3 października 2019

94. Stephen King „Instytut”

„[…] Przyszło mu do głowy (z mocą olśnienia), że życie to w zasadzie jeden długi egzamin SAT, tyle że zamiast czterech czy pięciu możliwych odpowiedzi jest kilkadziesiąt. Wyłącznie z porąbanymi typu „czasami” i „może tak, może nie”. ” 


Autor: Stephen King
Tytuł: „Instytut” 
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 672
Data wydania: 11.09.2019 r
Moja ocena: 9/10

Opis: „ Głęboko w lasach stanu Maine znajduje się mroczny państwowy obiekt, gdzie uprowadza się i więzi dzieci z całych Stanów Zjednoczonych. W Instytucie poddawane są one testom i zabiegom wykorzystującym ich szczególne dary – telepatię i telekinezę – dla osiągnięcia pewnych celów. Ostatnim rekrutem jest 12 letni Luke Ellis, który nie jest po prostu mądrym chłopcem – jest super mądry. Posiada jeszcze jeden dar, który Instytut chciałby wykorzystać…

Daleko od tego miejsca, w małym miasteczku w Południowej Karolinie były gliniarz przyjął robotę u lokalnego szeryfa. Na co dzień po prostu patroluje ulice, ale lada dzień zmierzy się z największą sprawą w swojej karierze. Podczas gdy korytarze Instytutu obwieszone są plakatami reklamującymi „kolejnym dzień w raju”, Luke, jego przyjaciółka Kalisha i reszta dzieciaków nie mają wątpliwości, że nie są tutaj gośćmi, a więźniami, i nie mają szans na ucieczkę. ” (Źródło: Wydawnictwo Albatros)


Na liście interakcji odhaczał wszystkie obowiązkowe punkty, a potem wracał do swoich książek. Istniała bowiem otchłań, a książki zawierały magiczne zaklęcia pozwalające wydobyć z niej to, co ukryte: wszystkie wielkie tajemnice. ” 


Opinia: Moja relacja z twórczością Stephena Kinga naprawdę jest kręta i pełna zagadek. Swoją przygodę zaczęłam od książki „Cmętarz zwieżąt”, która bardzo mi się podobała i czuć było w niej grozę! Później sięgnęłam po „To” grubasek jak ich mało, tu tak kolorowo nie było. Jednak nie było źle! A teraz mamy„Instytut” i moje uczucia co do tej powieści to szczera miłość! Ta historia to coś niesamowitego! Klimat tej powieści czujemy już od pierwszych przeczytanych stron. Niestety jeszcze nie mam porównania czy to ten „nowy King” czy tak zwany „dobry, stary”, ale mogę wam potwierdzić, że czyta się ją rewelacyjnie i niesamowicie wciąga, mimo niejednostajnego tempa. 

„Instytut” tym bardziej mi się podobał, bo klimat przypominał mi tutaj ten z serialu „Stranger Things”, który w wakacje pokochałam- ale bez tych wszystkich potworków ;). Bohaterów „Instytutu” nie da się nie polubić to zgrana bystrych dzieciaków, którzy walczą o wolność, o przyjaźń, o dzieciństwo i odkrywają przy tym samych siebie. Miejcie otwarty umysł i nie spodziewajcie się po niej typowego horroru, bo nim nie jest. Dostarczy Wam jednak mnóstwo wrażeń i grozy pod inną postacią, tą bardziej rzeczywistą. A dodatkowo niejednych skłoni też do refleksji, bo mimo tego, że tematy eksperymentów rządowych nie są niczym nowym i oryginalnym to jednak nadal są jakby nie patrzeć owiane nutą tajemnicy. I to jest w tym wszystkim najstraszniejsze- ludzka niewiedza. 

Momentami zabawna, momentami przerażająca i wstrząsająca- taka jest ta książka. Jeżeli nadal się zastanawiacie, to rozwiewam Wasze wątpliwości. Czytajcie „Instytut” i wczujcie się w ten klimat. Szczerze polecam i zacieram sobie rączki na jakąś inną powieść tego autora!











Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!

2 komentarze:

  1. Podobały mi się wszystkie książki Kinga, które czytałam, "Instytut" pewnie też w końcu przeczytam. Moją ulubioną jest "Cujo" - żadnego potwora, żadnego ducha, zombie czy wilkołaka, a książka napędziła mi wielkiego stracha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będę trafiać tylko w te pozycje Kinga, które mi się spodobają :)! I tak jak napisałaś, czasem nie trzeba "potworów, duchów", żeby napędzić czytelnikowi stracha!

      Pozdrawiam!

      Usuń