystkim niebanalna powieść o trudnych wyborach, tradycji i więzach rodzinnych oraz niespełnionej miłości. To także dobrze skonstruowana i napisana plastycznym językiem historia, która intryguje rodzinną tajemnicą oraz warstwą historyczną i kulturową.

Autorka sprawnie w tej pozycji połączyła elementy kulturowe z fikcją literacką oraz stworzyła dwie silne, charakterne, kobiece sylwetki. Były momenty w tej książce, które mnie zszokowały — przede wszystkim fakt, że tradycja oraz dobre imię rodziny jest przedkładane nad godnością i szczęściem drugiego człowieka. Były też momenty, które mnie wzruszyły, albo zirytowały do tego stopnia, że chciałam odłożyć tę historię. Jednak te wszystkie odczuwane emocje są dowodem na to, że „Kobieta w białym kimonie” jest pozycją dostarczającą wachlarza wrażeń.

Początkowo po tej powieści nie spodziewałam się wiele i tym bardziej nie sądziłam, że tak bardzo mnie poruszy, a jednak! Sięgajcie, czytajcie i chłońcie tę niezwykle kobiecą, subtelną historię przesiąkniętą kulturą dalekiego wschodu.











Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!