21 grudnia 2019

111. Agnieszka Lis „Zapach goździków”

111. Agnieszka Lis „Zapach goździków”

Autor: Agnieszka Lis
Tytuł: „Zapach goździków” 
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 333
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 6/10

Opis: Święta rozgrzeją nawet najbardziej skute lodem serca. Gdy w pewien zimny, grudniowy dzień Arkadiusz dostaje telefon od dawnego znajomego, nie kryje zdziwienia. Nie rozmawiali przecież od czterdziestu lat… Zgadza się jednak na spotkanie. Wśród zapachu goździków i pomarańczy, w warszawskiej restauracji Prowansja rozmawiają o winnicy w Alzacji, którą odziedziczył przyjaciel Arkadiusza. Tymczasem trwają przygotowania do wigilii. Jak co roku u Arkadiusza spotykają się najważniejsi dla niego ludzie – rodzina, była żona, dzieci i przyjaciele. Bo przecież te wyjątkowe dni zawsze chcemy dzielić z najbliższymi.”  (Źródło: Czwarta Strona)


Opinia: Mówią, że nie powinno oceniać się książek po okładce, ale zdecydowanie „Zapach goździków” ... i „Wigilijna przystań” od .. to najpiękniejsze wydania z propozycji świątecznych. W środku już nie jest tak kolorowo, a raczej nijako. Mimo tego, że tej świątecznej pozycji towarzyszy specyficzny klimat-wina i muzyki poważnej, ale i sama rodzina Pana Arkadiusza jest dość osobliwa. Wystawne życie, drogie prezenty i z pozoru beztroskie życie. Bohaterzy prawdopodobnie mieli być wyrafinowani, wysublimowani, a według mnie zostali wykreowani na osoby snobistyczne i płytkie, co jest bardzo zauważalne w rozmowach między nimi. Zabrakło mi tutaj także konkretnego poprowadzenia fabuły i akcji. W zamian znajdziemy tutaj mnóstwo opisów posiłków oraz tego, jak Arkadiusz spędza czas i problemów Klemensa. Świąt niby jest w tej historii dużo, bo cała akcja dzieje się w świąteczne dni, a jednak zabrakło tutaj świątecznego klimatu i ciepła. Rozczarowało mnie także zakończenie- nagłe i trochę „pośpieszone”, czyli takie, z którego czytelnik nic nie wyniesie. Choć spodziewam się kontynuacji tej historii, bo to raczej sugeruje zakończenie. 

Nie była to najgorsza pozycja. Ba, na pewno wiele osób doceni pełen przepychu klimat tej książki. Do moich ulubionych należeć nie będzie.









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

19 grudnia 2019

110. Gabriela Gargaś „Szczęście przy kominku”

110. Gabriela Gargaś „Szczęście przy kominku”
Człowiek tak naprawdę niewiele potrzebuje do szczęścia: przytulenia, pocałunku, czułych gestów wyrażających miłość, tego, żeby go ktoś wysłuchał i powiedział, że kocha. Nic poza tym. Wszystko inne jest dodatkiem do życia.” 

Autor: Gabriela Gargaś
Tytuł: „Szczęście przy kominku”  
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 332
Data wydania: 31.10.2019 r
Moja ocena: 5/10


Opis: Poznaj pełną świątecznego ciepła opowieść, która w te Święta może przydarzyć się również tobie. Wśród urokliwych, pokrytych śnieżnym puchem ulic kryje się wyjątkowe miejsce, gdzie rodzą się piękne opowieści – „Antykwariat z książką i kawą”. To tu, wśród opasłych tomów, przy kubku gorącej herbaty z sokiem malinowym czeka na ciebie Bunia, gotowa, by wesprzeć radą i dobrym słowem. Kiedy z nieba spadają wielkie płatki śniegu, a na choinkach migoczą światełka, w przerwie między świątecznymi przygotowaniami antykwariat odwiedzą okoliczni mieszkańcy. Przyjdą nie tylko na zakupy, ale również ze swoimi troskami i problemami. Czy ta wizyta odmieni ich życie? Cuda naprawdę się zdarzają. Wystarczy tylko uwierzyć w magię Świąt! (Źródło: Czwarta Strona)

Opinia: Moje pierwsze spotkanie z twórczością Gabrieli Gargaś ciężko mi się określić czy było udane, czy nie. Niestety nie jest to pozycja idealna i pozbawiona wad, choć niezwykle ciepła. Cudowny ciepły klimat, choć nie świąteczny tworzy Bunia i jej antykwariat, który splata losy wszystkich bohaterów. Autorka wykreowała naprawdę charakternych bohaterów, niestety stracili oni bardzo na naturalności, choć ich historie miały duży potencjał. Dodatkowo świątecznego klimatu w tej książce mało, lecz to nie jest tutaj największą wadą. Co mnie najbardziej denerwowało? Fakt, że „dziadziuś dziadusiem dziadusia” pogania. Serio? Myślę, że istnieje jeszcze kilka innych określeń na dziadka prócz dziadusia i nie trzeba wplatać go w każdą linijkę tekstu na stronie. Irytowało mnie to do tego stopnia, że po kilku stronach miałam ochotę odłożyć tę książkę, a sama postać dziadusia i jego wnuczki skutecznie mnie od siebie odrzuciła i bardzo zniechęciła do dalszej lektury. Gdyby nie to wszystko to historia przedstawiona przez autorkę nawet by mi się podobała. Jednak to wszystko jest i pozostawiło po sobie mały niesmak. Ta pozycja pokazuje, że z pozoru niewielkie i nic nieznaczące szczegóły potrafią zepsuć czytelnikowi cały odbiór przedstawionej historii. 

Czy polecam? Przeczytajcie i przekonajcie się sami czy ta książka przypadnie Wam do gustu. Mnie nie kupiła, a wręcz bardzo zniechęciła. 




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


15 grudnia 2019

109. Sylwia Trojanowska „Wigilijna przystań”

109. Sylwia Trojanowska „Wigilijna przystań”
 Święta to nie stół i ozdoby, a ludzie z ich uśmiechami i ciepłymi spojrzeniami. Ludzie są w święta najważniejsi. ” 


Autor: Sylwia Trojanowska
Tytuł: „Wigilijna przystań” 
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 365
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 9/10


Opis: Odwiedź wyjątkową przystań nad Bałtykiem i przeżyj niezapomniane Święta! Kiedy świat wypełnia magiczna atmosfera, a w powietrzu unosi się zapach świerku i pierników, mieszkańcy nadmorskiego Niechorza rozpoczną świąteczne przygotowania. Przeszkodzą im tajemnice z przeszłości, które wyjdą na jaw w najmniej odpowiednim momencie, oraz kilka niespodziewanych zdarzeń. Czy mimo to wspólne spotkanie przy stole pogodzi ich i sprawi, że miłość zatriumfuje? Święta to czas bycia razem, czas przebaczenia i radości. Spraw, aby trwał jak najdłużej!”  (Źródło: Czwarta Strona)


Opinia: Z piórem Sylwii Trojanowskiej miałam już okazję się zapoznać przy okazji sięgnięcia po „Sekrety i Kłamstwa”. Niestety jak pamiętacie lub nie, byłam trochę rozczarowana tamtą lekturą. Dlatego z lekkim dystansem podeszłam do tej książki. Zupełnie niepotrzebnie, bo ta pozycja świąteczna jest po prostu rewelacyjna. I nie skłamie, gdy napisze, że to najlepsza z propozycji świątecznych, które w tym roku przeczytałam. Autorka na początku wprawnie przedstawia nam kolejnych bohaterów tej książki i ich historie, które płynnie się ze sobą zazębiają z biegiem dalszej akcji. Jest to na tyle klarownie przedstawione, że mimo mnogości postaci nie trudno będzie nam się odnaleźć w fabule.

Wielkim plusem tej książki jest to, że jest niezwykle dojrzała i przesycona świątecznym ciepłem. Bohaterowie przedstawieni zostali w sposób bardzo naturalny, bardzo „ludzki” co sprawia, że nie ciężko jest się z nimi zżyć. Nie jest to kolejna sielankowa świąteczna opowieść. Jest to na swój sposób ciężka i prawdziwa historia prawdziwych ludzi, którzy zmagają się z trudami życia. Autorka zahacza tutaj o tematy alkoholizmu, przemocy rodzinnej, walki o marzenia, o miłość, o przebaczenie. Pokazuje, jak ważne jest dawanie drugiej szansy i daje przede wszystkim nadzieje.


