20 lutego 2019

64. [PRZEDPREMIEROWO] Holly Black „Zły Król”

64. [PRZEDPREMIEROWO] Holly Black „Zły Król”
„ Ona też lubiła,gdy ogarniał ją gniew. Lepiej się wściekać, niż się bać. Lepiej niż pamiętać, że jest się śmiertelną istotą pośród potworów. Tu już nie było opcji dodatkowych kółeczek.”


Autor: Holly Black
Tytuł: Zły Król
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 392 
Data wydania: 27.02.2019
Moja ocena: 9/10



„ Kłamstwa pojawiają się nawet tam, gdzie nie ma kłamców.

Opis: „ Ziemia kryje szczątki tych, którzy musieli odejść, ale to dopiero początek. Najpierw bestialski mord, potem krwawa rzeź królewskiej rodziny i nieoczekiwana koronacja – ale tak, to był dopiero początek.  Niemało trzeba sił, by zadawać cios za ciosem i nigdy nie poddawać się znużeniu. O tak, to pierwsza i najważniejsza lekcja: musisz być silna. Gdy wyszło na jaw, że w żyłach Dęba płynie królewska krew, na Jude spoczęło brzemię odpowiedzialności za to, żeby jej braciszek po prostu dożył dnia, w którym będzie mógł przywdziać na swoje skronie koronę. Tymczasem na tronie elfów zasiada zły król, Cardan, a Jude przybiera niewdzięczną rolę szarej eminencji. Nie dość, że w świecie opętanych żądzą władzy magicznych istot wciąż zmieniają się sojusze i układy, to niełatwo jest zapanować nad kapryśnym władcą. Cardan nie zaniedbuje żadnej okazji, by sponiewierać i upokorzyć Jude, choć wcale nie słabnie jego deliryczna fascynacja dziewczyną. Gdy staje się aż nazbyt jasne, że za sprawą knowań kogoś z bliskiego otoczenia śmiertelne niebezpieczeństwo zagraża wszystkim, których Jude darzy miłością, nadchodzi pora, by zdemaskować zdradę, a przy tym przecież trzeba jakoś sobie radzić z mieszanymi i bardzo żywymi uczuciami, które w niej budzi Cardan – ongiś zepsute książątko, teraz król – król, nad którym należy panować, bo stawką jest utrzymanie się kruchej lecz zdeterminowanej ludzkiej istoty przy władzy (i przy życiu) w czarodziejskim świecie.(Źródło: Wydawnictwo Jaguar )


„ Mówiłam już, że Cardan posiada wyjątkową zdolność prawienia komplementów w taki sposób, że bolą. Potrafi jednak też powiedzieć coś na pozór obraźliwego, co naprawdę schlebia.”



Opinia: Totalnie nie wiem co napisać. Brak mi słów po tym, jak autorka poprowadziła akcję w „Złym Królu”. Jak wiecie, miałam obawy co do „Okrutnego Księcia”, a potem żałowałam, bo przepadłam! Teraz nie mogę przeżyć tego, jak dużo czasu zostało jeszcze do premiery kolejnego tomu, który będzie miał swoją premierę w 2020 roku i nosił tytuł „The Queen of Nothing”.

Co tu dużo pisać... Wkręciłam się w ten fantastycznie wykreowany, okrutny, elficki świat. W „Złym Królu” akcja dopiero nabiera tempa. Ciężko opisać fabułę bez spoilerów, bo to po prostu trzeba samemu przeczytać i to przeżyć, ale oczywiście składa się ona z kolejnych intryg, oszustw, zdrad oraz widma wojny z podmorskim światem. Tutaj intryga goni intrygę. Styl pióra autorki bardzo przypadł mi do gustu. Odpowiednio wyważyła ilość dialogów, do ilości opisów sprawiając, że czytelnik nie jest w stanie się znużyć lekturą. Jednocześnie wybornie wykreowała świat elfów i rozbudowała go. W tej krainie jestem po prostu zakochana, bo jest mroczna, magiczna i nadal pozostaje w niej wielki potencjał na dalsze historie. Holly Black skutecznie manipuluje czytelnikiem. W ten sposób, że w końcu sama zaczęłam się zastanawiać, kto tutaj jest zły, a kto dobry i jakie są prawdziwe zamiary, motywy bohaterów. Nie da się ukryć, że ich charaktery na przestrzeni jednego tomu bardzo się zarysowały i wykształciły. Jednak relacja głównych bohaterów nadal pozostaje w pewnym stopniu dość nieoczywista. Nie obeszło się bez szokujących zwrotów akcji i niespodzianek tych przyjemniejszych i nie.

Jeżeli szukacie oryginalnej fabuły i świetnie wykreowanego fantastycznego świata elfów to ta książka jest zdecydowanie dla Was! Myślę, że seria ta to „must read” dla każdego fana fantasy.

Nie mogę się powstrzymać, by nie pokazać Wam kilku znalezionych przeze mnie fanartów, jestem zauroczona!


By Loweana
By Loweana
By Loweana

A Wy mieliście okazję czytać „Okrutnego Księcia”? Czekacie na premierę „Złego Króla”? Jakie są Wasze opinie na temat tego cyklu? Dajcie koniecznie znać w komentarzu! ;)




Za możliwość przeczytania tej książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

15 lutego 2019

63. George R.R. Martin "Gra o tron"

63. George R.R. Martin "Gra o tron"
„ Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Uczyń z tego swoją siłę, a wtedy przestanie to być twoim słabym punktem. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie.

Autor: George R.R.Martin
Tytuł: Gra o tron
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 844
Data wydania: 12.04.2011
Moja ocena: 9/10

Opis: W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert – najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron... (Źródło: Wydawnictwo Zysk i S-ka)


„ Serce kłamie, a głowa nas zwodzi. Jedynie oczy widzą prawdę. Patrz oczyma. Słuchaj uszami. Wąchaj nosem i czuj przez skórę. Potem dopiero myśl. W ten sposób poznasz prawdę.

Opinia: Sama nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałam do zabrania się za tę książkę? Serial uwielbiam, czekam niecierpliwie na ostatni sezon, a do książki ciągle było mi nie po drodze. Teraz żałuję, bo ta powieść jest fantastyczna! Przyznaję, że początkowo ciężko było mi się odnaleźć w całej fabule, ponieważ jest tak wielowątkowa i wyjściowo zagmatwana. Charakteryzuje ją mnogość wyśmienicie wykreowanych również pod kątem psychologicznym bohaterów i intryg, takich, że samej książki nie sposób byłoby streścić w kilku zdaniach. Była to prawdziwa uczta literacka dla mojej duszy, dosłownie. Czytanie tej historii, powrót do dobrze mi znanych scen i bohaterów z serialu to była dla mnie prawdziwa gratka. Nie jest to oczywiście książka dla każdego, język tutaj nie jest zbyt prosty, a wręcz wymagający. Zdecydowanie jest to książka na kilka długich wieczorów. Zdaje sobie sprawę, że styl autora w tym przypadku albo się pokocha, albo znienawidzi. W mój gust zdecydowanie trafił! Drugi tom czeka już u mnie na półce, a Was zachęcam do zapoznania się z tą rewelacyjną historią i nieprzeciętnie wykreowanym światem.

Czytaliście już kultową „Grę o tron”? A może nadal zwlekacie lub oglądaliście tylko serial? Dajcie koniecznie znać w komentarzu, jakie są Wasze opinie!


domiczyta

12 lutego 2019

62. K.A. Tucker "Dziesięć płytkich oddechów"

62. K.A. Tucker "Dziesięć płytkich oddechów"
Tęsknotę. Tęsknię za dotykiem jego skóry, jego ramionami oplecionymi wokół mnie, Za jego ustami na moich. 
Miłość. Cokolwiek się między nami wydarzyło,było prawdziwe. Wiem, że takie było. I kocham go za to, że pozwolił mi tego doświadczyć.
Nadzieję. Nadzieję na to, że coś tak pięknego może zrodzić się z tak makabrycznej historii. 
Strach. Że się nie zrodzi. 
Przebaczenie... Przebaczam mu. 

Autor: K.A.Tucker
Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Wydawnictwo: FILIA 
Ilość stron: 421
Data wydania: 18.06.2014
Moja ocena: 8/10

Opis: Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami. Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie. I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć. Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność. Piękna powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów…”  (Źródło: Wydawnictwo FILIA)


Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je. 

Opinia: To było moje pierwsze spotkanie z piórem K.A. Tucker, do którego muszę przyznać, długo dojrzewałam. Aż żałuję, że tak długo się do niej przymierzałam, ponieważ to fantastyczna, poruszająca historia dwóch sióstr i towarzyszącym im i ich pokręconym życiu bohaterów. Bohaterów, którzy zostali niezwykle dobrze wykreowani przez autorkę. Każdy z nich ma swój charakterystyczny styl bycia i swoje problemy, które Tucker stopniowo odsłania przed czytelnikiem. Styl autorki od pierwszych stron bardzo przypadł mi do gustu. Jest zarazem lekki, poruszający, intrygujący i sprawiający, że czytanej książki nie da się odłożyć, choć na chwilę- dosłownie, ciężko było mi się od niej oderwać. „Dziesięć płytkich oddechów” należy do literatury młodzieżowej, ale jednocześnie porusza wiele dojrzałych tematów takich jak przebaczenie, miłość i przyjaźni, budowanie zaufania i więzi, a przede wszystkim zmaganie się z traumą. Nie jest to książka bez wad, mogłabym jej zarzucić przewidywalność, ponieważ po połowie przeczytanych stron spodziewałam się już co nieco. Jednak jednocześnie cała historia nie należy do sztampowych, która tak często jest spotykana w tego typu powieściach. Czy polecam Wam tę historię? Zdecydowanie tak! Niebanalna, poruszająca i urzekająca historia, która chwyci za serce większość czytelników.

Czytaliście już „Dziesięć płytkich oddechów”? A może macie dopiero zamiar poznać twórczość K.A. Tucker? Dajcie znać w komentarzu!



domiczyta

10 lutego 2019

61. Remigiusz Mróz "Nieodgadniona"

61. Remigiusz Mróz "Nieodgadniona"
„[...] boleśnie utwierdziłem się w przekonaniu, że istnieją tylko dwa powody, dla których nie powinniśmy ufać ludziom. Pierwszy: bo ich nie znamy. Drugi, może ważniejszy: ponieważ ich znamy.

Tytuł: Nieodgadniona
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia 
Ilość stron: 400
Data wydania: 30.01.2019
Moja ocena: 6/10

Opis: Rok po ucieczce od męża Kasandra Reimann prowadzi spokojne, ustatkowane życie za granicą. Jest przekonana, że udało jej się zostawić wszystko za sobą – także konsekwencje tego, co zrobiła, by ratować siebie i dziecko. Do czasu. Pewnego dnia jej syn nie wraca do domu po wizycie u kolegi, a jedyny ślad prowadzi do Opola. Zrozpaczona matka zrobi wszystko, by odnaleźć dziecko, nawet jeśli będzie oznaczało to ponowne spotkanie z człowiekiem, którego życie zniszczyła. Damian Werner tymczasem wprowadza się do nowego mieszkania, wciąż starając się zapomnieć o wszystkim, co spotkało go rok temu. Przeglądając jednak rzeczy zostawione przez poprzedniego właściciela, trafia na starą kasetę VHS, która rzuca nowe światło na jego przeszłość… ( źródło: Strona Autora )


Wybaczanie nie służy do zmieniania tego, co było, tylko tego, co będzie.” 


Opinia: Z Remigiuszem Mrozem mam taki problem, że albo jego książka mnie zachwyca, albo jest do niczego. Po „Nieodgadnionej” nie spodziewałam się niczego, nie oczekiwałam niczego i szczerze nie sądziłam, że po pierwszym tomie będzie jakakolwiek kontynuacja, więc i też nie zawiodłam się jak po rozsławionym wszędzie „Hashtagu”. Nie tajemnicą jest fakt, że sięgając po tę książkę, liczyłam głównie na wyjaśnienia autora akcji i odpowiedzi na dręczące mnie pytania po lekturze „Nieodnalezionej” (link do mojej opinii), która zostawiła w mojej głowie taki mętlik i zagubienie, że sama ostatecznie nie wiedziałam, czy ta książka była okej, czy raczej nie. 

Pierwsze strony „Nieodgadnionej” czytało mi się dość topornie, wręcz z lekką irytacją. Odnosiłam wrażenie, że Pan Mróz znowu zaczyna prowadzić swoją krętą i zagmatwaną akcję i otrzymam kolejną irracjonalną historię, a odpowiedzi zero. Jednak z każdą następną stroną fabuła szła swoim „mroźnym” tempem, a ja byłam coraz bardziej usatysfakcjonowana lekturą i tym jak bardzo mnie pochłania. Jednak nie jest to historia idealna, ma swoje wady i nieścisłości, ale ostatecznie dostałam to, czego chciałam, czyli mniej lub bardziej logiczne odpowiedzi i zakończenie pewnych wątków. Mimo tego, że jednocześnie autor znowu nie oszczędził czytelnikowi zamieszania, zwrotów akcji i pytań. Mnie te wytłumaczenia do końca nie przekonują, ale w końcu nie wszystko musi być logiczne, prawda? Mam tylko nadzieję, że Remigiusz Mróz nie wpadnie na jakiś bezsensowny pomysł pisania trzeciej części, bo dobrze jest tak, jak jest teraz.

Jesteście już po lekturze „Nieodgadnionej”? Co o niej myślicie? A może dopiero macie zamiar po nią sięgnąć? Dajcie znać w komentarzu! 




domiczyta

5 lutego 2019

60. [PRZEDPREMIEROWO] Mona Kasten "Save me"

60. [PRZEDPREMIEROWO] Mona Kasten "Save me"
(...) prawdziwi przyjaciele nie nabijają się z kogoś tylko dlatego, że się dużo uczy. Zawsze zbywałam śmiechem słowa „kujonka” i „mądralińska”, chociaż wcale mnie nie bawiły. Wiem też, że o przyjaźni nie może być mowy, kiedy druga osoba nie jest w stanie wykazać się zrozumieniem w skomplikowanej sytuacji.
Tytuł: Save me
Autor: Mona Kasten
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 400
Data wydania: 13.02.2019 r
Moja ocena: 9/10

Opis: Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni. Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom. A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy. Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputacje rodziny Jamesa, gdyby ta informacja trafiła do opinii publicznej. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru.(Źródło: Wydawnictwo Jaguar )

Opinia: To nie moje pierwsze spotkanie z piórem Mony Kasten. Serię „Again” pokochałam, więc miałam dobre przeczucia i do tej. „Save me” to pierwszy tom serii o tej samej nazwie. Pierwsze co się rzuca w oczy? To ta przepiękna oprawa graficzna książki, która naprawdę mnie urzekła i od razu sprawiła, że chciałam ją przeczytać. Jeśli chodzi o historię w niej przedstawioną to tym razem autorka przenosi nas do elitarnego liceum Maxton Hall, gdzie poznajemy dwa całkowicie różne światy- świat Ruby Bell, który charakteryzuje się skromnością, dobrocią i przede wszystkim ciężką pracą oraz świat Jamesa przepełniony zabawą, pieniędzmi i „nic nierobieniem”. Nie ukrywam, trochę się bałam o to, że przebieg fabuły będzie dość schematyczny i przewidywalny. Jednak autorka stanęła na wysokości zadania i z utartych schematów zrobiła wciągającą i emocjonalną powieść. Styl pióra autorki i dialogi są jak zawsze bezbłędne. Nie znajdziemy tutaj bezsensownych, rozwleczonych opisów. Prowadzona akcja ma idealne tempo dla tego typu powieści. Co lepsze, fabuła prowadzona jest dwutorowo z perspektywy Bell i perspektywy Jamesa. Pozwala to czytelnikowi zrozumieć ich motywy działań i jeszcze bardziej zgłębić się w ich świat i go poznać. Głowni bohaterowie książki są bardzo dobrze zarysowani. Jedyne, ale mogłabym mieć do bohaterów drugoplanowych, którzy są trochę nijacy, ale może być to spowodowane tym, że autorka skupiła się raczej na Ruby i Jamesie. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych tomach Mona Kasten poświeci trochę uwagi innym bohaterom. Nie podobało mi się też to, że uczucie głównych bohaterów wyszło z niczego. Brakuje mi tutaj rozwoju ich uczucia, nic przecież nie przychodzi nagle? A w tym przypadku sprawdza się chyba stwierdzenie, że „od nienawiści do miłości jeden krok”. ;) Mimo wszystko szczerze związałam się z bohaterami i momentami chyba, aż za bardzo przeżywałam wszystkie wydarzenia razem z nimi. Zakończenie totalnie złamało mi serduszko i rozpaczliwie potrzebowałam drugiej części, na którą niestety musimy chwilę poczekać.

„Save me” to książka zdecydowanie przepełnionych emocjami. Prócz samego motywu miłości zahacza również o problem realizacji marzeń, aspiracji rodziców. Pomimo tego, że książka kategoryzowana jest w literaturze młodzieżowej, ja umieściłabym ją trochę wyżej, ponieważ pozycje tej autorki są według mnie jednak bardzo dojrzałe i głębokie. Ta konkretna poruszyła moje serce i na długo zostanie w mojej pamięci. Z czystym sumieniem polecam ją wszystkim.




Za możliwość przeczytania tej książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 




domiczyta