20 kwietnia 2020

131. Paul Tremblay „Chata na krańcu świata”


Autor: Paul Tremblay
Tytuł: Chata na krańcu świata
Wydawnictwo: Vesper 
Liczba stron: 308
Data wydania: 15.04.2020 r
Moja ocena: 8/10 

Opis: Siedmioletnia Wen i jej rodzice, Eric i Andrew, spędzają wakacje w samotnej chatce nad jeziorem niedaleko granicy kanadyjskiej, z dala od miejskiego zgiełku, odcięci od natrętnego Internetu i telefonów komórkowych. Od najbliższych sąsiadów dzieli ich pięć kilometrów piaszczystej drogi używanej dawniej przez drwali. Pewnego popołudnia zajęta zabawą w ogrodzie Wen spostrzega nieznajomego mężczyznę. Leonard – tak ma bowiem na imię – szybko przekonuje do siebie Wen, angażując się w jej zabawy. Zaniepokojenie dziewczynki wzbudzają jednak wypowiedziane przez niego słowa, który przepraszając, oznajmia: „Nie ponosisz winy za nic, co się wydarzy. Nie zrobiłaś nic złego, ale wasza trójka będzie musiała podjąć trudne decyzje. Obawiam się, że będą to decyzje straszliwe. Z całego pękniętego serca pragnę, żebyś nie musiała ich podejmować”.(Źródło: Wydawnictwo Vesper) 


Opinia: Kto jest tu ze mną trochę dłużej, ten wie, że literatura grozy to nie jest mój chleb powszedni. Jednak, gdy zobaczyłam „Chatę na krańcu świata” w zapowiedziach, to nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Musicie przyznać, że opis fabuły książki jest bardzo intrygujący, ale mimo tego miałam drobne wątpliwości i nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba i zostawi taki mętlik w mojej głowie.

Mogłoby się wydawać, że „Chata na krańcu świata” rozpoczyna się bardzo sielankowo. W końcu towarzyszy nam piękna słoneczna pogoda, upragniony urlop w miejscu oddalonym od miejskiego zgiełku i bliskie sobie osoby. Jednak klimatowi temu wtóruje wewnętrzny niepokój i lęk. Niepewność i strach urzeczywistniają się, gdy na drodze tej rodziny staje zło, w tym najbardziej rzeczywistym wydaniu. To dopiero początek osobistych tragedii, które mogą się wydarzyć, a to wszystko w otoczce zbliżającego się końca świata.

W tej pozycji nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Nie ma prostych i gotowych odpowiedzi na pytania, które stawia sobie czytelnik. Paul Tremlay stworzył fantastyczną historię z bohaterami z krwi i kości. Nieoczywistą, pełną napięcia i niepokoju. „Chata na krańcu świata” mimo wolnego tempa akcji, wciąga i sprawia, że nie da się jej odłożyć, aż do ostatniej strony. Według mnie nie jest to typowy horror, a ten typ powieści grozy, który ma „straszyć” swoją realnością, uczuciem niebezpieczeństwa oraz niedopowiedzeniami. Jest to książka, która uderza w psychikę czytelnika i sprawia, że strach, który towarzyszy bohaterom i nam podczas czytania staje się namacalny, bo w końcu zdajemy sobie sprawę, że to jest scenariusz, który może się wydarzyć nawet nam. Otwarte zakończenie tylko potęguje te odczucia! 

Wiem, że to nie moja ostatnia pozycja z tego gatunku oraz samego autora, czytajcie!













Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Vesper! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz