28 września 2020

153. Nowa odsłona debiutu Holly Black (PRZEDPREMIEROWA OPINIA) - „Zła królowa”

153. Nowa odsłona debiutu Holly Black (PRZEDPREMIEROWA OPINIA) - „Zła królowa”
Holly Black Zła Królowa, Okrutny Książę, Zły Król, Królowa niczego, Las na granicy światów

 Autor: Holly Black
Tytuł: „Zła królowa”
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 30.09.2020 r
Moja ocena: 6/10 

Opis: Szesnastoletnia Kaye jest współczesną koczowniczką. Uparta i niezależna, podróżuje z miasta do miasta z zespołem rockowym swojej matki, póki złowróżbne wydarzenie nie zmusi jej do powrotu w rodzinne strony. Tam, w przemysłowym krajobrazie New Jersey, Kaye odkrywa, że stała się pionkiem w odwiecznej walce o władzę między dwoma rywalizującymi królestwami skrzatów walce, która może się skończyć jej śmiercią.(Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 

Zła Królowa, Żelazna Kraina, Serce trolla Holly Black

Noc, która zmieniła wszystko


„Zła Królowa” to pierwszy tom debiutanckiej trylogii Holly Black. Tym razem autorka przenosi nas do miejsca, gdzie łączy się świat ludzi i skrzatów. Poznajemy zbuntowaną Kaye, której zachowania co prawda nie pochwalam, ale jednak jej styl bycia nadaje charakteru jej postaci oraz Roibena z Dworu Termitów. Losy tej dwójki splatają się pewnej po imprezowej nocy i od tego momentu ich życie nabiera dziwnego i szalonego tempa. Zaczyna się gra o wielką stawkę, a po drodze czekają na nich intrygi i masa tajemnic. 

Chyba powinnam przeczytać tę historię dziesięć lat temu


Gdyby to była najnowsza historia napisana przez Holly Black, to moja ocena byłaby dużo niższa. Jednak mając na uwadze to, że to debiut autorki i powieść, która po raz pierwszy została wydana dobre piętnaście lat temu, to przymknę oko na pewne wady tej książki. Jestem pewna, że gdybym czytała tę książkę wtedy, gdy została wydana, to zapewne bardzo by mi się spodobała. Aczkolwiek przeczytałam ją w 2020 roku, mając dwadzieścia cztery lata i mam mocno mieszane uczucia. Dlaczego? Bo już poznałam twórczość tej autorki, bo zakochałam się w świetnym cyklu o Okrutnym Księciu, bo progres pisarski autorki między tą a nowszymi jej historiami jest mocno zauważalny.

Dobra, choć nieidealna


Wkradł się tutaj lekki chaos, brak konsekwencji oraz nieumiejętne budowanie postaci i relacji między nimi. Z jednak drugiej strony mamy zgrabne połączenie świata skrzatów i ludzi, przyciągającą intrygę, czarne charaktery i mroczny, magiczny klimat. Gdybym miała porównywać „Złą królową” do innych książek autorki, to postawiłabym ją obok „Lasu na granicy światów”. To może być trafiona powieść, by zapoznać się z twórczością Holly Black, jednak trzeba mieć na względzie, że nie jest to jedna z najlepszych jej pozycji (w mojej ocenie oczywiście :), czuję, że duet Jude i Cardana już chyba zawsze będzie u mnie #1), ale nadal dobra!









Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 







25 września 2020

152. Kilka słów o baśniowym, czarnym mieście i Kopciuszku cyborgu

152. Kilka słów o baśniowym, czarnym mieście i Kopciuszku cyborgu

Cześć!

Dziś słów kilka o książkach, które ostatnio przeczytałam, w trochę innej formie niż zawsze. Mam nadzieję, że taki format przypadnie Wam do gustu. Dajcie znać co sądzicie, podzielcie się swoimi opiniami na temat tych książek! 💙




Łatwiej jest przekonać innych o swojej urodzie, jeśli samemu nie ma się co do niej wątpliwości. Lustra mają jednak nieprzyjemny zwyczaj przekazywania prawdy.

Cinder, książka autorstwa Marissy Meyer

Cinder, czyli Kopciuszek cyborg, szalejąca wokół śmiertelna zaraza, zła macocha, przystojny książę, a to wszystko w futurystycznym świecie androidów. Z pozoru to połączenie wydawało się nie moją baśnią, bo bardzo rzadko sięgam po książki z gatunku sci-fi, jednak dałam jej szansę i nie żałuję. 

Fabuła mimo tego, że opiera się na znanych już motywach zaczerpniętych z „Kopciuszka”, to jest oryginalna i świeża, a to dzięki temu, że osadzona jest w nowatorskim świecie. To futurystyczny klimat oraz dobrze wykreowani bohaterowie nadają tej historii charakteru.

Autorka dobrze zbilansowała nowe elementy fabuły z tymi, które zostały zaczerpnięte z pierwowzoru, dzięki temu czyta się to naprawdę dobrze. I choć w moim odczuciu jest to książka skierowana raczej do młodszych czytelników, to nawet ten starszy, w tym ja, świetnie się w niej odnajdzie i będzie się dobrze bawić. Ja na pewno sięgnę po kolejny tom, bo po takim „zakończeniu” czuję duży niedosyt. 

Moja ocena: ⭐7/10





„Opowieści przydawały ludzkich losom odrobinę sensu. Zachowały ciągłość trwania rodów. Historie na przestrzeni dziejów miały swoje ciągi dalsze, zyskiwały puentę, a nieszczęścia spadały na ludzi z jakiegoś powodu. Dzięki tym nieszczęściom dowiadywali się oni czegoś nowego o sobie i o życiu.”

Czarne miasto, Marta Knopik

Marta Knopik w swojej powieści w magiczny sposób przedstawia nam losy śląskiej rodziny. Wanda oraz siostry Bebe to kobiety, które po śmierci głowy rodziny w wypadku w kopalni, zostały pozostawione same sobie. Po tych wydarzeniach w Czarnym oraz Białym mieście próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, szukają odpowiedzi oraz próbują odnaleźć też siebie. 

Książka ta jest bardzo specyficzna, nostalgiczna i bardzo baśniowa. Autorka powoli snuje swą opowieść i odkrywa przed czytelnikiem kolejne tajemnice, osoby i miejsca. Elementami, które niezwykle przypadły mi do gustu, to skontrastowanie białego i czarnego miasta, barwny styl autorki oraz „to coś” co sprawiało, że „Czarnego miasta” nie dało się odłożyć, choć na chwilę. 

Pełna metafor, snów i iluzji. O żałobie, tęsknocie, depresji oraz odnajdywaniu siebie...

Bardzo udany debiut! 

Moja ocena: ⭐7/10







22 września 2020

151. Taylor Jenkins Reid „Na zawsze,ale z przerwą”

151. Taylor Jenkins Reid „Na zawsze,ale z przerwą”
 „-Zamieniam się w słuch, panienko. Opowiedz mi coś ciekawego! Cokolwiek.
-Co chcesz wiedzieć?- pytam.
-Cokolwiek, naprawdę. Opowiedz mi o czymś ciekawym, co cię spotkało. Nieważne, czy smutnym, czy wesołym, strasznym, czy głupim. Jest mi to obojętne. Bylebym miał coś, co opowiem w domu żonie. Zaczynamy nudzić się ze sobą nawzajem do łez. (...) 
Boże, jak bardzo chciałabym dojść z nim do etapu, kiedy byśmy się razem nudzili. Chcę takiej miłości, kiedy kocha się kogoś tak bardzo, że jest się z nim podczas wszystkich ciekawych wydarzeń w życiu i nic już nie zostaje do opowiedzenia, kiedy zna się rozkład jego dnia, zanim jeszcze zdąży ci o nim powiedzieć, kiedy leżysz obok niego i trzymacie się za ręce, mimo że od dawna nie powiedzieliście sobie nic interesującego. Takiej miłości pragnęłam.”

