11 października 2019

97. PRZEDPREMIEROWO Jolanta Maria Kaleta „Wojna i miłość. Andrzej i Halina.”

97. PRZEDPREMIEROWO Jolanta Maria Kaleta „Wojna i miłość. Andrzej i Halina.”

Autor: Jolanta Maria Kaleta
Tytuł: „Wojna i miłość. Andrzej i Halina.” 
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 720
Data wydania: 16.10.2019 r
Moja ocena: 9/10


Opis: Jeszcze na dobre nie przebrzmiały echa poprzedniej wojny, gdy świat stanął na krawędzi kolejnej katastrofy. Katarzyna nie sądziła, że będzie musiała drżeć o życie synów, Andrzeja i Piotra, bo ludzkość nie wyciągnie z przeszłości żadnych wniosków. Zmienia to wrzesień 1939 roku. Gdy na Wawelu powiewa flaga ze swastyką, a z Wieży Mariackiej nie słychać hejnału, wielu krakowian ratuje się ucieczką na Wschód. Andrzej, do niedawna student medycyny, zgadza się zawieźć długo niewidzianą sąsiadkę Halinę do rodziny w Przemyślu. Pamięta ją jako podlotka, lecz kiedy staje przed nim studentka klasy fortepianu i spogląda na niego szarymi jak pochmurne niebo oczyma, Andrzej z miejsca w nich tonie… Uczucie młodych będzie rodziło się w czasie apokalipsy. Wśród codziennych bombardowań, łapanek i egzekucji. W czasie szybkich ślubów i obrączek zrobionych z karabinowych łusek. Piękna, inspirowana rodzinną historią powieść o miłości skażonej wojną i o bohaterstwie dwudziestolatków, którzy w czasie okupacji walczyli do samego końca. (Źródło: Wydawnictwo Otwarte


Opinia: Myślę, że naprawdę wiele moli książkowych z utęsknieniem czekało na premierę drugiego tomu książki „Wojna i miłość”. Bo jak tu się nie zakochać w tym przepięknym wydaniu w twardej oprawie i tak dopracowanej historii? Ja jestem zachwycona i nawet bardziej mi się podobała niż poprzedniczka! Może dlatego, że tematyka II wojny światowej jednak jest mi bliższa.


Podobnie jak w pierwszym tomie autorka zadbała o każdy detal. Począwszy od wprowadzenia nas w historię i wymienienia głównych bohaterów, co według mnie jest bardzo ważne i ułatwia nam wdrożenie się w historię. Tłem fabuły jest II wojna światowa, a losy przedstawione tym razem dotyczą głównie dzieci dobrze nam znanej Katarzyny i Igora z poprzedniej części. Mimo tego dla tych, co nie czytali pierwszego tomu, zalecam, by od niego zacząć, bo jest dużo nawiązań- a po co komplikować sobie odbiór tak fantastycznej książki? :) Autorka nie oszczędza bohaterów, a raczej wojna ich nie oszczędza i mimo tego, że wiele już przeszli to nadal spotykają się trudnościami, jakie niesie za sobą II wojna światowa. W tej książce nie brakuje brutalnych opisów bitw, śmierci i wszechobecnej walki. Na próżno nam szukać w niej też happy endów, bo jest to historia niezwykle realistyczna. Tym razem nie mam się do czego przyczepić, bo nie było tutaj przegadania historii, „spojlerowania” nam przyszłych wydarzeń- czyli tego, co tak bardzo przeszkadzało mi w pierwszym tomie. Dostaliśmy za to masę emocji i miłosnych uniesień, akcji i kawał przepięknej, brutalnej, realistycznej historii o życiu podczas II wojny światowej.

Książka o codziennym życiu podczas okupacji, walce z wrogiem, wielkiej nadziei, a głównie o miłości i poświeceniu dla drugiej osoby. Idealna na dłuższe jesienne wieczory i niech nie przeraża Was jej objętość, bo czyta się ją niesamowicie lekko mimo ciężej tematyki. Wzruszająca, zmuszająca do przemyśleń i doceniania czasów, w których przyszło nam żyć! Polecam i oczekuję kolejnych powieści tej autorki!






Za możliwość przeczytania tej książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Otwartemu


7 października 2019

96. Renee Carlino „Gdybyś tu był”

96. Renee Carlino „Gdybyś tu był”
 „Tak już jest, gdy człowiek ma dobre życie, prawda? Gdy ma kogoś, kogo kocha. Wtedy czas szybko mija. Ani się człowiek obejrzy, a tu koniec. ” 


Autor: Renee Carlino
Tytuł: „Gdybyś tu był”
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 328
Data wydania: 02.10.2019 r
Moja ocena: 5/10 

Opis:  „Charlotte to urocza kelnerka, która pracuje w podrzędnej restauracji w Los Angeles. Jej życiu brakuje wyrazistości, a ona sama tęskni za czymś, co wreszcie nada mu sens. Kiedy los stawia na jej drodze charyzmatycznego malarza Adama, jest pewna, że spotkała miłość swojego życia. Ten klasyczny romantyczny scenariusz przybiera jednak nieoczekiwany kierunek po wspólnej nocy. Chłodne zachowanie Adama pozostawia porzuconą Charlotte z pytaniami i jak się okazuje, nie na wszystkie chciałaby znać odpowiedź. Kiedy odkrywa, że Adam odtrącił ją, by chronić ją przed trudną prawdą, wie jedno – wykorzysta jak najlepiej każdą minutę z tych, które jeszcze im zostały. ” (Źródło: Wydawnictwo Kobiece)


Opinia: Nie jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Miałam okazję przeczytać już książkę „Zanim zostaliśmy nieznajomymi” (MOJA OPINIA), także wiedziałam, czego mniej więcej, mogę się spodziewać. Poprzedniczkę miło wspominam, chociaż miała swoje wady. W przypadku pozycji „Gdybyś tu był” jest podobnie, nie jest ona niestety pozbawiona wad. W ogólnym rozrachunku to mógłby być całkiem dobry romans jednak co mam jej do zarzucenia? Strasznie irytującą, infantylną główną bohaterkę, której motywów zachowań nie mogłam kompletnie zrozumieć. Zabrakło mi tutaj zgłębienia się w psychikę bohaterów. Fabule zabrakło świeżości i przede wszystkim dopracowania. Odnoszę wrażenie, że wszystkie wątki zostały potraktowane pobieżnie i poprowadzone w taki sposób, że niczym autorka tutaj czytelnika nie zaskoczy. A największy zarzut to brak emocji. Czytając ją, nie czułam nic ani smutku, ani radości, kompletnie nic. A wiecie lub nie ;) bardzo cenię sobie, gdy książka potrafi wzruszyć, doprowadzić do śmiechu- tego zabrakło. Nie skłoniła mnie też do żadnej refleksji, choć temat powieści mógłby do tego zmuszać.

Prosta historia na jeden wieczór, która niestety zapewne nie zostanie w mojej pamięci na dłużej, bo niczym się nie wyróżnia. Może po prostu to nie była odpowiednia pora na tego typu historię... Wiem jednak, że znajdzie swoich zwolenników, do których trafi w 100%. Przekonajcie się sami, czy ta historia jest dla Was.













Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

5 października 2019

95. Margaret Rogerson „Magia cierni”

95. Margaret Rogerson „Magia cierni”
Nigdy nie zapominaj, że wiedza jest twoją największą bronią. Im więcej wiedzy, tym lepiej, bo można nią przywalić czarownikowi w łeb, żeby dostał wstrząśnienia mózgu. Dlatego właśnie wybrałam taką wielką księgę. ” 



Autor: Margaret Rogerson
Tytuł: „Magia cierni” 
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 561
Data wydania: 18.09.2019 r
Moja ocena: 8/10 

Opis:  „Wszyscy czarownicy są źli. Elisabeth wie o tym, odkąd sięga pamięcią. Wychowana jako podrzutek w jednej z Bibliotek Austermeer, dorastała pośród narzędzi magii–grymuarów, szepczących na półkach i drżących w żelaznych okowach, gotowych przemienić się w potwory z tuszu i skóry, jeśli tylko ktoś je sprowokuje. Dziewczyna ma nadzieję dołączyć do strażników strzegących królestwa przed ich mocą. Tymczasem w wyniku sabotażu w bibliotece najbardziej niebezpieczny grymuar wyzwala się z niewoli. Elisabeth, chcąc ratować sytuację, zostaje zamieszana w zbrodnię. Dziewczyna musi opuścić dom i udać się do stolicy, aby tam stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Nie może się zwrócić o pomoc do nikogo poza swoim największym wrogiem, czarownikiem Nathanielem Thornem, i jego tajemniczym demonicznym sługą. Wkrótce Elisabeth zdaje sobie sprawę, że wplątała się w sieć trwającej od wieków konspiracji, a zagłada grozi nie tylko Wielkim Bibliotekom, ale również całemu światu. Stopniowo zaczyna podawać w wątpliwość wszystko, czego ją uczono o czarownikach, o ukochanych przez nią bibliotekach, a nawet o samej sobie. Ma bowiem moc, o której nie miała pojęcia.”  (Źródło: Wydawnictwo NieZwykłe)




