26 października 2020

158. Elif Shafak „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”

158. Elif Shafak „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”
„Traktowała swoją pamięć jak cmentarz; spoczywały tam fragmenty jej życia, pochowane w oddzielnych mogiłach, a ona nie miała ochoty ich wskrzeszać.”


„Świat zmienia się dla tego, kto poznał smak miłości, dla tego kto znalazł się w samym centrum; odtąd może wirować już tylko szybciej.”

 Autor: Elif Shafak
Tytuł: „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”
Liczba stron: 437
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 7/10 

„Płacz, kochana. Nigdy nie wstydź się łez. Płacz, a wszyscy będą wiedzieli, że żyjesz.”

Opis: „Czy wystarczy 10 minut i 38 sekund, aby opowiedzieć całe ludzkie życie? Leila nie żyje. Jej ciało jest martwe, ale mózg jeszcze pracuje. Każda kolejna minuta przynosi ze sobą wspomnienie innych wydarzeń, smaków i zapachów. Obrazy pozornie wyrwane z kontekstu łączą się w zmysłową opowieść o życiu w świecie, w którym wielu ludziom nadal odbiera się prawo do bycia sobą.” (Źródło: Wydawnictwo Poznańskie)

„Żal jest jak jaskółka. (...) Pewnego dnia budzisz się i myślisz, że cię opuścił, ale on tylko przeniósł się w inne miejsce i grzeje piórka. Prędzej czy później wróci i ponownie zagnieździ się w twoim sercu.”

Opinia: Długo zbierałam się do tego, by napisać tych kilka słów o książce „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” autorstwa Elif Shafak, bo ciężko pisać o historii tak bolesnej i momentami przytłaczającej.

Główny motyw tej powieści, czyli śmierć i żałoba, nie należą do tematów prostych. Jednak złożoność „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” jest większa, niż mogłoby się początkowo wydawać i to nie tylko książka o umieraniu. Fabuła tej książki to zlepek precyzyjnie nakreślonych charakterów i właśnie ta mnogość przeróżnych historii bohaterów tej powieści jest jej najmocniejszą stroną.

„10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” ma niestety też swoje wady. Jest to powieść bardzo nierówna w konstrukcji. O ile pierwszą część, która dotyczyła, umierania i związanych z tym wspomnień naszej głównej, czytało mi się bardzo dobrze. Tak już kolejna część, która dotyczyła jej przyjaciół i ich sposobów na radzenie sobie ze stratą najbliższej osoby, nie do końca przypadła mi do gustu. W moim odczuciu była mniej dopracowana i chaotyczna.

Mimo wszystko jest to historia, którą warto poznać. O śmierci, o żałobie, o prawdziwej przyjaźni i wsparciu, o traktowaniu kobiet w Turcji. Tak naprawdę porusza ogrom tematów i każdy odnajdzie w niej coś dla siebie.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu!




21 października 2020

157. Brian Deer „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat.”

157. Brian Deer „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat.”
„Z perspektywy czasu należy uznać, że miał wiele atutów. Pewność siebie i charyzma pomagały mu tworzyć zespoły i nimi kierować. Medycyna to mieszanka inspiracji i współpracy, najbardziej efektywna, kiedy przywódcy wykazują się odwagą. Wakefield miał to wszystko - plus spokojną determinację, niezbędną, żeby wykazać słuszność jego idei. Jednak odwaga w nauce nie podlega na udowadnianiu własnej słuszności. Równie dobrze możesz wykazać, że się myliłeś.”

Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat

 Autor: Brian Deer
Tytuł: „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat”
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 30.09.2020 r
Moja ocena: 7/10 

Opis: „Gdy w 1998 roku doktor Andrew Wakefield opublikował w czasopiśmie naukowym „The Lancet” artykuł o związku szczepionki przeciwko śwince, różyczce i odrze z występowaniem u dzieci autyzmu, świat zawrzał. W wielu krajach pojawiły się ruchy antyszczepionkowe, których zwolennicy odmawiali szczepienia dzieci. Brian Deer udowodnił Wakefieldowi fałszowanie badań medycznych i działanie na szkodę pacjentów. Odkrył też, że guru antyszczepionkowców za napisanie artykułu otrzymał ponad czterysta tysięcy dolarów. „Wojna o szczepionki” to zapis tego czternastoletniego śledztwa. Niczym medyczny detektyw Deer wyciąga na światło dzienne manipulacje i wątpliwe powiązania Wakefielda, doktora bez pacjentów – ale za to z rzeszą zwolenników, którzy nadal widzą w nim bohatera, który podjął nierówną walkę z koncernami farmaceutycznymi. Po czyjej stronie jest prawda?” (Źródło: Wydawnictwo Poznańskie) 



Opinia: Brian Deer to dziennikarz śledczy, który w swoim reportażu, który jest wynikiem czternastoletnich badań i śledztw, bada cały obraz kłamstw i manipulacji Andrew Wakefielda-lekarza, który odkrył rzekomy związek między szczepionką MMR a autyzmem i chorobą Crohna. 

Temat szczepień to temat bardzo indywidualny i jednocześnie kontrowersyjny, dlatego pozycja taka jak „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat” może dla wielu być lekturą nie do przeskoczenia. Ja jednak uważam, że warto patrzeć na dany problem z różnych perspektyw, żeby mieć cały obraz w głoszeniu swoich poglądów.

Pozycja „Wojna o szczepionki” jest doskonałym przykładem rzeczowego reportażu. Pokazuje, jak ważne jest korzystanie z wielu źródeł przy wyrabianiu sobie opinii na pewne tematy, a także jak łatwo jest manipulować człowiekiem. Zwłaszcza w chwilach, gdy nie ma się już punktu zaczepienia i chwyta się każdego rozwiązania.

W moim odczuciu to naprawdę dobra książka, ale nie jest idealna. Głównie przeszkadzała mi nierówna narracja i momentami rozwleczenie elementów fabuły, które ostatecznie nic nie wnosiły do tematu. Mimo wszystko polecam, bo to bardzo sensowny i nic nienarzucający reportaż, który daje nam spojrzenie na cały obraz kłamstw związanych ze szczepieniami oraz konsekwencji oszustw doktora Wakefielda jakie, do dziś odczuwa świat.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu! 

20 października 2020

156. Charlotte Link „Dziki łubin”

156. Charlotte Link „Dziki łubin”
Charlotte Link- Dziki Łubin, Czas burz

 Autor: Charlotte Link
Tytuł: „Dziki łubin”
Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 7/10 

Opis: „Trzecia Rzesza, rok 1938. W państwie pod rządami Adolfa Hitlera panuje antysemityzm, a przeciwnicy władzy muszą się liczyć z represjami. Za chwilę oblicze Europy i całego świata się zmieni, ale młodziutka Belle Lombard nie interesuje się polityką. Ma ambitne plany, marzy o zostaniu gwiazdą filmową i związaniu się z mężczyzną swojego życia. Czas pokaże, czy to właściwy kandydat…Felicja, matka Belle, bardziej niż córką zajmuje się fabryką i rozważa podjęcie współpracy z nazistami. Kiedy w jej życiu pojawiają się Alex i Maksym, musi stawić czoła rodzącym się na nowo uczuciom. Na którego z mężczyzn będzie mogła liczyć w tych trudnych czasach?” (Źródło: Wydawnictwo Znak Horyzont) 




Opinia: „Dziki łubin” to drugi tom wielopokoleniowej sagi rodzinnej, której fabuła osadzona jest na terytorium III Rzeszy, w czasach trwania II wojny światowej. W tej części autorka skupia się na dalszych losach Felicji oraz jej córek Belle i Zuzanny, a także innych postaci, które mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie.

Fabuła w „Dzikim łubinie” trzyma tempo od samego początku i nie można tutaj narzekać na nudę, bo wielowątkowość i liczba wydarzeń w tej powieści sprawia, że książkę ciężko odłożyć, choć na chwilę. Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i podobnie jak w pierwszym tomie autorka oddała ich naturę z dużą dozą autentyczności. Charlotte Link nadal konsekwentnie prowadzi ich charaktery i choć są to bohaterowie, z którymi nie zawsze się zgadzamy, a ich decyzje nie zawsze pokrywają się z naszymi, to trzeba przyznać, że łatwo się z nimi zżyć i okazać im zrozumienie. Bardzo podobało mi się także, że jednak córki Felicji są bardzo do niej podobne i dostały od niej kilka cech charakteru, które dodawały znaczenia stwierdzeniu, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”.

Jednak i w „Dzikim łubinie” można znaleźć kilka wad. W pierwszym tomie autorka od pierwszych stron bombardowała czytelnika ogromem postaci i miejsc, co przeszkadzało mi w odbiorze tej historii, bo bardzo brakowało mi, choć krótkiego wprowadzenia postaci i wyjaśnienia kto jest kim. W książce „Dziki łubin” już znamy poszczególnych bohaterów, a dodatkowo na początku powieści przedstawione jest drzewo genealogiczne rodziny, co ułatwiło mi w przypomnieniu sobie poszczególnych więzi między postaciami. Niestety fabuła nadal, tak samo, jak i w „Czasie burz”, jest przedstawiona bardzo chaotycznie. Autorka skacze z jednego miejsca w drugie, z bohatera na bohatera, więc trzeba było momentami się domyślić, o kim jest teraz mowa i co się dzieje.

Mimo wszystko, w ogólnym rozrachunku „Dziki łubin” jest książką bardzo dobrą i wypada dużo lepiej niż tom pierwszy, ale to chyba jest cecha charakterystyczna dla kontynuacji. Mam nadzieję, że trzecia część będzie już tylko lepsza, bo na pewno po nią sięgnę. Uważam, że ta seria to będzie strzał w dziesiątkę dla wszystkich wielbicieli sag rodzinnych.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont! 



18 października 2020

155. Bridget Collins „Księgi zapomnianych żyć”

155. Bridget Collins „Księgi zapomnianych żyć”

Księgi zapomnianych żyć

Autor: Bridget Collins
Tytuł: „Księgi zapomnianych żyć”
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 10/10 

Opis: Wyobraź sobie świat, w którym książki są zakazane, a ich czytanie jest uważane za zbrodnię. Wyobraź sobie świat, w którym każde złe wspomnienie i nawet największa rozpacz mogą zostać całkowicie wymazane z pamięci. Wyobraź sobie świat, w którym możesz ukryć każdą krzywdę i niegodziwość, jakich kiedykolwiek się dopuściłeś. Te światy są ze sobą nierozerwalnie połączone. Wszystko przez Oprawców. Emmet Farmer jest dobrym, pracowitym synem, który każdy dzień spędza na roli, pomagając rodzicom związać koniec z końcem. Wszystko się zmienia, gdy otrzymuje list z wezwaniem do odbycia praktyk w pracowni Seredith, kobiety zajmującej się tajemniczym procesem oprawiania książek. Emmet, który o księgach i Oprawcach wie niewiele, ale pamięta panującą wokół nich atmosferę strachu, tajemnicy i nieskrywanej pogardy, niechętnie rozpoczyna żmudną naukę w warsztacie. Pod czujnym okiem Oprawczyni poznaje sekrety gilotyny, czcionek i starego pergaminu. Być może właśnie wśród pachnących kurzem książek i skórzanych opraw odnajdzie prawdziwego siebie” (Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona) 

Księgi zapomnianych żyć

Opinia: Sięgając po „Księgi zapomnianych żyć”, robiłam to całkowicie w ciemno. Widziałam wiele zagranicznych zachwytów nad tą historią, ale tak naprawdę nie zagłębiałam się w fabułę. Ot tak, po prostu zauroczył mnie motyw książek i introligatorów, no i ta okładka!

Oczekiwania miałam inne, bo liczyłam jednak, że jest to książka fantastyczna. Podczas poznawania tej historii, okazało się jednak, że jest to raczej literatura obyczajowa z elementami fantastycznymi. Mimo wszystko nie czuję się zawiedziona, bo poznawanie losów bohaterów było niesamowitą przygodą, pełną zaintrygowania i wszelkiego rodzaju emocji.

Rzadko kiedy daje książkom maksymalną ocenę, jednak tej konkretnej się to należy. „Księgi zapomnianych żyć” to historia w stu procentach „moja”. Zaskoczyła i zauroczyła mnie swoim klimatem, wykreowanymi postaciami i samą fabułą, która nie zależy do tych prostych. Znajdziemy tutaj wiele bólu, niesprawiedliwości i dylematów moralnych oraz odkryjemy, jak dużą moc mogą mieć książki. 

Warto tę książkę odrywać niepośpiesznie i z wolna łączyć wszystkie wątki oraz elementy tajemniczej układanki. Motyw oprawiania wspomnień jest niezwykle oryginalny i z wielką ochotą przeczytałabym kolejną książkę tej autorki w wykreowanym przez nią świecie. Głównie dlatego, ponieważ w pewnym momencie „Ksiąg zapomnianych żyć” tego świata, złożonego z oprawiaczy, zabrakło. Bridget Collins skupiła się w tej historii głównie na bohaterach, ich rozterkach i relacjach między poszczególnymi osobami, jednak nie zatraciła w tym wszystkim swoistej atmosfery mroku i tajemnicy.

Magiczna historia, którą polecam z czystym sumieniem. Ja zdecydowanie nie raz wrócę do „Księgi zapomnianych żyć”.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 


6 października 2020

154. „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”

154. „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”
„To było absurdalne w mojej sytuacji, ale cieszyłam się, że muzykant gra dość dobrze, że ma niezły słuch i umie ze mną współpracować. Wyczuł mnie. Stworzyliśmy duet. Naprawdę tańczyłam. Byłam pszczołą miodną, która pląsa, bo w jej ulu czegoś brakuje. Bo brakuje pożywienia, wody, wosku. Bo ul jest zagrożony, mój świat, moje życie. Bo nie mogę skończyć.
Bo jak to będzie, jeśli się skończę?”

Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny, antologia

Tytuł: „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”
Autorzy: Agnieszka Janiszewska, Joanna Jax , Jolanta Maria Kaleta, Mirosława Kareta, Magdalena Knedler, Zofia Mąkosa, Agnieszka Olejnik, Maria Paszyńska, Maciej Siembieda, Magdalena Wala, Sabina Waszut
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 16.09.2020 r
Moja ocena: 7/10

Opis: „1 września 1939 roku skończył się świat. Chcemy opowiedzieć o tej apokalipsie. O bohaterstwie zwykłych ludzi. O zdradzie zwykłych ludzi. O unikaniu śmierci cudem. O niemożności uniknięcia śmierci cudem. O strachu. O miłości zwyciężającej strach. O zwieńczonych drutem kolczastym murach, które wznieśli ludzie i uwięzili za nimi innych ludzi. O wyrównywaniu rachunków za zbrodnie, co też jest przecież zbrodnią. Bohaterka jednego z opowiadań mówi o pszczołach. Pszczoły tańczą, by przeżyć i ocalić cały rój. Wsłuchajmy się we wskazówki, jakich udzielają nam zwykli ludzie na kartach tej książki. Bezimienna Żydówka z getta w Otwocku rozumiejąca, że jej życie niewarte jest życia. Layka gotowa spędzić kilka dni w zimnym jeziorze, byle uchronić córkę przed śmiercią. Niemka sprzeniewierzająca się ideologii, by ratować ukochanego. Mała Renate uciekająca przed Armią Czerwoną. Mura, Cyganka, patrząca na poniżenie najbliższych… One i wielu innych – jak pszczoły – alarmują. Ostrzegają. Dają przykład. Patrzmy, jak tańczą.” (Źródło: Wydawnictwo Książnica) 


Opinia: Bardzo rzadko sięgam po wszelkiego rodzaju antologie, ponieważ opowiadania zawsze wydają mi się niekompletne, ciężej mi się zżyć z bohaterami i oczywiście tylko wybiórcze wpasowują się w mój gust. W przypadku tej propozycji nie wystąpił żaden z tych elementów, a ja jako czytelnik, po przeczytaniu jestem w pełni usatysfakcjonowana. 

Lektura książki „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny” dostarcza nam wachlarza emocji. Na próżno szukać tutaj słabych stron, bo każde opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe i niepowtarzalne, jednak tworzą spójną całość. O zemście, zdradzie, uprzedzeniach, miłości i poświęceniu, o bohaterach, których nazwisk często nie znamy i wszystkim tym, co niosły ze sobą czasy wojny. Moje ulubione, które skradły moje serce i najbardziej mnie wzruszyły, to: „Buty małej Renate” autorstwa Zofii Mąkosy, „Taniec pszczół” Magdy Knedler oraz „Człowiek jest silny” Agnieszki Olejnik. Ten zbiór udowadnia, że mamy wspaniałych polskich autorów, którzy radzą sobie z każdą formą. Polecam!









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Książnica!