Taylor Jenkins Reid "Na zawsze, ale z przerwą"

 Autor: Taylor Jenkins Reid
Tytuł: „Na zawsze,ale z przerwą”
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 02.09.2020 r
Moja ocena: 8/10 

Opis: Elsie Porter to dwudziestokilkulatka, której życie składa się z monotonii, przewidywalności i pizzy z ulubionej knajpki Georgie's Pizza. Kiedy w deszczowy pierwszy dzień nowego roku Elsie wpada odebrać swoje zamówienie, nie spodziewa się, że to właśnie teraz, w żółtych kaloszach i z mokrymi od deszczu włosami, pozna miłość swojego życia. Szybko staje się oczywiste, że Ben i Elsie byli sobie po prostu przeznaczeni. Uczucie rozwija się błyskawicznie i para, którą w styczniowe popołudnie połączyło gorące uczucie, już w maju przysięga sobie miłość i wierność na zawsze. Kilka dni później mężczyzna ginie w tragicznym wypadku, a świat Elsie rozbija się na milion kawałków i wydaje się, że nic już nie zdoła go po-sklejać.(Źródło: Czwarta Strona) 


 „Po prostu pamiętaj, że jeśli będziesz zbyt długo pławić się w żalu, pewnego dnia obudzisz się i stwierdzisz, że zbudowałaś całe życie na tęsknocie.”


Opinia: Z twórczością Taylor Jenkins Reid już przy lekturze „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” bardzo się polubiłam. Podobnie jest w przypadku „Na zawsze, ale z przerwą”, która mimo tego, że jest debiutem autorki, to jest książką totalnie moją. Bez sensu byłoby je porównywać, bo każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa i niepowtarzalna.

„Na zawsze, ale z przerwą” opowiada historię krótkiej, ale intensywnej i prawdziwej relacji między Benem i Elsie. Krótkiej, ponieważ niedługo po ślubie Ben ginie w wypadku, a cała fabuła skupia się na pokazaniu ich życiu przed tym dramatycznym wydarzeniem oraz życiu Elsie po nim. Książka sama w sobie nie jest skomplikowana. Można jej zarzucić, że jest przewidywalna, że główna bohaterka jest momentami niezrozumiała, a i również to, że jej teściowa jest wręcz okropną kobietą, ale to wszystko czyni tę historię prawdziwą i „życiową”.

Uważam, że „Na zawsze, ale z przerwą” jest książką bardzo emocjonalną, wzruszającą i piękną w swojej prostocie. Jestem świadoma, że dla niektórych osób to będzie za mało, jednak do mnie temat przepracowania żałoby trafił w stu procentach. Zaangażowałam się w tę lekturę i czytając ją, towarzyszyły mi wszystkie emocje, które towarzyszyły głównej bohaterce.

Taylor Jenkins Reid w swoim debiucie pokazuje czytelnikowi, że życie jest nieprzewidywalne, że warto żyć chwilą i przede wszystkim to, że nie trzeba czasu, by mówić o miłości, gdy trafi się na właściwą osobę.









Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! 




15 września 2020

150. Artur Urbanowicz „Paradoks”

150. Artur Urbanowicz „Paradoks”
„Czy to świat jest dziwny, czy to ja do niego nie pasuję?”

Książka Artura Urbanowicza "Paradoks"

Autor: Artur Urbanowicz 
Tytuł: „Paradoks”
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 16.09.2020 r
Moja ocena: 8/10 

Opis: „Maks Okrągły „Square” to najlepszy student matematyki na wydziale i chorobliwy perfekcjonista. Jego umysł, przesiąknięty królową nauk, przestawił się na skrajną efektywność – chłopak uczy się szybciej, robi więcej i osiąga lepsze wyniki niż rówieśnicy. Sytuacja ta ma jednak swoją ciemną stronę – Maks podświadomie gardzi innymi ludźmi i traktuje ich z góry. Paradoksalnie jednak najbardziej gardzi... samym sobą – zwłaszcza kiedy popełnia błąd, który jego zdaniem mu nie przystoi, i czuje z tego powodu potężną złość. Czasem przybiera to ekstremalne formy – Maks wymierza sobie coraz dotkliwsze kary poprzez samookaleczanie i dręczą go paranoiczne myśli przeplatane z przerażającymi wizjami – między innymi, że prześladuje go jego sobowtór, który go nienawidzi i chce go zabić. Nie wie jednak, że prawdziwy koszmar dopiero nadchodzi i na własnej skórze przekona się o dosłowności porzekadła „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Czy sobowtór Maksa, uosobienie jego obsesji dążenia do doskonałości, naprawdę przestał być jedynie majakiem udręczonego umysłu?” (Źródło: Wydawnictwo Vesper) 

Opinia: Książki Artura Urbanowicza do czasu sięgnięcia po „Paradoks” były mi obce, po zapoznaniu się z tą historią żałuję, bo dawno nie miałam w rękach tak dopracowanej lektury! Jest to książka, która nie tylko dostarczy nam rozrywki oraz psychologicznej zagadki z nutą grozy i fantastyki, ale da mnóstwo tematów do refleksji. Wspomniana przeze mnie groza nie tylko opiewa nutą fantastyki, ale jest również realna i namacalna, czyli taka, która według mnie straszy najbardziej.

„Paradoks” to według mnie zgrabne i dopracowane w każdym calu połączenie thrillera psychologicznego z elementami horroru i fantasy. Wszystko jest w tej powieści idealnie zaplanowane, każdy wątek zazębia się z czasem i co najważniejsze ma sens, a sam autor się w tym nie pogubił, co często się niestety zdarza przy tak wielopłaszczyznowej powieści.

Sylwetka głównego bohatera, ale także tych pobocznych, jest bardzo wyrazista. I choć nie jest to postać, do której pała się sympatią, to jednak ma to coś, co sprawia, że jego losy nie są nam obojętne. Dodatkowo świetnie skonstruowana fabuła, wartka akcja sprawiają, że książki nie da się odłożyć na dłuższą chwilę.

Oczywiście było kilka elementów, których Wam nie zdradzę tutaj, by nie zepsuć Wam frajdy z poznawania tej historii, które nie do końca pasowały mi do zarysu tej historii, przynajmniej początkowo, bo koniec końców nabrało to większego sensu i byłam w stanie przymknąć na nie oko.

Niepewność, uczucie niepokoju, perfekcja i matematyka, to elementy, które będą Wam stale towarzyszyć przy lekturze „Paradoksu”. Polecam tę książkę z czystym sumieniem, nie tylko zwolennikom thrillerów, horroru i fantastyki, ale także tym, którzy jeszcze nie są przekonani do tego typu literatury.








Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper! 



14 września 2020

149. Sara Holland „Evermore” (e-book)

149. Sara Holland „Evermore” (e-book)
E-book "Evermore" Sary Holland

Autor: Sara Holland (w tłumaczeniu: Ewa Bobocińska) 
Tytuł: „Evermore”
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: sierpień 2020 r
Moja ocena: 5/10 


Opinia o „Everless”


Opis: Drugi, po Everless, i ostatni tom cyklu. Tajemnicę krwawego żelaza i zawartego w nim czasu odkryła legendarna para – Czarodziejka i Alchemik. W dzieciństwie uczono Jules Ember, że występny Alchemik ukradł serce dobrej Czarodziejki, skazując jej lud na życie o takiej długości, ile warta była krew każdego z osobna. Podczas gdy bogaci prosperują w kwitnącym stanie przez kilka stuleci, biedacy przy odrobinie szczęścia mogą przeżyć kilka, może kilkadziesiąt lat. Ale Jules poznała wreszcie prawdę: Alchemikiem jest ona sama, a Caro – kobieta, która własnoręcznie, z zimną krwią zamordowała Królową i pierwszą miłość Jules, Roana – to Czarodziejka. Teraz Caro nie cofnie się przed niczym, by zniszczyć Jules i odzyskać swoje serce. Jules, zmuszona do ucieczki z Everless, musi zagłębić się w opowieści, które uważała dawniej za legendy, a które okazały się doniesieniami z jej dawnej, niebezpiecznej przeszłości. Ponieważ tylko składając w całość fragmenty swojego pierwszego życia, będzie w stanie ocalić chłopaka, w którym się zakochała – i skończyć z Czarodziejką raz na zawsze.. (Źródło: Wydawnictwo Jaguar) 


Jeżeli macie ochotę przeczytać „Evermore”, poniżej linki gdzie możecie go zakupić: 


Opinia: Moja opinia o pierwszym tomie tej dylogii, czyli „Everless”, była bardzo entuzjastyczna i nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kontynuację. Bardzo spodobał mi się motyw z czasem, a przede wszystkim to, że było to zdecydowanie coś świeżego! Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o „Evermore”, bo bardzo się na niej zawiodłam.

Skąd moje rozczarowanie?

Przede wszystkim stąd, że klimat stworzonego przez Sarę Holland świata, tego napędzanego krwią i czasem, w drugim tomie bardzo siadł. Cała fabuła skupia się głównie na wędrówce Jules, szukaniu odpowiedzi i sposobach na pozbycie się jej wroga i tak naprawdę za wiele się nie wydarzyło na kartach tej książki, prócz kilku początkowych scen i zakończenia, nic mnie szczególnie nie zaskoczyło.

Nie podobało mi się, że miłość Jules i Liama spadła nam z nieba i odnoszę wrażenie, że autorka zapomniała jak zakończyła pierwszą część i kim dla siebie były te dwie postacie. Zero budowania relacji, zero jakichkolwiek emocji i sensu. Najbardziej jednak ubolewam nad brakiem głównego motywu czasu, krwi jako waluty i tego wszystkiego, co miała w sobie „Everless”, a nie ma „Evermore”.

Spodziewałam się czegoś lepszego po tak dobrym pierwszym tomie, niestety nie jest to zakończenie, którego bym oczekiwała. Cieszę się, że w końcu poznałam finał tej historii, jednak nie było to „to”. Jeżeli „Everless” przypadło Wam do gustu, to warto sięgnąć po „Evermore”, ale nie miejcie większych oczekiwań.










Za udostępnienie e-booka do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar! 

6 września 2020

148. Roy Jacobsen „Oczy z Rigela”

148. Roy Jacobsen  „Oczy z Rigela”
„(...) jej podróż zyskała własny napęd, stała się samodzielną istotą, bo Ingrid ścigała swoją miłość i wciąż pozostawała szczęśliwie nieświadoma tego, że pierwszą ofiarą pokoju jest prawda.”

Seria Skandynawska, Roy Jacobsen, Oczy z Rigela, Niewidzialni, Białe morze

Autor: Roy Jacobsen (w tłumaczeniu: Iwony Zimnickiej) 
Tytuł: „Oczy z Rigela”
Liczba stron: 263
Wydawnictwo: Poznańskie 
Data wydania: 02.09.2020 r
Moja ocena: 7/10 

Opis: Wojna minęła, a Ingrid Barrøy z niemowlęciem na rękach wyrusza w drogę. Za każdym razem, kiedy prosi o miejsce do spania, pyta o Rosjanina, który uciekał tędy ostatniej zimy i miał oczy takie jak jej córka. Kierunek wędrówki wyznaczają kolejne odpowiedzi. Jedni oferują Ingrid gościnę, inni próbują oszukać. Zwykle mówią niewiele, bo o tym, co zdarzyło się w czasie wojny, lepiej nie rozmawiać.” (Źródło: Wydawnictwo Pozanańskie) 

Opinia o:

 


Opinia: Roy Jacobsen kolejny raz przenosi swoich czytelników na surową wyspę Barrøy, a raczej do powojennej Norwegii, bo w trzecim tomie samej wysypy jest naprawdę mało, nad czym trochę ubolewałam, poznając dalsze losy Ingrid. Jest za to wędrówka, która zdeterminowana jest tęsknotą za tajemniczym Aleksandrem i walką o lepszą przyszłość.

W „Oczach z Rigela” nasza główna bohaterka powoli wraca do normalności, lecz całkiem odmienionej. Tym razem jednak nie jest w tej codzienności sama, bo towarzyszy jej mała Kaja, która daje jej przede wszystkim nadzieję na to, by walczyć o siebie i swoją nową rodzinę. W porównaniu do wojny, gdzie dni przesycone były niepewnością i strachem, tak teraz Ingrid towarzyszy głównie tęsknota i determinacja, by odnaleźć szczęście.

Roy Jacobsen i tym razem nie zrezygnował z minimalistycznego, prostego stylu narracji. Jednak odmianą jest to, że w „Oczach z Rigela” przedstawił wachlarz przeróżnych sylwetek bohaterów, zgłębił się w umysły i obnażył wszystkie ślady, które pozostawiła po sobie wojna.

„Oczy z Rigiela” to przede wszystkim poruszająca opowieść o tęsknocie, rodzicielstwie i trudnej wędrówce, której celem jest przede wszystkim odnalezienie samego siebie i pogodzenie się z tym, co przyniosły ze sobą niszczycielskie siły wojny. Czy polecam? Zdecydowanie tak. Ja sama mam ochotę na więcej, bo nie sposób się nie zżyć z rodziną Barrøy!

















Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu!