3 stycznia 2021

167. Stephenie Meyer „Słońce w mroku”


Autorzy: Stephenie Meyer
Tytuł: „Słońce w mroku”
Liczba stron: 572
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 25.11.2020 r
Moja ocena: 5/10

Opis: Premiera kolejnego tomu ponadczasowej sagi ZMIERZCH odbędzie się już w listopadzie tego roku! Bestsellerowa autorka powraca do kultowej historii miłosnej śmiertelniczki Belli i wampira Edwarda. Tym razem Stephenie Meyer zdecydowała się przedstawić tę opowieść z męskiej perspektywy. Nowa książka jest zdecydowanie bardziej mroczna. Spotkanie z Bellą to najbardziej niepokojące i intrygujące wydarzenie, jakiego doświadczył Edward przez wszystkie lata życia jako wampir. W miarę poznawania fascynujących szczegółów z jego przeszłości i odkrywania jego myśli możemy lepiej zrozumieć, dlaczego uczucie do Belli stało się decydującą walką jego życia. On sam musi się zmierzyć z dylematem: czy może podążać za głosem serca, skoro tym samym naraża Bellę na śmiertelne niebezpieczeństwo?” (Źródło: Wydawnictwo Dolnośląskie)


Opinia: Moja ocena tej książki jest mocno sentymentalna, bo i taki mam stosunek do całej serii. Jednak skłamałabym, gdybym napisała, że to dobra książka. Odnoszę wrażenie, że ta historia została wydana dużo za późno, a autorka na pewno kierowała się tutaj pobudkami finansowymi. Gdybym czytała tę historię 10 lat temu, to byłabym zachwycona. Przeczytałam ją niestety 10 lat za późno i zauważam pewne aspekty, których mój 14-letni umysł nie był w stanie wychwycić.

Pierwszym na pewno jest toksyczna relacja między Bellą i Edwardem... O ile nigdy nie byłam fanką ich relacji (#teamJacob), to jednak liczyłam na to, że opisana z perspektywy, na pozór „dojrzałego” Edwarda, da mi inny obraz na ich związek. Niestety, nie liczcie na to. Nasz ponad stuletni wampir nie serwuje nam żadnych głębszych przemyśleń. Dostajemy tylko obsesję na punkcie Belli oraz samego Edwarda, który zachowuje się momentami jak psychopata lub niemyślący nastolatek. 

W historii, która liczy ponad 700 stron, można by było ująć naprawdę wiele, chociażby przeszłość Edwarda, jego relację z rodziną oraz ogólnie więcej wampirzego życia Cullenów. Co dostaliśmy? Dobrze napisanego pod względem warsztatowym, odgrzewanego kotleta. Ja się zawiodłam. 

„Słońce w mroku” to historia zbyt mocno rozwleczona, powtarzalna i nudna. Jestem świadoma, że niektórym fanom tego cyklu na pewno przypadnie do gustu. Ja niestety zepsułam sobie moje nastoletnie wyobrażenie o tej serii. Czy będę wracać do tego cyklu? Kiedyś na pewno, bo trzeci tom, czyli „Zaćmienie” uwielbiam, jednak „Słońce w mroku” będę omijać szerokim łukiem.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz