16 grudnia 2020

166. Holly Black „Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni”

166. Holly Black „Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni”


Autorzy: Holly Black
Tytuł: „Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni”
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 25.11.2020 r
Moja ocena: 8/10

Opis: Książę elfów, wykarmiony kocim mlekiem i wzgardą, potomek rodu wprost rojącego się od potencjalnych następców tronu, urodzony z piętnem paskudnej przepowiedni... Może nie należy się dziwić, co z niego wyrosło. Ktoś mógłby powiedzieć, że Cardan jest jak haust mocnego trunku, który choć pali w gardło, to jednak dodaje animuszu. Ktoś inny mógłby mieć zdanie zgoła odmienne, mówiąć: "Błagam o wybaczenie, lecz...". I dopóki będzie błagał, Cardanowi to nie przeszkadza. Dawno, dawno temu był sobie chłopiec, który miał bardzo ostry język... Zanim okrutny książę stał się złym królem, był elfowym dzickiem o sercu z kamienia...(Źródło: Wydawnictwo Jaguar)


Opinia: „Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni” to pozycja, z którą musiałam się zapoznać, bo jak wiecie lub nie, mimo tego, że zakończenie trylogii o Okrutnym księciu było trochę rozczarowujące, to jednak ten cykl ma w moim serduszku szczególne miejsce.

Książka ta to zbiór kilkunastu opowiadań, głównie o Cardanie i jego relacjach rodzinnych, a także i jego przyjaźniach i o Jude. Pokazują one nam zupełnie nową perspektywę na dobrze nam znane z trylogii sytuacje i tłumaczą niektóre zachowania oraz motywy głównego bohatera. To ilustrowane wydanie jest idealnym dopełnieniem, przedstawionej w serii, historii. Jeżeli podczas czytania głównej historii nasuwały się Wam przeróżne pytania, to ta pozycja co nieco Wam rozjaśni.

Jeżeli polubiliście świat elfów wykreowany przez Holly Black i jego bohaterów, to ta pozycja jest dla Was obowiązkową! Gwarantuję, że tak jak trylogia, oczaruje was swoim nietuzinkowym, baśniowym klimatem. Nie polecam jej jednak czytać bez znajomości serii, bo jest w niej mnóstwo spoilerów! ;)










Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 


8 grudnia 2020

165. Wszystko o Audrey Hepburn ...

165. Wszystko o Audrey Hepburn ...

Autor: Sean Hepburn Ferrer
Tytuł: „Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji.”
Moja ocena: 6/10

Opis: Biografia Audrey Hepburn autorstwa jej syna. Słynna aktorka, ikona kina, jako matka, żona i córka. I jako kobieta, której nie wystarczyło bycie legendą – postanowiła wykorzystać swoją sławę, aby pomagać biednym i pokrzywdzonym. Opowieść o dziewczynce i jej stanowczej matce, która uczyła ją, jak być uczciwą i cenić ciężką pracę. Opowieść o dziewczynce, która przeżyła II wojnę światową i na zawsze zapamiętała, czym jest nędza, głód i cierpienie. Opowieść o dziewczynce, która nie bała się pracować i osiągnęła w życiu niezwykłą sławę. Opowieść o wielkiej gwieździe, która nie dostrzegała własnego blasku. Opowieść o żonie, która dwukrotnie nie zaznała szczęścia w małżeństwie, bo ciągle cierpiała po odejściu ojca.(Źródło: Wydawnictwo Albatros) 


Autor: Robert Matzen
Tytuł: „Audrey Hepburn. Tancerka ruchu oporu”
Moja ocena: 7/10

Opis: „Audrey Hepburn mówiła o sobie, że wojna ją ukształtowała. A jednak w żadnej z biografii nie znajdziemy wiadomości na temat jej młodości w ogarniętej wojną Holandii. Aż do teraz. Robert Matzen odsłania przed czytelnikami zapomniany dotąd rozdział z życia Audrey Hepburn, i robi to w iście filmowy sposób. Nieznane fakty na temat jej rodziny, część zatajana nawet przez FBI. Trauma wojny, kiedy Hepburn pomagała działaczom ruchu oporu, pracowała jako wolontariuszka w szpitalu, przeżyła bitwę o Arnhem i prawie umarła z głodu w czasie ostatniej wojennej zimy. Życie ze świadomością, że jej ojciec był nazistowskim szpiegiem, a matka wspierała Hitlera przez pierwsze dwa lata okupacji. Robert Matzen solidnie przygotował się do tej książki. W holenderskich archiwach dotarł do nieznanych dotąd materiałów źródłowych, wykorzystał dzienniki pisane przez naocznych świadków zdarzeń, przeprowadził wywiady z ich potomkami. Wiele z zamieszczonych w książce zdjęć pochodzi z prywatnego archiwum aktorki. Są wydawane po raz pierwszy.” (Źródło: Wydawnictwo Albatros) 




Moja opinia: Rzadko sięgam po biografie, więc nie nastawiałam się na nic konkretnego i też do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać. Po przeczytaniu, obydwu tych pozycji, mam mieszane uczucia. Obydwie są przepięknie wydane! Twarde oprawy, zdjęcia, to coś, co tygryski lubią najbardziej! :) Jednak, gdybym miała wskazać, którą z nich Wam bardziej polecam, to wskazałabym na książkę „Audrey Hepburn. Tancerka ruchu oporu”.

Dlaczego? Przede wszystkim jest bardziej dopracowana, a sama postać Audrey Hepburn jest przedstawiona w bardziej obiektywny sposób. Fakty przedstawione w tej biografii są naprawdę ciekawe, a zdjęcia wszystko dopełniają. „Audrey Hepburn. Tancerka ruchu oporu” pokazuje nam powiązania aktorki z Hitlerem, miejsce jej dorastania oraz to jak II wojna światowa ukształtowała jej charakter, a samą Audrey jako osobę niezwykle odważną i gotową do poświęceń.

Niestety tego wszystkiego samego nie mogę powiedzieć o pozycji „Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji”, której autorem jest syn aktorki i według mnie jest raczej ciepłym wspomnieniem dziecka swojej matki, a nie biografią. Jest to książka, także dobra, jednak mniej dopracowana, mocno subiektywna i bardzo mało w niej faktów o autorce. Ta pozycja ma jednak dużą zaletę, jaką jest oprawa graficzna. Mnóstwo w niej zdjęć z rodzinnych albumów, także takich, z którymi się wcześniej nie spotkałam. Sean Hepburn Ferrer w „Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji” pokazuje nam aktorkę nie tylko jako znaną osobowość, ale przede wszystkim jako matkę i osobę, która walczyła o dobro innych.











Za egzemplarze do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros! 

29 listopada 2020

164. Antologia „PS I życzę Ci dużo miłości”

164. Antologia „PS I życzę Ci dużo miłości”

 

Antologia PS i życzę Ci dużo miłości

Autorzy: Ilona Gołębiewska, Magdalena Knedler , Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Katarzyna Misiołek, Natasza Socha, Małgorzata Warda, Magdalena Witkiewicz
Tytuł: „PS I życzę Ci dużo miłości”
Liczba stron: 351
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 28.10.2020 r
Moja ocena: 5/10



Opis: „Co może się wydarzyć, kiedy dawno zaginiona kartka z życzeniami świątecznymi trafi wreszcie do adresata? Czy zapisane na niej słowa mają taką moc, by zmienić czyjeś życie lub obudzić dawno zapomniane uczucia? A może dzięki takiej kartce dopiero narodzi się miłość? Najpopularniejsze polskie autorki literatury obyczajowej przygotowały dla swoich czytelniczek prawdziwą świąteczną niespodziankę – tom najpiękniejszych opowieści o miłości, która narodziła się dzięki świątecznej kartce. W gronie autorek znalazły się: Magdalena Witkiewicz, Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, , Ilona Gołębiewska, Magda Knedler, Natasza Socha, Małgorzata Warda oraz Katarzyna Misiołek.” (Źródło: Wydawnictwo Muza)


Opinia: Gdybym miała opisać świąteczną, antologię „PS I życzę Ci dużo miłości” jednym słowem, to zrobiłabym to słowem: SCHEMAT. Tak, to jedna z tych pozycji gdzie schemat, schematem schemat pogania, przy okazji tracąc gdzieś po drodze klimat świąt Bożego Narodzenia. Nic nowego, nic świeżego, nic co by mnie jako czytelnika urzekło. Dodatkowo tematyka wszystkich opowiadań w całej antologii jest tak podobna i zbliżona, że już po trzecim chciałam dać sobie spokój, bo wiedziałam, że ta pozycja mnie już niczym nie zaskoczy. 

W każdej z tych historii dominującymi tematami jest nostalgia, kartki, listy i wspomnienia. Nie brak też miłości, bo w końcu, to ten typ książki i nie spodziewałam się czegoś innego, ale to nie było to. Nie była to pozycja, która wprowadziłaby mnie w klimat świąt i do której chciałabym wrócić przy okazji następnych świąt Bożego Narodzenia. 

Antologia „PS I życzę Ci dużo miłości” nie jest książką złą i jestem przekonana, że znajdą się tutaj osoby, które będą wzruszone i zachwycone przedstawionymi tutaj historiami. Dla mnie jednak to było za mało i głównym uczuciem, które towarzyszyło mi podczas czytania jest obojętność. 














Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji. 

16 listopada 2020

163. Antologia „Grzeszne święta”

163. Antologia „Grzeszne święta”
Grzeszne święta
 
Autorzy: Anna Bellon, J.B. Grajda , K.N. Haner, Kinga Litkowiec, Agnieszka Siepielska, Agata Suchocka, Anna Szafrańska, Marta W. Staniszewska, Anna Wolf, Paulina Świst
Tytuł: „Grzeszne święta”
Liczba stron: 414
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 28.10.2020 r
Moja ocena: 4/10


Opis: Zbiór gorących opowiadań na zimne wieczory. Za oknami mróz, z daleka słychać dzwonki przy saniach, śnieg skrzypi pod butami, a w ciepłym wnętrzu, rozświetlonym blaskiem ognia igrającego w kominku, spotykają się spojrzenia, splatają się palce, usta łączą się w pocałunku. Zamiast szelestu papieru towarzyszącego rozpakowywaniu prezentów słychać szelest ubrań zsuwających się na podłogę. To będą wyjątkowe Święta.(Źródło: Wydawnictwo Akurat)


Opinia: Chociaż w mojej ocenie na świąteczne książki zdecydowanie za wcześnie, to jednak skusiłam się na kilka z tegorocznych, świątecznych nowości. Czy było to spotkanie udane? Jak to w przypadku antologii bywa, są opowiadania gorsze i lepsze, dlatego też rzadko po nie sięgam. W przypadku „Grzesznych świąt” niestety dominują te pierwsze i musiałam ze sobą walczyć, żeby dać tej pozycji szansę i doczytać ją do końca.

Jestem świadoma, że niektórym te opowiadania na pewno przypadną do gustu, ja jednak ich fanką nie zostanę. Najbardziej czuję się zawiedziona tym, że nie poczułam w większości opowiadań, obiecanego klimatu świąt. Dodatkowo większość z nich wydawała mi się niedopracowana, pisana na szybko i bez konkretniejszego pomysłu na fabułę, w myśl zasady „aby coś napisać, a może przejdzie”.

Staram się szukać pozytywów w każdej powieści, więc nie mogę napisać, że wszystkie opowiadania były złe, bo są takie, które zasługują na wyróżnienie. Jest to opowiadanie Anny Szafrańskiej „Uwiedzeni smakiem”, które pozytywnie mnie zaskoczyło oraz K.N.Haner „Kurier zawsze puka dwa razy”, które naprawdę mi się spodobało i mogłoby przekonać do sięgnięcia po inne książki tej autorki.










Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Akurat!



14 listopada 2020

162. Chigozie Obioma „Orkiestra bezbronnych”

162. Chigozie Obioma „Orkiestra bezbronnych”

orkiestra bezbronnych

 Autor: Chigozie Obioma
Tytuł: „Orkiestra bezbronnych”
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 30.09.2020 r
Moja ocena: 6/10

Opis: Losy młodego Chinonso i pięknej Ndali splatają się, gdy chłopcu udaje się powstrzymać ją od samobójczego skoku z wiaduktu autostrady. Tej nocy na poboczu drogi rodzi się między nimi uczucie równie silne, co niemożliwe. Ndali, pochodząca z bogatego rodu, nie może spędzić reszty życia na farmie wśród kur – na to zresztą nigdy nie zgodzi się jej rodzina. Chinonso sprzedaje więc wszystko, co posiada, i opuszcza swój dom, by zdobyć wykształcenie na uniwersytecie na Cyprze. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że został podstępnie oszukany przez nigeryjskiego pośrednika – nie czeka na niego miejsce na uczelni. Nie ma też domu, do którego mógłby wrócić, a od ukochanej Ndali dzielą go setki kilometrów… Czy uda mu się odnaleźć swoje miejsce i szczęście u boku kobiety, która jest tą jedyną? (Źródło: Wydawnictwo Albatros)


orkiestra bezbronnych

O czym jest tak dobrze przyjęta propozycja od Chigozie Obiomy?


„Orkiestra bezbronnych” to historia młodego Chinonso, dla którego życie nie jest łaskawe. Rodzina Ndali nie akceptuje jego pochodzenia, wykształcenia i tego, że jest „tylko hodowcą drobiu”. Miłość do Ndali i determinacja do tego, by stać się godnym swojej ukochanej, w oczach jej rodziny, skłania Chinonso do wyruszenia w podróż na Cypr, ale i tam spotyka na swej drodze przeszkody.

Czy „Orkiestra bezbronnych” zachwyca?


Tak naprawdę to mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam, że to powieść niezwykle wartościowa, zawierająca mnóstwo odniesień do kultury nigeryjskiej. Z drugiej jednak ciężko było mi przez nią przebrnąć, bo książka ta mogłaby być o połowę krótsza, a i tak zawierałaby tę samą treść i przekaz. Jednak nie jest, bo styl autora jest niezwykle barwny, szczegółowy, ale i powtarzalny. Dodatkowym elementem, który utrudniał mi poznawanie tej historii, jest swoista narracja z perspektywy Chi, ducha stróża Chinonso.

„Orkiestra bezbronnych” to historia o podróży, o odnajdywaniu samego siebie, przezwyciężaniu kolei losu, o miłości. Jest to powieść, którą warto poznać, która musi trafić na „swojego czytelnika”, jednak mnie nie zachwyciła.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!


11 listopada 2020

161. Tomasz Sablik „Winda”

161. Tomasz Sablik „Winda”

winda

Autor: Tomasz Sablik
Tytuł: „Winda”
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 21.10.2020 r
Moja ocena: 8/10

Opis: „Robert Rot to cichy taksówkarz, którego dni wypełnia praca i życie rodzinne. Pod fasadą spokoju skrywa swoje słabości, silne migreny doprowadzające go na skraj agonii i paraliżujący lęk przed windą którą mija za każdym razem w drodze do swojego mieszkania. Coś wyraźnie pragnie się z nim skomunikować. Nie jest w stanie wyjaśnić, czy przerażające wizje których doznaje są wynikiem jego przemęczenia, czy zbyt silnych lekarstw. Czy wyjaśnienie swoich problemów odnajdzie na zapisie monitoringu z pewnej pamiętnej nocy? Czym jest tak naprawdę winda? Konfrontacja Roberta z własnym największym lękiem zdaje się być nieunikniona.” (Źródło: Wydawnictwo Vesper)

winda


Opinia: 
Sięgając po nową propozycję Tomasza Sablika, tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Sam opis nie mówił mi zbyt wiele, ale jednak tytułowa winda i związana z nią mroczna tajemnica mnie do tej książki przekonała.

Czy to było udane spotkanie? Zdecydowanie tak i jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji głównego bohatera i tego, jak autorowi udało się zgrabnie i płynnie połączyć thriller psychologiczny z elementami horroru. „Winda” to jedna z tych historii, które skutecznie pobudzają wyobraźnie. Dodatkowo fabuła jest bardzo nieoczywista, powodująca momentami swoisty dyskomfort i niepokój. Duszny i niepokojący klimat tej powieści bardzo udziela się podczas czytania.

Jednak czy jest to propozycja idealna? Nie i nie ukrywam, że początek tej historii nie jest zbytnio udany i bardzo mi się dłużył, momentami nawet nudził. Czytając tę książkę, miewałam chwile zwątpienia i nie byłam pewna, czy „Winda” jeszcze mnie czymś zaskoczy. Jednak z każdą kolejną stroną, zbliżając się do połowy „Windy”, czułam się coraz bardziej zaintrygowana, a zakończenie tej historii totalnie mnie zszokowało i sprawiło, że mówię duże „TAK” tej książce.

Koniecznie musicie sięgnąć po „Windę” i samemu się przekonać, że z tymi windami jest coś nie tak! Ja od zawsze to wiedziałam. To co, może czas przerzucić się na schody? ;)








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper! 

7 listopada 2020

160. Daphne du Maurier „Rebeka”

160. Daphne du Maurier „Rebeka”
 
Rebeka

Autor: Daphne du Maurier
Tytuł: „Rebeka”
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 7/10

Opis:„ Podczas wyprawy na Riwierę Francuską nieśmiała dziewczyna poznaje zamożnego wdowca, Maxima de Wintera, i po krótkiej znajomości zgadza się za niego wyjść. Szczęśliwe chwile kończą się, kiedy małżeństwo przyjeżdża do Manderley – rodzinnej posiadłości Maxima. W mężczyźnie zachodzą niewyjaśnione zmiany, a nowa pani de Winter uświadamia sobie, że w ogóle go nie zna. Pozbawiona przyjaciół dziewczyna zostaje sama w ogromnej rezydencji, gdzie wciąż unosi się duch poprzedniej żony Maxima – Rebeki – która zginęła tu rok wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach. Nowa pani de Winter postanawia odkryć, kim była jej doskonała poprzedniczka i jaki straszny los spotkał ją w Manderley… (Źródło: Wydawnictwo Albatros)


„Szczęście nie jest wartością, którą można ocenić, jest to sposób myślenia, stan umysłu.”

Rebeka

Opinia: Angielskie elity, młodziutka i naiwna główna bohaterka zakochująca się w bogatym wdowcu. Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego, bo „Rebeka” to książka, choć nie idealna, to zdecydowanie zaskakująca! Nie będę udawać, że od zawsze chciałam przeczytać tę książkę, bo tak nie było. Do sięgnięcia po nią przekonała mnie nowa ekranizacja Rebeki na Netflixie. Filmowa wersja, choć nie była idealna i momentami zupełnie różna od książki, to ostatecznie przypadła mi do gustu. Podobne mam odczucia do jej pierwowzoru -nie była idealna, ale jednak miała w sobie to „coś”.

Zacznijmy od tego, że w tej powieści urzeka wiele, od samego tła powieści, po świetnie nakreślonych bohaterów i tajemnice, które powoli odkrywamy, płynąc przez tę historię, ale jednocześnie nie jest to książka dla każdego. „Rebeka” autorstwa Daphne du Maurier od samego początku hipnotyzuje czytelnika swoim „dusznym” i przesiąkniętym tajemnicą i mrokiem klimatem. Choć nie ukrywam, że momentami historia ta była dla mnie przytłaczająca, a powolna narracja tego nie ułatwiała. Nie oczekujcie po tej książce zwrotów akcji, bo fabuła skupia się głównie na świetnie nakreślonych zarysach psychologicznych głównych postaci.

Mimo tego, że w tej powieści czuć upływ czasu, to jednak uważam tę powieść za ponadczasową. Klasa sama w sobie.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros! 


2 listopada 2020

159. PRZEDPREMIEROWO Bianca Iosivoni „Flying high”

159. PRZEDPREMIEROWO Bianca Iosivoni „Flying high”
Bianca Iosivoni, Flying high, Falling fast

 Autor: Bianca Iosivoni
Tytuł: „Flying high”
Liczba stron: 380
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 04.11.2020 r
Moja ocena: 7/10

RECENZJA PIERWSZEGO TOMU - „Falling fast” 


Opis: Hailee skrywała tajemnicę. Mroczną i ponurą, o której nikt nie wiedział i nikt nie powinien się dowiedzieć. A już na pewno nie Chase. Hailee nie chce już dłużej udawać. Wpadła po same uszy, wbrew wszelkim swoim wcześniejszym planom. Wbrew temu, że od pierwszej sekundy, kiedy przed nim stanęła, była przekonana, że straci Chase'a. Ale każdym uśmiechem i każdym dotykiem chłopak coraz bardziej podbijał jej serce. Może jednak Hailee i Chase mają jakąś szansę? A może przeciwnie muszą zdać sobie sprawę, że czasami nawet miłość nie wystarcza, aby dwoje ludzi mogło być razem?(Źródło: Wydawnictwo Jaguar)


„Mam nadzieję, że to nie jest koniec naszego życia i tego lata, tylko początek czegoś nowego. Czegoś lepszego.”

 
Opinia:  „Flying high” to jedna z tych kontynuacji, której szczególnie nie mogłam się doczekać. Kto ma za sobą „Falling fast”, ten wie, co mam na myśli. To jaki wachlarz emocji zaserwowała nam autorka w pierwszym tomie, jest niebywałe. W drugim tomie jest tych wrażeń trochę mniej, jednak i tak jest ich niemało i po tę książkę po prostu trzeba sięgnąć. Bianca Iosivoni wykreowała w tej serii świetnych, realnych bohaterów oraz zaserwowała nam przepiękną i wzruszającą fabułę. Relacja między Hailee i Chase'em jest realna i niewymuszona, tej dwójce po prostu chce się kibicować. Uważam, że właśnie ta relacja jest najmocniejszą stroną tej powieści.

Między mną, a „Flying high” jest też niestety kilka zgrzytów. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj zgłębienia się w samą historię Chase'a i jego brata. Zabrakło mi budowania relacji między nimi, a także samo wyjaśnienie ich wątków nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Po prostu za dużo było w tej historii samej Hailee, a bohaterzy poboczni mocno zginęli w tle. Myślę, że ta historia wiele by zyskała, gdyby autorka skupiła się w większej mierze również na innych postaciach.

Mimo tego uważam, że warto sięgnąć po tę dylogię. „Flying high” podobnie jak pierwszy tom, to wspaniała opowieść o przezwyciężaniu swoich słabości, o dążeniu do realizacji swoich celów i marzeń, tych większych i mniejszych, a także o tęsknocie i samotności. Zapewniam, że dostarczy Wam mnóstwa emocji i na pewno przekona Was do innych książek tej autorki. Przeżywanie tej historii razem z bohaterami tej książki, to była dla mnie czysta przyjemność.














Za możliwość przeczytania tej książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 

26 października 2020

158. Elif Shafak „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”

158. Elif Shafak „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”
„Traktowała swoją pamięć jak cmentarz; spoczywały tam fragmenty jej życia, pochowane w oddzielnych mogiłach, a ona nie miała ochoty ich wskrzeszać.”


„Świat zmienia się dla tego, kto poznał smak miłości, dla tego kto znalazł się w samym centrum; odtąd może wirować już tylko szybciej.”

 Autor: Elif Shafak
Tytuł: „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie”
Liczba stron: 437
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 7/10 

„Płacz, kochana. Nigdy nie wstydź się łez. Płacz, a wszyscy będą wiedzieli, że żyjesz.”

Opis: „Czy wystarczy 10 minut i 38 sekund, aby opowiedzieć całe ludzkie życie? Leila nie żyje. Jej ciało jest martwe, ale mózg jeszcze pracuje. Każda kolejna minuta przynosi ze sobą wspomnienie innych wydarzeń, smaków i zapachów. Obrazy pozornie wyrwane z kontekstu łączą się w zmysłową opowieść o życiu w świecie, w którym wielu ludziom nadal odbiera się prawo do bycia sobą.” (Źródło: Wydawnictwo Poznańskie)

„Żal jest jak jaskółka. (...) Pewnego dnia budzisz się i myślisz, że cię opuścił, ale on tylko przeniósł się w inne miejsce i grzeje piórka. Prędzej czy później wróci i ponownie zagnieździ się w twoim sercu.”

Opinia: Długo zbierałam się do tego, by napisać tych kilka słów o książce „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” autorstwa Elif Shafak, bo ciężko pisać o historii tak bolesnej i momentami przytłaczającej.

Główny motyw tej powieści, czyli śmierć i żałoba, nie należą do tematów prostych. Jednak złożoność „10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” jest większa, niż mogłoby się początkowo wydawać i to nie tylko książka o umieraniu. Fabuła tej książki to zlepek precyzyjnie nakreślonych charakterów i właśnie ta mnogość przeróżnych historii bohaterów tej powieści jest jej najmocniejszą stroną.

„10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie” ma niestety też swoje wady. Jest to powieść bardzo nierówna w konstrukcji. O ile pierwszą część, która dotyczyła, umierania i związanych z tym wspomnień naszej głównej, czytało mi się bardzo dobrze. Tak już kolejna część, która dotyczyła jej przyjaciół i ich sposobów na radzenie sobie ze stratą najbliższej osoby, nie do końca przypadła mi do gustu. W moim odczuciu była mniej dopracowana i chaotyczna.

Mimo wszystko jest to historia, którą warto poznać. O śmierci, o żałobie, o prawdziwej przyjaźni i wsparciu, o traktowaniu kobiet w Turcji. Tak naprawdę porusza ogrom tematów i każdy odnajdzie w niej coś dla siebie.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu!




21 października 2020

157. Brian Deer „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat.”

157. Brian Deer „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat.”
„Z perspektywy czasu należy uznać, że miał wiele atutów. Pewność siebie i charyzma pomagały mu tworzyć zespoły i nimi kierować. Medycyna to mieszanka inspiracji i współpracy, najbardziej efektywna, kiedy przywódcy wykazują się odwagą. Wakefield miał to wszystko - plus spokojną determinację, niezbędną, żeby wykazać słuszność jego idei. Jednak odwaga w nauce nie podlega na udowadnianiu własnej słuszności. Równie dobrze możesz wykazać, że się myliłeś.”

Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat

 Autor: Brian Deer
Tytuł: „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat”
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 30.09.2020 r
Moja ocena: 7/10 

Opis: „Gdy w 1998 roku doktor Andrew Wakefield opublikował w czasopiśmie naukowym „The Lancet” artykuł o związku szczepionki przeciwko śwince, różyczce i odrze z występowaniem u dzieci autyzmu, świat zawrzał. W wielu krajach pojawiły się ruchy antyszczepionkowe, których zwolennicy odmawiali szczepienia dzieci. Brian Deer udowodnił Wakefieldowi fałszowanie badań medycznych i działanie na szkodę pacjentów. Odkrył też, że guru antyszczepionkowców za napisanie artykułu otrzymał ponad czterysta tysięcy dolarów. „Wojna o szczepionki” to zapis tego czternastoletniego śledztwa. Niczym medyczny detektyw Deer wyciąga na światło dzienne manipulacje i wątpliwe powiązania Wakefielda, doktora bez pacjentów – ale za to z rzeszą zwolenników, którzy nadal widzą w nim bohatera, który podjął nierówną walkę z koncernami farmaceutycznymi. Po czyjej stronie jest prawda?” (Źródło: Wydawnictwo Poznańskie) 



Opinia: Brian Deer to dziennikarz śledczy, który w swoim reportażu, który jest wynikiem czternastoletnich badań i śledztw, bada cały obraz kłamstw i manipulacji Andrew Wakefielda-lekarza, który odkrył rzekomy związek między szczepionką MMR a autyzmem i chorobą Crohna. 

Temat szczepień to temat bardzo indywidualny i jednocześnie kontrowersyjny, dlatego pozycja taka jak „Wojna o szczepionki. Jak doktor Wakefield oszukał świat” może dla wielu być lekturą nie do przeskoczenia. Ja jednak uważam, że warto patrzeć na dany problem z różnych perspektyw, żeby mieć cały obraz w głoszeniu swoich poglądów.

Pozycja „Wojna o szczepionki” jest doskonałym przykładem rzeczowego reportażu. Pokazuje, jak ważne jest korzystanie z wielu źródeł przy wyrabianiu sobie opinii na pewne tematy, a także jak łatwo jest manipulować człowiekiem. Zwłaszcza w chwilach, gdy nie ma się już punktu zaczepienia i chwyta się każdego rozwiązania.

W moim odczuciu to naprawdę dobra książka, ale nie jest idealna. Głównie przeszkadzała mi nierówna narracja i momentami rozwleczenie elementów fabuły, które ostatecznie nic nie wnosiły do tematu. Mimo wszystko polecam, bo to bardzo sensowny i nic nienarzucający reportaż, który daje nam spojrzenie na cały obraz kłamstw związanych ze szczepieniami oraz konsekwencji oszustw doktora Wakefielda jakie, do dziś odczuwa świat.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu! 

20 października 2020

156. Charlotte Link „Dziki łubin”

156. Charlotte Link „Dziki łubin”
Charlotte Link- Dziki Łubin, Czas burz

 Autor: Charlotte Link
Tytuł: „Dziki łubin”
Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 7/10 

Opis: „Trzecia Rzesza, rok 1938. W państwie pod rządami Adolfa Hitlera panuje antysemityzm, a przeciwnicy władzy muszą się liczyć z represjami. Za chwilę oblicze Europy i całego świata się zmieni, ale młodziutka Belle Lombard nie interesuje się polityką. Ma ambitne plany, marzy o zostaniu gwiazdą filmową i związaniu się z mężczyzną swojego życia. Czas pokaże, czy to właściwy kandydat…Felicja, matka Belle, bardziej niż córką zajmuje się fabryką i rozważa podjęcie współpracy z nazistami. Kiedy w jej życiu pojawiają się Alex i Maksym, musi stawić czoła rodzącym się na nowo uczuciom. Na którego z mężczyzn będzie mogła liczyć w tych trudnych czasach?” (Źródło: Wydawnictwo Znak Horyzont) 




Opinia: „Dziki łubin” to drugi tom wielopokoleniowej sagi rodzinnej, której fabuła osadzona jest na terytorium III Rzeszy, w czasach trwania II wojny światowej. W tej części autorka skupia się na dalszych losach Felicji oraz jej córek Belle i Zuzanny, a także innych postaci, które mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie.

Fabuła w „Dzikim łubinie” trzyma tempo od samego początku i nie można tutaj narzekać na nudę, bo wielowątkowość i liczba wydarzeń w tej powieści sprawia, że książkę ciężko odłożyć, choć na chwilę. Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani i podobnie jak w pierwszym tomie autorka oddała ich naturę z dużą dozą autentyczności. Charlotte Link nadal konsekwentnie prowadzi ich charaktery i choć są to bohaterowie, z którymi nie zawsze się zgadzamy, a ich decyzje nie zawsze pokrywają się z naszymi, to trzeba przyznać, że łatwo się z nimi zżyć i okazać im zrozumienie. Bardzo podobało mi się także, że jednak córki Felicji są bardzo do niej podobne i dostały od niej kilka cech charakteru, które dodawały znaczenia stwierdzeniu, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”.

Jednak i w „Dzikim łubinie” można znaleźć kilka wad. W pierwszym tomie autorka od pierwszych stron bombardowała czytelnika ogromem postaci i miejsc, co przeszkadzało mi w odbiorze tej historii, bo bardzo brakowało mi, choć krótkiego wprowadzenia postaci i wyjaśnienia kto jest kim. W książce „Dziki łubin” już znamy poszczególnych bohaterów, a dodatkowo na początku powieści przedstawione jest drzewo genealogiczne rodziny, co ułatwiło mi w przypomnieniu sobie poszczególnych więzi między postaciami. Niestety fabuła nadal, tak samo, jak i w „Czasie burz”, jest przedstawiona bardzo chaotycznie. Autorka skacze z jednego miejsca w drugie, z bohatera na bohatera, więc trzeba było momentami się domyślić, o kim jest teraz mowa i co się dzieje.

Mimo wszystko, w ogólnym rozrachunku „Dziki łubin” jest książką bardzo dobrą i wypada dużo lepiej niż tom pierwszy, ale to chyba jest cecha charakterystyczna dla kontynuacji. Mam nadzieję, że trzecia część będzie już tylko lepsza, bo na pewno po nią sięgnę. Uważam, że ta seria to będzie strzał w dziesiątkę dla wszystkich wielbicieli sag rodzinnych.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont! 



18 października 2020

155. Bridget Collins „Księgi zapomnianych żyć”

155. Bridget Collins „Księgi zapomnianych żyć”

Księgi zapomnianych żyć

Autor: Bridget Collins
Tytuł: „Księgi zapomnianych żyć”
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 14.10.2020 r
Moja ocena: 10/10 

Opis: Wyobraź sobie świat, w którym książki są zakazane, a ich czytanie jest uważane za zbrodnię. Wyobraź sobie świat, w którym każde złe wspomnienie i nawet największa rozpacz mogą zostać całkowicie wymazane z pamięci. Wyobraź sobie świat, w którym możesz ukryć każdą krzywdę i niegodziwość, jakich kiedykolwiek się dopuściłeś. Te światy są ze sobą nierozerwalnie połączone. Wszystko przez Oprawców. Emmet Farmer jest dobrym, pracowitym synem, który każdy dzień spędza na roli, pomagając rodzicom związać koniec z końcem. Wszystko się zmienia, gdy otrzymuje list z wezwaniem do odbycia praktyk w pracowni Seredith, kobiety zajmującej się tajemniczym procesem oprawiania książek. Emmet, który o księgach i Oprawcach wie niewiele, ale pamięta panującą wokół nich atmosferę strachu, tajemnicy i nieskrywanej pogardy, niechętnie rozpoczyna żmudną naukę w warsztacie. Pod czujnym okiem Oprawczyni poznaje sekrety gilotyny, czcionek i starego pergaminu. Być może właśnie wśród pachnących kurzem książek i skórzanych opraw odnajdzie prawdziwego siebie” (Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona) 

Księgi zapomnianych żyć

Opinia: Sięgając po „Księgi zapomnianych żyć”, robiłam to całkowicie w ciemno. Widziałam wiele zagranicznych zachwytów nad tą historią, ale tak naprawdę nie zagłębiałam się w fabułę. Ot tak, po prostu zauroczył mnie motyw książek i introligatorów, no i ta okładka!

Oczekiwania miałam inne, bo liczyłam jednak, że jest to książka fantastyczna. Podczas poznawania tej historii, okazało się jednak, że jest to raczej literatura obyczajowa z elementami fantastycznymi. Mimo wszystko nie czuję się zawiedziona, bo poznawanie losów bohaterów było niesamowitą przygodą, pełną zaintrygowania i wszelkiego rodzaju emocji.

Rzadko kiedy daje książkom maksymalną ocenę, jednak tej konkretnej się to należy. „Księgi zapomnianych żyć” to historia w stu procentach „moja”. Zaskoczyła i zauroczyła mnie swoim klimatem, wykreowanymi postaciami i samą fabułą, która nie zależy do tych prostych. Znajdziemy tutaj wiele bólu, niesprawiedliwości i dylematów moralnych oraz odkryjemy, jak dużą moc mogą mieć książki. 

Warto tę książkę odrywać niepośpiesznie i z wolna łączyć wszystkie wątki oraz elementy tajemniczej układanki. Motyw oprawiania wspomnień jest niezwykle oryginalny i z wielką ochotą przeczytałabym kolejną książkę tej autorki w wykreowanym przez nią świecie. Głównie dlatego, ponieważ w pewnym momencie „Ksiąg zapomnianych żyć” tego świata, złożonego z oprawiaczy, zabrakło. Bridget Collins skupiła się w tej historii głównie na bohaterach, ich rozterkach i relacjach między poszczególnymi osobami, jednak nie zatraciła w tym wszystkim swoistej atmosfery mroku i tajemnicy.

Magiczna historia, którą polecam z czystym sumieniem. Ja zdecydowanie nie raz wrócę do „Księgi zapomnianych żyć”.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 


6 października 2020

154. „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”

154. „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”
„To było absurdalne w mojej sytuacji, ale cieszyłam się, że muzykant gra dość dobrze, że ma niezły słuch i umie ze mną współpracować. Wyczuł mnie. Stworzyliśmy duet. Naprawdę tańczyłam. Byłam pszczołą miodną, która pląsa, bo w jej ulu czegoś brakuje. Bo brakuje pożywienia, wody, wosku. Bo ul jest zagrożony, mój świat, moje życie. Bo nie mogę skończyć.
Bo jak to będzie, jeśli się skończę?”

Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny, antologia

Tytuł: „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”
Autorzy: Agnieszka Janiszewska, Joanna Jax , Jolanta Maria Kaleta, Mirosława Kareta, Magdalena Knedler, Zofia Mąkosa, Agnieszka Olejnik, Maria Paszyńska, Maciej Siembieda, Magdalena Wala, Sabina Waszut
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 16.09.2020 r
Moja ocena: 7/10

Opis: „1 września 1939 roku skończył się świat. Chcemy opowiedzieć o tej apokalipsie. O bohaterstwie zwykłych ludzi. O zdradzie zwykłych ludzi. O unikaniu śmierci cudem. O niemożności uniknięcia śmierci cudem. O strachu. O miłości zwyciężającej strach. O zwieńczonych drutem kolczastym murach, które wznieśli ludzie i uwięzili za nimi innych ludzi. O wyrównywaniu rachunków za zbrodnie, co też jest przecież zbrodnią. Bohaterka jednego z opowiadań mówi o pszczołach. Pszczoły tańczą, by przeżyć i ocalić cały rój. Wsłuchajmy się we wskazówki, jakich udzielają nam zwykli ludzie na kartach tej książki. Bezimienna Żydówka z getta w Otwocku rozumiejąca, że jej życie niewarte jest życia. Layka gotowa spędzić kilka dni w zimnym jeziorze, byle uchronić córkę przed śmiercią. Niemka sprzeniewierzająca się ideologii, by ratować ukochanego. Mała Renate uciekająca przed Armią Czerwoną. Mura, Cyganka, patrząca na poniżenie najbliższych… One i wielu innych – jak pszczoły – alarmują. Ostrzegają. Dają przykład. Patrzmy, jak tańczą.” (Źródło: Wydawnictwo Książnica) 


Opinia: Bardzo rzadko sięgam po wszelkiego rodzaju antologie, ponieważ opowiadania zawsze wydają mi się niekompletne, ciężej mi się zżyć z bohaterami i oczywiście tylko wybiórcze wpasowują się w mój gust. W przypadku tej propozycji nie wystąpił żaden z tych elementów, a ja jako czytelnik, po przeczytaniu jestem w pełni usatysfakcjonowana. 

Lektura książki „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny” dostarcza nam wachlarza emocji. Na próżno szukać tutaj słabych stron, bo każde opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe i niepowtarzalne, jednak tworzą spójną całość. O zemście, zdradzie, uprzedzeniach, miłości i poświęceniu, o bohaterach, których nazwisk często nie znamy i wszystkim tym, co niosły ze sobą czasy wojny. Moje ulubione, które skradły moje serce i najbardziej mnie wzruszyły, to: „Buty małej Renate” autorstwa Zofii Mąkosy, „Taniec pszczół” Magdy Knedler oraz „Człowiek jest silny” Agnieszki Olejnik. Ten zbiór udowadnia, że mamy wspaniałych polskich autorów, którzy radzą sobie z każdą formą. Polecam!









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Książnica! 



28 września 2020

153. Nowa odsłona debiutu Holly Black (PRZEDPREMIEROWA OPINIA) - „Zła królowa”

153. Nowa odsłona debiutu Holly Black (PRZEDPREMIEROWA OPINIA) - „Zła królowa”
Holly Black Zła Królowa, Okrutny Książę, Zły Król, Królowa niczego, Las na granicy światów

 Autor: Holly Black
Tytuł: „Zła królowa”
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 30.09.2020 r
Moja ocena: 6/10 

Opis: Szesnastoletnia Kaye jest współczesną koczowniczką. Uparta i niezależna, podróżuje z miasta do miasta z zespołem rockowym swojej matki, póki złowróżbne wydarzenie nie zmusi jej do powrotu w rodzinne strony. Tam, w przemysłowym krajobrazie New Jersey, Kaye odkrywa, że stała się pionkiem w odwiecznej walce o władzę między dwoma rywalizującymi królestwami skrzatów walce, która może się skończyć jej śmiercią.(Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 

Zła Królowa, Żelazna Kraina, Serce trolla Holly Black

Noc, która zmieniła wszystko


„Zła Królowa” to pierwszy tom debiutanckiej trylogii Holly Black. Tym razem autorka przenosi nas do miejsca, gdzie łączy się świat ludzi i skrzatów. Poznajemy zbuntowaną Kaye, której zachowania co prawda nie pochwalam, ale jednak jej styl bycia nadaje charakteru jej postaci oraz Roibena z Dworu Termitów. Losy tej dwójki splatają się pewnej po imprezowej nocy i od tego momentu ich życie nabiera dziwnego i szalonego tempa. Zaczyna się gra o wielką stawkę, a po drodze czekają na nich intrygi i masa tajemnic. 

Chyba powinnam przeczytać tę historię dziesięć lat temu


Gdyby to była najnowsza historia napisana przez Holly Black, to moja ocena byłaby dużo niższa. Jednak mając na uwadze to, że to debiut autorki i powieść, która po raz pierwszy została wydana dobre piętnaście lat temu, to przymknę oko na pewne wady tej książki. Jestem pewna, że gdybym czytała tę książkę wtedy, gdy została wydana, to zapewne bardzo by mi się spodobała. Aczkolwiek przeczytałam ją w 2020 roku, mając dwadzieścia cztery lata i mam mocno mieszane uczucia. Dlaczego? Bo już poznałam twórczość tej autorki, bo zakochałam się w świetnym cyklu o Okrutnym Księciu, bo progres pisarski autorki między tą a nowszymi jej historiami jest mocno zauważalny.

Dobra, choć nieidealna


Wkradł się tutaj lekki chaos, brak konsekwencji oraz nieumiejętne budowanie postaci i relacji między nimi. Z jednak drugiej strony mamy zgrabne połączenie świata skrzatów i ludzi, przyciągającą intrygę, czarne charaktery i mroczny, magiczny klimat. Gdybym miała porównywać „Złą królową” do innych książek autorki, to postawiłabym ją obok „Lasu na granicy światów”. To może być trafiona powieść, by zapoznać się z twórczością Holly Black, jednak trzeba mieć na względzie, że nie jest to jedna z najlepszych jej pozycji (w mojej ocenie oczywiście :), czuję, że duet Jude i Cardana już chyba zawsze będzie u mnie #1), ale nadal dobra!









Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Jaguar!