Dojrzała, uniwersalna, klimatyczna i pełna ciepła taka jest „Wigilijna przystań”. Gwarantuje Wam, że spędzicie z nią kilka przyjemnych zimowych wieczorów.













Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 



13 grudnia 2019

108. Natalia Sońska „Słuchaj głosu serca”

108. Natalia Sońska „Słuchaj głosu serca”
„Dziecko, ja zawsze ci powtarzałam i powtarzać będę, idź za głosem serca, ale swojego serca. Nie zważaj na to, co mówią inni, czego od ciebie oczekują, czego dla ciebie chcą. Ty sama od siebie oczekuj, oczekuj najlepszego, a przede wszystkim tego, co pozwoli ci żyć w zgodzie z samą sobą, a nie w zgodzie z otoczeniem.”


Autor:
Natalia Sońska
Tytuł: „Słuchaj głosu serca” 
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 304
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 6/10


Opis: „Jagna od zawsze kochała góry – tę miłość ma we krwi, bo z Zakopanego pochodzą jej mama i babcia. Choć rodzina wypytuje o potencjalnego narzeczonego, Jagna jest samotna. Ma tylko pracę i codzienne obowiązki w oddalonym od przepięknego południa Polski dużym mieście. Gdy wreszcie poznaje wymarzonego mężczyznę, zaprasza go na święta do rodzinnego domu, by poznał jej bliskich. Jednak mama Jagny, rodowita góralka z charakterem, niechętnie patrzy na jej nowego wybranka. Czy kobieca intuicja dobrze jej podpowiada? Jagna jest przecież tak szczęśliwie zakochana…”  (Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona)




Opinia: Nie jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Miałam już okazję przeczytać cykl Jagodowa miłość, który bardzo przydał mi do gustu i naprawdę bardzo polubiłam bohaterów tej serii. Niestety tego samego entuzjazmu nie mogę podzielić wobec książki „Słuchaj głosu serca”. Jest to dobra historia, lekko napisana, aczkolwiek brak mi w niej emocji i przede wszystkim świątecznego klimatu- z którym zetknięcie się mamy tylko na końcu lektury. Bohaterzy w przypadku tej książki są mi obojętni, tacy nijacy i ciężko mi stwierdzić czy zżyłam się z ich losami, czy nie. Za to wielką zaletą jest osadzenie historii wśród górskich krajobrazów, a także niesztampowe zakończenie. Choć nie ukrywam, że przez chwilę bałam się, że autorka poprowadzi tę historię w przewidywalny sposób, więc tutaj na wielki plus! Myślę, że warto dać jej szansę. Mnie nie porwała, ale może Wam bardziej przypadnie do gustu? Na pewno zadowolone z książki „Słuchaj głosu serca” będą miłośniczki lekkiej literatury obyczajowej i pióra Natalii Sońskiej.











Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


11 grudnia 2019

107. Robert Kornacki, Lidia Liszewska „Podaruj mi szczęście”

107. Robert Kornacki, Lidia Liszewska „Podaruj mi szczęście”
Do wczoraj był przekonany, że nowe życie buduje się tylko po wskazaniu starego. Ale to nie była prawda. Stare zawsze będzie gdzieś obok. Trzeba tylko znaleźć sposób, żeby zaprosić je do nowego, do środka, znaleźć mu tam wygodne miejsce i nauczyć się z nim trwać.


Autor: Robert Kornacki, Lidia Liszewska
Tytuł: „Podaruj mi szczęście” 
Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 300
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 5/10


Opis: „W ten mroźny, zimny, grudniowy wieczór czyjaś dawno zgasła iskra zadrgała znów jasnym, kojącym blaskiem. Święta spędzone na Mazurach w gronie najbliższych są jak z bajki. Zimowe krajobrazy, drzewa przysypane śniegiem i długie spacery z dala od zgiełku miasta. Czy w takim miejscu każdy ból zostanie ukojony? W tym roku córki Kosmy szykują dla niego niezwykłą niespodziankę. To będzie niepowtarzalny wieczór pełen miłości, wspomnień i wzruszeń. Bo czas spędzony z ludźmi, których kochamy, to najcenniejszy prezent.” (Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona) 

W smutku można doszukać się rzeczy pięknych i wartościowych, wystarczy obudzić w sobie wrażliwość.



Opinia: „Podaruj mi szczęście” to już kolejny tom cyklu Matylda i Kosma. Cyklu, którego niestety nie miałam okazji poznać wcześniej. Dlatego też ostrożnie podchodziłam do zapoznania się z nią. Niestety książka ta nie spełniła moich oczekiwań. Być może spowodowane jest to brakiem znajomości poprzednich tomów albo też nie, bo jednak nie było trudno odnaleźć się w historii głównych bohaterów. Styl autorów chyba jest największą wadą tej powieści i bardzo nie przypadł mi do gustu. Cała historia była dla mnie rozwleczona i ciężka do przebrnięcia, a długie rozdziały i znikoma ilość dialogów wcale tutaj nie ułatwiały. Ponadto zabrakło mi tutaj akcji oraz magii świąt, a tego nie powinno zabraknąć w książce świątecznej. Niewątpliwą zaletą jest to, że odnajdziemy w tej książce masę rodzinnego ciepła, bliskości oraz bólu spowodowanego stratą bliskiej osoby. Myślę, że pozycja ta znajdzie swoich zwolenników. Przede wszystkim zadowolone będą osoby, którym poprzednie tomy przypadły do gustu. Do moich ulubionych niestety nie będzie należeć.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

8 grudnia 2019

106. Karolina Wilczyńska „To będą piękne święta”

106. Karolina Wilczyńska „To będą piękne święta”

Autor: Karolina Wilczyńska
Tytuł: „To będą piękne święta” 
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 328
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 7/10

Opis: Jagodno to urokliwa miejscowość położona w Górach Świętokrzyskich, gdzie smaki życia odmieniają się przez wszystkie przypadki. Z jego mieszkankami doświadczamy na równi radości i smutku, miłości i nienawiści, namiętności i samotności. W nadchodzące święta splotą się losy wielu kobiet, bo wszystkim nam towarzyszą podobne uczucia i pragnienie szczęścia. Każdej z bohaterek poświęcony jest osobny rozdział. Poznamy je bliżej i będziemy mogły poczuć się jak jedna z nich! Ta książka to nie tylko poruszający literacki prezent dla ciebie lub bliskiej osoby, zawiera także kolorowe zdjęcia i praktyczne porady! Razem z bohaterkami oraz czytelniczkami Stacji Jagodno przygotuj niepowtarzalne dekoracje według zawartych w każdym rozdziale instrukcji. Poznaj sekrety, dzięki którym stworzysz idealną broszkę na prezent, świąteczne ozdoby na stół czy piękne szydełkowe gwiazdki.(Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona)


Opinia: To moje pierwsze spotkanie z piórem Karoliny Wilczyńskiej. Przyznam szczerze, że po tej lekturze nabrałam wielkiej ochoty, by przeczytać pozostałe tomy z serii Jagodno! Każdy rozdział opowiada o innych bohaterach tego cyklu i nawiązuje do ich świątecznych wspomnień. Mimo nieznajomości poprzednich tomów nie miałam problemów z odnalezieniem się w fabule. Bohaterów jest tutaj sporo, a to daje nam wachlarz osobowości i różnorodnych historii. W tej powieści czuć klimat świąt, który dla jednych oznacza radosną atmosferę i rodzinne przygotowania, a w niektórych przypadkach bolesne wspomnienia. Myślę, że każdy odnajdzie w tej powieści coś wyjątkowego dla siebie. Ciepła i klimatyczna, idealna na okres przedświąteczny, a dla miłośników serii must-read!




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


7 grudnia 2019

105. Victoria Gische „Czas wojny, czas miłości”

105. Victoria Gische „Czas wojny, czas miłości”


Autor: Victoria Gische
Tytuł: „Czas wojny, czas miłości”
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 304
Data wydania: 20.11.2019 r
Moja ocena: 5/10 

Opis: Historia rodu, którego seniorką jest Róża von Goch. Razem z synem Henrykiem i wnuczkami – Leną i Norą – mierzy się z trudnymi wyborami i uczuciami, które powiązane są ze zdarzeniami piszącej się historii. W trudnych czasach wojny rodzina nieustannie szuka swojego miejsca. Dokąd poprowadzą ich drogi z ukochanego rodzinnego Nieczujowa? Poczuj cudowny zapach przepysznych cytrynowych ciasteczek, stań twarzą w twarz z Marią Skłodowską-Curie, daj się porwać niezwykłym historiom miłosnym, które nie pozwolą ci odłożyć książki ani na chwilę. Ten wzruszający romans pełen zaskakujących zwrotów akcji to cudowna podróż w czasie: od ostatnich lat dziewiętnastego wieku i pierwszych dekad dwudziestego aż do wybuchu II wojny światowej.(Źródło: Wydawnictwo Kobiece)


