23 kwietnia 2020

133. F. Paul Wilson „Twierdza”


Autor: F. Paul Wilson
Tytuł: „Twierdza”
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 436
Data wydania: 15.04.2020 r
Moja ocena: 6/10

Opis: „ „Coś morduje moich ludzi”. Tak brzmi wiadomość wysłana przez nazistowskiego dowódcę stacjonującego w małym zamku wysoko w odległych, rumuńskich Karpatach. Każdej nocy niewidzialny i cichy wróg wybiera jedną ofiarę i pozostawia jej okaleczone zwłoki ku przerażeniu żołnierzy. Kiedy do twierdzy przybywa elitarny oddział SS, naziści odkrywają w podziemiach pradawną tajemnicę. Zwracają się o pomoc do lokalnego żydowskiego badacza folkloru, by ten rzucił nieco światła na niewytłumaczalne wydarzenia. Nikt nie wie jednak, że do twierdzy zmierza ktoś jeszcze…Bitwa się rozpoczęła: starcie między złem wcielonym stworzonym przez człowieka, a tym zbudzonym ze snu, niewyobrażalnym horrorem, którego powstrzymanie zdaje się niemożliwe.(Źródło: Wydawnictwo Vesper)


Opinia: Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o „Twierdzę”. Z pozoru jest dobrze skonstruowana i znajdziemy w niej wszystkie podstawowe elementy powieści grozy, ale czegoś mi w niej zabrakło. Początek powieści zapowiadał się naprawdę dobrze. Czuć było mroczny klimat oraz swoisty dreszczyk emocji związany z kolejnymi, niewyjaśnionymi morderstwami oraz intrygująca tajemnica. Niestety autor bardzo szybko dał nam rozwiązanie, kto lub co stoi za tą maskarą odbywającą się w twierdzy. Tym samym zabrał ze sobą te elementy, które były, przynajmniej dla mnie, najbardziej interesujące. W zamian dostałam dużo rozmyśleń bohaterów, jak poradzić sobie z „problemem” zastanym w twierdzy, relacji między postaciami, a także kolejne krwawe morderstwa, które niestety już nie były owiane swoistym klimatem i tajemnicą. Dlatego mój entuzjazm podczas dalszego czytania mocno opadł. 

Zaletami tej powieści na pewno jest sam pomysł na fabułę oraz jej umiejscowienie podczas trwania II wojny światowej. Chociaż momentami bywała pozbawiona logiki. Akcja jest wartka i ciągle posuwa się naprzód. Bardzo podobały mi się nawiązania do Holocaustu oraz religii i związanych z tym wątpliwości. Sprawiło to, że „Twierdza” niesie za sobą bardzo uniwersalny przekaz. Plusem jest również ilustrowane wydanie w twardej oprawie, które cieszy oko.

Jednak co najbardziej przeszkadzało mi w obiorze tej historii? Dialogi i opisy są strasznie toporne i drętwe, były momenty, że bardzo źle mi się to czytało. Zdarzyły się elementy fabuły, którym brakowało logiki. Dla przykładu sam pomysł na sprowadzenie żydowskiego profesora do zdobytej przez nazistów twierdzy, którzy nie radzą sobie z „problemem”, który ich zastał. Musicie przyznać, że jest to absurdalne i nielogiczne, biorąc pod uwagę ogrom zła, jaki wyrządzili bez niczyjej pomocy. Rozumiem co, autor chciał tym przekazać, ale ja tego nie kupuję. Dodatkowo wątek romantyczny, który mógłby być fajnym elementem ubarwiającym fabułę, gdyby nie był tak płaski i bez polotu. Nie czułam go i odniosłam wrażenie, że jest tam wpleciony na siłę. Zakończenie historii według mnie było zbyt szybkie i potraktowane pobieżnie, biorąc pod uwagę obszerność całej książki.

Myślę, że „Twierdza” znajdzie swoich zwolenników, bo w ogólnym rozrachunku to dobra książka, ale w mój gust nie do końca trafiła.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper!

2 komentarze:

  1. O ile fabuła mnie zaciekawiła,to już warsztat autora raczej mnie do tej pozycji nie przekonuje. Dialogi i opisy są bardzo ważna ważną częścią książki, jeżeli nie są dobrze skonstruowana, najpewniej wyrzucę książkę przez okno :D

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo. Tak jak napisałam, momentami tę książkę po prostu tak źle czytało, że miałam ochotę ją odłożyć. :(

      Usuń