Opinia: „Magia cierni” to jedna z tych pozycji, którą się zaczyna i nie wie, kiedy kończy. Tak niesamowicie jest wciągająca, a czyta się ją z zapartym tchem! Fantastyczny świat wielkich bibliotek i książek totalnie mnie kupił. Klimat tej historii to raj dla każdego „wciągacza książek". Autorka stworzyła nietuzinkowy świat, który dodatkowo pełen jest magii i intryg. Bohaterowie również zostali świetnie wykreowani! Inteligentna Elisabeth, która ma w sobie pełno odwagi. A Nathaniel? No cóż. Pełen uroku czarodziej, po prostu skradł moje serce! Relacja między tą dwójką jest bardzo naturalna i niewymuszona. Chociaż nie zabraknie nam tutaj odrobiny romansu. Bardzo im kibicowałam podczas ich wspólnej walki ze złem i o prawdę. Fabuła może i nie jest oryginalna, jednak tempo akcji sprawia, że książka jest nie do odłożenia do ostatniej strony. Jedna z lepszych, które czytałam w tym roku! Polecam, przekonajcie się sami czy ten świat zauroczy Was tak bardzo, jak mnie!









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu!

3 października 2019

94. Stephen King „Instytut”

94. Stephen King „Instytut”
„[…] Przyszło mu do głowy (z mocą olśnienia), że życie to w zasadzie jeden długi egzamin SAT, tyle że zamiast czterech czy pięciu możliwych odpowiedzi jest kilkadziesiąt. Wyłącznie z porąbanymi typu „czasami” i „może tak, może nie”. ” 


Autor: Stephen King
Tytuł: „Instytut” 
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 672
Data wydania: 11.09.2019 r
Moja ocena: 9/10

Opis: „ Głęboko w lasach stanu Maine znajduje się mroczny państwowy obiekt, gdzie uprowadza się i więzi dzieci z całych Stanów Zjednoczonych. W Instytucie poddawane są one testom i zabiegom wykorzystującym ich szczególne dary – telepatię i telekinezę – dla osiągnięcia pewnych celów. Ostatnim rekrutem jest 12 letni Luke Ellis, który nie jest po prostu mądrym chłopcem – jest super mądry. Posiada jeszcze jeden dar, który Instytut chciałby wykorzystać…

Daleko od tego miejsca, w małym miasteczku w Południowej Karolinie były gliniarz przyjął robotę u lokalnego szeryfa. Na co dzień po prostu patroluje ulice, ale lada dzień zmierzy się z największą sprawą w swojej karierze. Podczas gdy korytarze Instytutu obwieszone są plakatami reklamującymi „kolejnym dzień w raju”, Luke, jego przyjaciółka Kalisha i reszta dzieciaków nie mają wątpliwości, że nie są tutaj gośćmi, a więźniami, i nie mają szans na ucieczkę. ” (Źródło: Wydawnictwo Albatros)


Na liście interakcji odhaczał wszystkie obowiązkowe punkty, a potem wracał do swoich książek. Istniała bowiem otchłań, a książki zawierały magiczne zaklęcia pozwalające wydobyć z niej to, co ukryte: wszystkie wielkie tajemnice. ” 


Opinia: Moja relacja z twórczością Stephena Kinga naprawdę jest kręta i pełna zagadek. Swoją przygodę zaczęłam od książki „Cmętarz zwieżąt”, która bardzo mi się podobała i czuć było w niej grozę! Później sięgnęłam po „To” grubasek jak ich mało, tu tak kolorowo nie było. Jednak nie było źle! A teraz mamy„Instytut” i moje uczucia co do tej powieści to szczera miłość! Ta historia to coś niesamowitego! Klimat tej powieści czujemy już od pierwszych przeczytanych stron. Niestety jeszcze nie mam porównania czy to ten „nowy King” czy tak zwany „dobry, stary”, ale mogę wam potwierdzić, że czyta się ją rewelacyjnie i niesamowicie wciąga, mimo niejednostajnego tempa. 

„Instytut” tym bardziej mi się podobał, bo klimat przypominał mi tutaj ten z serialu „Stranger Things”, który w wakacje pokochałam- ale bez tych wszystkich potworków ;). Bohaterów „Instytutu” nie da się nie polubić to zgrana bystrych dzieciaków, którzy walczą o wolność, o przyjaźń, o dzieciństwo i odkrywają przy tym samych siebie. Miejcie otwarty umysł i nie spodziewajcie się po niej typowego horroru, bo nim nie jest. Dostarczy Wam jednak mnóstwo wrażeń i grozy pod inną postacią, tą bardziej rzeczywistą. A dodatkowo niejednych skłoni też do refleksji, bo mimo tego, że tematy eksperymentów rządowych nie są niczym nowym i oryginalnym to jednak nadal są jakby nie patrzeć owiane nutą tajemnicy. I to jest w tym wszystkim najstraszniejsze- ludzka niewiedza. 

Momentami zabawna, momentami przerażająca i wstrząsająca- taka jest ta książka. Jeżeli nadal się zastanawiacie, to rozwiewam Wasze wątpliwości. Czytajcie „Instytut” i wczujcie się w ten klimat. Szczerze polecam i zacieram sobie rączki na jakąś inną powieść tego autora!











Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!