Opinia: Mam bardzo mieszane uczucia, jeśli chodzi o tę książkę. Widać w niej potencjał i przede wszystkim pomysł na powieść, ale niestety czegoś tutaj brakuje. Napisana jest bardzo dobrze, czyta się ją lekko mimo małej ilości dialogów, a masy opisów. Myślę, że to głównie dlatego, że akcja tej powieści pędzi tutaj bardzo szybko. Z rozdziału na rozdział przenosimy się do kolejnych lat przedstawiających losy rodu Van Goch i opisu kolejnych wydarzeń. Nie ukrywam, że bardzo mi się to nie podobało. Zabieg ten sprawił, że postacie zostały całkowicie spłycone do minimum, a dodatkowo ciężko wkręcić się w fabułę i poczuć klimat epoki, w której została umiejscowiona akcja książki. Autorka za bardzo skupiła się na opisie wszelakich spotkań towarzyskich, opisie potraw, aniżeli chociażby na przedstawieniu bohaterów. Bardzo nie podobała mi się też kreacja głównej bohaterki- Leny Van Goch, bo to jej losy w głównej mierze opisuje ta książka. Irytowały mnie jej rozterki, zachowanie, a przede wszystkim to, że momentami przez podjęte przez nią decyzje czułam się, jakbym oglądała jakąś telenoweli. Niedojrzała, dziecinna, infantylna tak opisałabym tę bohaterkę. Tak naprawdę powieść tą ratuje zakończenie- niesztampowe, zaskakujące i zasługujące na wielki plus.

W „Czasie wojny, czasie miłości” zabrakło przede wszystkim dopracowania i postawienia kropki nad „i”. Chociaż myślę, że osobom, którym np. „Wojna i miłość” nie przypadła do gustu z różnych powodów. To tak w tym przypadku, jeśli szukają lekkiego historycznego romansu, będą zadowolone z lektury. Ja wolę bardziej rozbudowaną fabułę, skupienie się na bohaterach- czego zabrakło mi w tej książce.















Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu! 

4 grudnia 2019

104. Agata Przybyłek „Bądź moim światłem”

104. Agata Przybyłek „Bądź moim światłem”
"Mam wrażenie, że dopóki cię nie poznałem, kroczyłem w ciemności, a dzięki tobie odnalazłem światło"


Tytuł: „Bądź moim światłem”
Autor: Agata Przybyłek
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 363
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 8/10

Opis: „Gdy Magda wraca do mieszkania w pewien listopadowy wieczór, miasto niespodziewanie pogrąża się w mroku. Dziewczyna ma wyjątkowego pecha – nie dość, że w całej dzielnicy nie ma prądu, to jeszcze rozładował jej się telefon. Na szczęście przechodzący akurat z latarką mężczyzna oferuje jej pomoc. Rozmowa i wspólny spacer sprawiają, że między dwojgiem nieznajomych rodzi się nić porozumienia. W domu na Magdę czeka mąż, z którym od lat kobieta dzieli los – przysięgali przecież, że to na dobre i na złe. Wydaje się jednak, że łączące ich uczucie dawno wygasło. Czy aby na pewno? Ponowne spotkanie z poznanym tamtego pechowego wieczoru mężczyzną sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne szczęście?(Źródło: Czwarta Strona) 



Opinia: Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Bardzo się cieszę, że rozpoczęłam swoją przygodę od książki „Bądź moim światłem”, ponieważ jest to historia bardzo dobrze skonstruowana pod względem fabuły, jak i stylu. Powieść ta nie należy do gatunku prostych i przyjemnych. Sytuacja między bohaterami jest ciężka moralnie i etycznie, ale jednocześnie jest niezwykle emocjonalna. Przed bohaterami trudne decyzje, mnóstwo ciepła, uczuć i dylematów. Przyznam, że do samego końca nie wiedziałam, jak autorka zakończy tę historię. Zakończenie jest nie tylko zaskakujące, ale i nieoczywiste. „Bądź moim światłem” jest pozycją bardzo dojrzałą, ujmuje realizmem i pokazuje czytelnikowi, że każda podjęta decyzja niesie za sobą konsekwencje. Skłania do refleksji to na pewno i choć zabrakło mi w niej świątecznego klimatu, to mogę polecić ją z czystym sumieniem!










Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

1 grudnia 2019

103. Joanna Szarańska „Choinka cała w śniegu”

103. Joanna Szarańska „Choinka cała w śniegu”

Tytuł: „Choinka cała w śniegu” 
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 362
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 6/10

Opis: „W bloku przy ulicy Weissa prym wiedzie pani Michalska – dozorczyni zawsze gotowa służyć pomocą. Mieszkańcy przychodzą do niej po rady i wsparcie, a kiedy nadchodzi ten niezwykły czas, to jej najbardziej zależy na tym, by sąsiedzi byli sobie bliscy jak rodzina. Zanim jednak wszyscy zaczną świętować, muszą wyjaśnić sobie kilka spraw. Pomoc potrzebującym nie tylko ich zjednoczy, ale i sprawi, że odkryją w końcu, co jest naprawdę ważne. W codziennym zabieganiu warto na chwilę przystanąć i zachwycić się magią świątecznego drzewka. Blask lampek choinkowych, iskrzący się biały puch za oknem, spotkania i rozmowy z najbliższymi…” (Źródło: Czwarta Strona)



Opinia: Nigdy wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z twórczością autorki i dlatego może strasznie ciężko jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony pozycja ta jest bardzo optymistyczna i ciepła, czuć w niej klimat świąt. Z drugiej strasznie ciężko było mi się wkręcić w fabułę, która prowadzona jest z perspektywy wielu postaci. Postaci, które są niezwykle barwne, charakterne i świetnie wykreowane, ale jednak ich mnogość sprawia, że łatwo początkowo się pogubić. Zabrakło mi  także w całej tej historii głębszego sensu i celu. Były niestety momenty, w których przebrnięcie przez tą powieść było wyzwaniem. Gdyby jednak patrzeć na to, że ukazana jest tutaj zwykła codzienność prostych ludzi i nie oczekiwać nic więcej to można by było ocenić ją naprawdę wysoko. Mnie jednak zabrakło tego „czegoś”, a zwłaszcza emocji, które są dla mnie niezwykle istotne w literaturze obyczajowej. Jestem jednak świadoma faktu, że na moją ocenę wpływać może fakt, że nie czytałam poprzednich książek z tej serii. Myślę, że za jakiś czas dam szansę pozostałym. Może wtedy mój odbiór tych pozycji się zmieni o 180 stopni, bo czuję, że ta seria ma potencjał.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!


28 listopada 2019

102. Charlie Mackesy „Chłopiec,kret,lis i koń”

102. Charlie Mackesy „Chłopiec,kret,lis i koń”
„Czy to nie dziwne? Widzimy tylko to, co jest poza nami, a prawie wszystko dzieje się w nas.”


Autor: Charlie Mackesy
Tytuł: „Chłopiec,kret,lis i koń”
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 128
Data wydania: 13.11.2019 r
Moja ocena: 10/10 


Opis:Wzruszająca i uniwersalna lekcja życia. Połączenie Kubusia Puchatka oraz Małego Księcia. Profil na Instagramie, na którym Charlie Mackesy publikuje rysunki z czterema uroczymi postaciami, zdobył popularność na całym świecie. Chłopiec, kret, lis i koń przypominają nam, co naprawdę jest w życiu ważne. Rysunki zebrane w tej książce są iskierką nadziei w naszych niepewnych czasach. Rozmowy bohaterów tej książki, ujęte w graficzną formę, w którą wkomponowany jest tekst, udostępniano w sieci tysiące razy, odtwarzano na zajęciach plastycznych w szkołach, tatuowano na ciałach. Ilustracje inspirowały rodziców i dziadków, bawiły dzieci, pocieszały smutnych i samotnych, dodawały odwagi i siły w zmaganiach z trudami życia. (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


Najwspanialszym przejawem wolności jest to, że sami decydujemy o tym, jak się zachowywać.” 


Wyobraź sobie, dokąd byśmy zaszli, gdybyśmy się tak nie bali.” 


Opinia: „Chłopiec, kret, lis i koń” to jedna z tych lektur, których przeczytanie nie zajmie Wam wiele czasu, ale jednocześnie jest jedną z tych, do których z przyjemnością będzie się wiele razy wracać. Książka ta w bardzo prosty i piękny sposób pokazuje, jak wygląda przyjaźń, a także dobroć, miłość i walka o marzenia. Uświadamia, że warto o te marzenia walczyć i przede wszystkim nie bać się ich spełniać. W tym przypadku niewielka liczba stron zawiera maksymalną ilość skłaniających do przemyśleń refleksji. Przepiękne, minimalistyczne ilustracje idealnie wpasowują się do przekazywanej treści. Wbrew pozorom nie jest to książka tylko dla dzieci. Według mnie to również wspaniała pozycja dla dorosłych czytelników. Bardzo uniwersalna, piękna w swej prostocie, nietuzinkowa i dająca do myślenia! A jeżeli to Was nie przekonuje, to dla samego wydania warto ją posiadać w swojej biblioteczce! Gorąco Wam ją polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!



22 listopada 2019

101. Tahereh Mafi „Gdyby ocean nosił Twoje imię”

101. Tahereh Mafi „Gdyby ocean nosił Twoje imię”
„Jeśli decyzja, którą podjęłaś, przybliżyła cię do człowieczeństwa, postąpiłaś słusznie.



Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: „Gdyby ocean nosił Twoje imię” 
Wydawnictwo: We Need YA
Liczba stron: 315
Data wydania: 30.10.2019 r
Moja ocena: 9/10


Opis: „Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował jej los. Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą fizyczną, które spotykają ją ze względu na hidżab. Z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcowi. Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James. Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin. Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać? Zwłaszcza komuś z tak odmiennego świata?”  (Źródło: Wydawnictwo We Need YA)


Opinia: O tej pozycji powiedziano już naprawdę wiele, dodatkowo zbiera ona skrajne opinie. Według mnie jest to książka, która albo do nas trafi i zachwyci, albo totalnie nie będziemy rozumieć tego całego szumu wokół niej. Ja do książki „Gdyby ocean nosił Twoje imię” miałam trzy różne podejścia. Dwa pierwsze, gdy przesłuchałam i przeczytałam oryginalną wersję. Już wtedy byłam pod wielkim wrażeniem tego, z jaką lekkością i przystępnością dla każdego czytelnika autorka przedstawiła tak trudny temat, jakim jest rasizm i związane z tym prześladowania. Polskie wydanie tylko mnie w tym utwierdziło. Jest to książka, do której będę wracać z wielką przyjemnością. Ścieżka Shirin i Oceana nie należy do prostych. Zwłaszcza życie głównej bohaterki, która broniąc się przed tym, co ją spotyka, odrzuca wszystkich. Jest nieprzyjemna, arogancka, ale dla mnie jej zachowanie jest w pełni uzasadnione. Mimo tego, że jej postać może początkowo nas odrzucać. Ocean to jej totalne przeciwieństwo. Jego dobroć jest zauważalna na każdej stronie tej krótkiej powieści. Relacja między nimi jest bardzo naturalna. Przyjaźń rodzi się stopniowo, a wraz z nią pierwsze głębsze uczucia. Autorka idealnie ukazała tutaj jak rodzi się „pierwsza miłość” między dwójką młodych ludzi. Czego mi zabrakło w „Gdyby ocean nosił Twoje imię”? Dopracowania, dłuższego zakończenia i jeszcze większego zgłębienia się w relacje bohaterów. Zakończenie książki, aż prosi się o kontynuacje. I choć bardzo chciałabym poznać dalsze losy bohaterów, to uważam, że cała magia tej historii tkwi właśnie w nim.

Uważam, że jest to książka, z którą naprawdę warto się zapoznać, Niezależnie czy sięgniecie po nią w języku angielskim, czy po nasze polskie wydanie od Wydawnictwa We Need YA to myślę, że każdy znajdzie w niej coś, co go poruszy. Swoją drogą wydawnictwo jak zwykle poradziło sobie znakomicie, jeśli chodzi o tłumaczenie książki i samo wydanie! Tytuł to strzał w dziesiątkę i jest zdecydowanie lepszy niż oryginalny. Wartościowa i z przesłaniem taka właśnie jest ta książka. Życzę Wam i sobie, żeby na polskim rynku wydawniczym były wydawane tylko tak dobre książki młodzieżowe.